reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

czekając na pierwsze maleństwo:)

Ja lubie jezdzic, ale czasem chcialabym by Ł mial juz prawko i sam czasem jechal bo ja najnormalniej nie mam sily, ale... nie wiem jak on jezdzi i nie widze go jakos pewnie za kierownica wiec nie wiem jak to bedzie :-/
 
reklama
groszq, lewy pas na trasie - wytępił się sam, jak nam w Astrze padł EGR i zbierała się ze świateł wolniej od roweru. Nie było bata, musieliśmy stawać na prawym pasie i jakoś tak się już mąż nauczył. Wyprzedzanie ciężarówek - sama tak robię, nie lubię za kimś jechać, wolę mieć przed sobą pustą drogę :zawstydzona/y: A hamowanie tuż na światłach - odgryzam jaja! Sama jak tylko widzę czerwone/pomarańczowe, to noga z gazu i się toczę, bo a nuż wskoczy zielone i pojadę z dwójki albo i trójki, ale pokazałam kiedyś mężowi spalanie, że jest niższe, jak się tak robi i też zaczął jeździć normalnie :-D

agulqa, spokojnie, oswoi się ;-)
 
Nulini tez jezdze w takicn sytuacjach na luzie ;-) a co do ciezarowek, nie lubie jezdzic bezposresnio przed za i obok. Mam klaustrofobie wtedy ;-) wyobrazam sobie ze naczepa mnie miazdzy ;-) a co do Ł to najpierw musi sie zebrac. Do tej pory tylko duzo gada :-(
 
agulqa, to ja mam z licencjatem męża to, co Ty z prawkiem Ł - gada i gada, że napisze i na gadaniu się kończy :wściekła/y: Ciężarówki też mnie przerażają, ale nie miałabym nic przeciwko, żeby się zamienić miejscami i prowadzić "postrach kierowców" :-D
 
Nulini Ł tez nie robil studiow. Tzn robil, byl na trzech kierunkach i stwierdzil ze*******y i ze teraz nie papierek swiadczy o tym czy ktos bedzie mial kase ;-) poniekad ma racje, ale ja zawsze uwazam ze lepiej miec cos w razie w. No ale na sile go nie wysle... wiec odpuscilam. Zaczelismy troche 'inwestowac' na wlasna reke by kiedys nie marudzic jak nasi rodzice ze cale zycie pracuja i taka kiepska ema.
 
agulqa, ja wiem, że papier do niczego nie potrzebny, sama mam taki kierunek skończony, że w życiu go nie wykorzystam, ale zawsze z radością wpisuję w różnych papierach czy formularzach WYKSZTAŁCENIE WYŻSZE... I pamiętam, że w szkole zawsze z dumą wpisywałam, że moja mama ma wyższe, chciałabym po prostu, żeby Tosia mogła się pochwalić obojgiem rodziców z wyższym wykształceniem. A tak, jak piszesz - nigdy nie wiadomo, kiedy ten tytuł się przyda... Mój tata rzucił studia, jak mama zaszła ze mną w ciążę i kupę czasu nie potrzebował papierka, aż po latach się okazało, że gdyby miał to głupie mgr to miałby awans w kieszeni...
 
No dokladnie jak mowisz. Znam przypadek co kobieta zrobila technika pielegniarstwa zaraz po lo, a cale zycie w ksiegowosci pozniej robila. W wieku 37lat firma upadla, papierek jej zycie uratowal. Odswiezyla tylko jakis jeden kurs kilkoma godzinami praktyk w szpitalu i teraz po paru latach jsst oddzialowa. A gdyby nie papierek kto wie czy mialaby dzis prace
 
Dokładnie, nigdy nie wiadomo kiedy przyda się wykształcenie, choćby na papierku...
Mój mąż jak mnie poznał to takiego powera dostał, że i prawo jazdy zrobił i maturę i studia skończył, najpierw licencjat potem mgr, a przed moją erą kiepsko było ze szkołami, wiadomo że go dopingowałam, ale niczego nie żądałam a on sam się wziął i taki ambitny się zrobił :-p
 
emilchen, gdyby nie ja to mój mąż by nawet technikum nie skończył, też na niego wpłynęłam, później na studia poszedł i jakoś w trakcie brakło mu zapału i ambicji...
 
reklama
Nulini mój też właśnie praktycznie żadnego wykształcenia nie miał tak mu się życie układało jakoś, chociaż jest zdolny, więc jak mnie poznał to najpierw była szkoła dla dorosłych z maturą, potem te studia. Jedyne co to nie jest zadowolony z kierunku, no ale papierek i wyższe ma.

aaai studiował tez dłużej bo mu zabrakło weny do pisania pracy więc przez seminarium przedłużył o rok, no ale skończył ;)
 
Do góry