reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

czekając na pierwsze maleństwo:)

reklama
Agulqa, Ja też jestem najlepszym tego przykładem.
Dwa lata starań i nic. Rozczarowanie co miesiąc.
A ostatnio trochę innych spraw na głowie - remont naszego nowego "M" i zero czasu na myślenie. I tu takie zaskoczenie.
Więc u nas nowy rok zacznie się dużymi zmianami.
Wkrótce przeprowadzka a potem życie już z dzidzią :-D
 
Haha ja sie staralismy to czytalam porady "odpusc,a wtedy zaskoczy" zastanawialam sie tylko jak to zrobic,zeby calkiem odpuscic i wyrzucic z glowy mysli,az w koncu okazalo sie ze staralismy sie w nieodpowiednim momencie bo ja owu mialam wczesniej i gdy baraszkowalismy dla przyjemnosci z mysla ze to jeszcze nie te dni,to okazalo sie ze poszlo :-)
Juz mielismy porobione wszystkie badania,oprocz badania droznosci u mnie i nawet mialam skierowanie,ale powiedzialam sobie ze poczekam do wakacji i dobrze :-)
 
My picie może nie tak, ale fajeczki hmm lubimy:) oczywiście ja tak jak nieobecna, od testu zero fajek a mąż nie pali przy mnie. Zresztą nigdy nie palilismy przy dzieciach, zawsze gdzieś na boku. A jedzenie smieciowe uwielbiam! Dobrze że mieszkam na wsi, to nie mogę codziennie jeść;)
 
No to ja też się dopiszę do pierwszorazowych mam ;-)
Pisałam już trochę w wątku o usg, ale napiszę też kilka zdań o sobie tutaj.

Małżeństwem jesteśmy od prawie 7 lat, o dzieciach marzyliśmy od zawsze, ale zaczęliśmy się starać w kwietniu 2009 r. Nie udawalo się, więc po niecałym roku zaczęliśmy diagnostykę, o ludzie jakich myśmy badań nie przeszli od tego czasu - wciąż okazywało się, że są jakieś drobne przeszkody, zawsze jakiś wynik był lekko obniżony, ale żaden nie zapowiadał takich późniejszych problemów... Przeszłam też oczywiście monitoringi owulacji (były ok/),badanie drożności, laparoskopię diagnostyczną w znieczuleniu ogólnym. W końcu po 2,5 roku pierwszy raz się udało - od początku monitorowaliśmy przyrosty bety i od razu było wiadomo, że coś będzie nie tak :( poroniłam w 6 tygodniu. Na wypisie z bad. hist-pat można wyczytać, że były jakieś zakrzepy, niestety żaden lekarz nie pokierował mnie na specjalistyczne badania, a może udałoby się uniknąć kolejnej straty (bo te zakrzepy świadczyły o mojej chorobie, o której wtedy jeszcze nie wiedziałam).
Po krótkim czasie znowu starania i po pół roku znowu ciąża - tym razem dotrwałam do przełomu 7/8 tyg - teraz to dla mnie oczywiste, że to dziecko nie miało szans, bo nie miałam diagnozy i nie brałam żadnych leków oprócz duphastonu...

Po drugiej stracie powiedziałam dość, nie będziemy się starać bo coś jest ewidentnie nie tak :( nie chciałam ryzykować - i dobrze. Zrobilismy badania genetyczne i inne, pojechaliśmy ponad 300 km do Łodzi prywatnie do profesora od poronień, który zlecił badania za 1300 zł i wyszło szydło z worka - wysokie przeciwciała świadczące o zespole antyfosfolipidowym plus jeszcze przeciwciała antyłożyskowe. Profesor dał receptę na leki i kazał się starać. Od tamtego czasu do teraz minęło 1,5 roku - więc skoro się nie udawało znowu to zgłosiliśmy się do kliniki leczenia niepłodności, gdzie miałam stymulację Clo - ale nadal się nie udawało. Teraz w kwietniu postanowiłam, że więcej tam nie wrócimy, musimy spróbować czegoś innego (naprotechnologii) bo ten lekarz z kliniki w ogóle nie chciał mnie słuchać, zapominał o tej diagnozie mojej i traktował jak kolejną pacjentkę do wystymulowania. Idiota.

No i udało się tak z głupia frant bez leków w cyklu :rofl2: Od pozytywnego testu biorę zastrzyki z heparyny, sterydy, luteinę, acard kilka dni później o konsultacji z lekarką doszły leki na tarczycę i kilkanaście innych preparatów, witamin. Jest tego ogrom, ale na razie działa :-)

Nie będę pisać o przeżyciach psychicznych z tych 5 lat bo nie da się chyba tego opisać, albo powstałaby książka. Ogólnie 5 lat większego lub stłumionego cierpienia.
Dodam tylko, że w marcu byliśmy już w ośrodku adopcyjnym na rozmowie a tu niespodzianka.
 
yggam to super: remoncik potem dzidzia :happy2: my niestety będziemy u teściów mieszkać od września, a remont zaczynamy od stycznia... nie wiem jak to ogarnę:confused: na swoje pewnie przeprowadzka dopiero w marcu.. relacje z teściami mam dobre, ale wspólne mieszkanie...... nie wiem... oby te relacje się nie zepsuły
 
gabi, moi znajomi przeszli wszystkie badania, niby ok. 5lat sie starali. w koncu wzieli sie za organizacje wesela i do oltarza szla w 3miesiacu ciazy ;)

emilchen podziwiam cierpliwosc i zawzietosc, nie jedni by sie poddali. my jak wspominalam staralismy sie rok, pozniej wystarczyly monitoru owulacji, pierwszy cykl i jest :)
 
Jusia,
My teraz mieszkamy u moich rodziców. Niby jest fajnie ale ...
W każdym bądź razie mój mąż sobie chwali, zwłaszcza mamy kuchnię :-D
Co widać po jego brzuchalu. Jak na razie to mój M jest bardziej w ciąży niż ja.

Ale i tak nie możemy się doczekać przeprowadzki do własnego gniazdka.
 
reklama
Witam się i ja:)
Widzę, że tych pierwszorazowych mam to sporo po przejściach.U mnie odpuszczenie nic by nie dało bo mam za mało śluzu jakiegoś potrzebnego żołnierzykom a zbyt wysoka prolaktyna doprowadziła do wczesnego poronienia. Ale jak to mówię do mojego R zobaczymy w styczniu/lutym( bo się termin przesunął o 2 tyg) jakie Pan doktor dzieci wspaniałe robi. Jedyne co to to, ze jak się tak bardzo pragnęło to teraz jeszcze większy strach czy do końca będzie oki. Zazdroszczę tym co bach i mają, bach i już 9 mc a nam będzie się ciągnąć:)
Emilchen podziwiam, my prawie 4 lata starań i marzeń.
Yggam to widzę nowy rok- nowe zycie:)
Gabi z przyjemności wychodzą zawsze fajne rzeczy:)
jusia moze akurat to będzie na korzyść zawsze w tych pierwszych miesiącach pomoc sięprzyda o ile nie przerodzi się w pouczanie ( widzę, ze my ten sam rocznik jeśli dobrze zgaduję po nicku:))
A i jeszcze się pochwalę, ze mój R po inseminacji rzucił palenie po prawie 20 latach:) normalnie dumna jestem ze aż:)
 
Ostatnia edycja:
Do góry