reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Mój mąż tez w podobnej sytuacji. Szef zwolnił go w Sylwka bez powodu, mało tego tak mu nasral w papierach, ale sprawa już poszła do sądu i prawniczka powiedziała że wygraną mamy w kieszeni. Obecnie przebywa na L4 a potem będzie szukał pracy , na szczęście w jego zawodzie nie trudno o pracę. Też powiedział mi że może warto poczekać ze starniami póki nie będzie miał pracy, ale ja uważam żeby nie czekać bo wiadomo że możemy nie zajść za pierwszym razem, a poza tym ja mam na tyle stabilną pracę i jeszcze mamy oszczędności, że damy radę. Nie ma co planować, co ma być to będzie.
Też masz niewesoła sytuację ale co masz już nagrana jakąś inną pracę że zależy ci żeby skrócił okres wypowiedzenia ?
Tak ,mam juz nagraną prace od 1 lutego. Wyslałam rozwiązanie o prace z proponowaną datą zakonczenia 31.styczen ale dupek nie daje mi odpowiedzi. Nie ma przepisów które regulowały by termin odpowiedzi na pismo. Wypowiedzenie mam do końca lutego więc jeżeli sie nie zgodzi mnie puści to liczę się ze zwolnieniem dyscyplinarnym.
Bardzo duzo osób to spotkało. Ja do mojego przyszłego pracodawcy, tego do którego ide teraz do pracy, zadzwoniłam w sylwestra że mam pozytywny test ciążowy i musze go potwierdzić i do kiedy mam czas na odpowiedź, dał mi czas na spokojnie do 14 stycznia. Juz wtedy byłam po poronieniu więc zgodziłam sie przyjąć prace, gdy poszłam po dokumenty powiedziałam mu wprost że dziękuję za czas , bo ciąża sie potwierdziła, ale niestety nie utrzymała. A on mi odpowiedział, że on to całkowicie rozumie bo on też przeżył strate niedawno. Aż mnie zamurowało. Mężczyzna i podzielił się ze mną taką informacją. Podziwiam i doceniam
 
reklama
Moi rodzice wiedzą, a i tak mnie raczą takimi informacjami o dziecku kuzynki. Poronienie w 11tc to "nie jest taka tragedia" i "jak to można takie coś tak długo przeżywać". Niektórzy nie mają wcale empatii i taktu

Dokładnie, jakbym moja teściowa słyszała. W pierwszej ciąży powiedziała że mam się nie cieszyć do 12 tyg. Bo z dużą dozą prawdopodobieństwa poronie (ona poroniła w 11 tyg. Przez toksoplazmozę ). Że w innych krajach do 12 tyg. To jest nic a nie ciąża a nie ratowanie na siłę czegoś co będzie chore. Nie poroniłam, urodziłam i wszystko było ok. Ja też uważam że jeśli miałabym na siłę podtrzymywać ciążę, która jest mega zagrożona albo mialabym cała ciążę leżeć to ja nie chcę takiej ciąży bo ja chcę się nią cieszyć o normalnie funkcjonować a nie być przykuta do łóżka, ale kurde takie teksty walić kobiecie w ciąży 🤦 ręce opadają
W drugiej ciąży jak poroniłam w 5 miesiącu powiedziała mi że jestem walnięta że pochowałam dziecko, w ogóle mam nie użalać się bo nic się nie stało, takie rzeczy się dzieją. O poronieniu bliźniaków nie wie i dobrze bo nie mam siły na nią
Matko, ale wam dziewczyny współczuję... Nie wiem czy postawiłabym stopę w domu w którym usłyszałabym takie teksty... Ja miałam poronienie zatrzymane, czekaliśmy do 8tc ale od początku wiedzieliśmy że jest coś nie tak, co nie umniejsza jednak naszemu bólowi. Teściowie byli pierwsi którzy się dowiedzieli i mimo tak wczesnego etapu bardzo się przejęli i płakali razem z nami. To u nich w domu przeżywałam ból i traumę po podaniu tabletek, żeby mój mąż nie musiał zostać ze mną sam. I jestem im wdzięczna za całe wsparcie, mogłam nie tłumić emocji, a jednocześnie wiedzieli przez co przeszliśmy. Teraz cierpliwie czekają na kolejną wesołą nowinę :)
 
Ech… Twoj mąż chociaż wyraza chęci na poczęcie dziecka… moj przeżywa ten sam strach co ja. Najgorsze jest to, ze pomimo iż są tu dziewczyny z udanymi ciążami po wcześniejszych stratach, ale jakoś nie odnajduje w tym nadzieji dla siebie… licze, ze to kwestia czasu. Rozumiem doskonale Twój strach… jednak dokładnie wiemy tez o tym, ze kto nie ryzykuje, nie pije szampana. Życzę Tobie dużo szczescia, nadziei i sily, aby przezwyciężyć to co najtrudniejsze ❤️ A czytam, ze przeszłaś znacznie gorsze chwile niż ja 😢
On też jest takim bardzo pozytywnym czlowiekiem. Po drugim poronieniu powiedział że jeśli nie chce już więcej się starać to on to zrozumie i odpuszczamy ale ja chcę. Ja jestem taka że zawsze muszę osiągnąć to co zaplanowalam i tym razem też tak będzie. Ja tobie też życzę samych dobry rzeczy i wierzę że niedlugo każda z nas tu obecnych osiągnie wymarzony cel.
Tak ,mam juz nagraną prace od 1 lutego. Wyslałam rozwiązanie o prace z proponowaną datą zakonczenia 31.styczen ale dupek nie daje mi odpowiedzi. Nie ma przepisów które regulowały by termin odpowiedzi na pismo. Wypowiedzenie mam do końca lutego więc jeżeli sie nie zgodzi mnie puści to liczę się ze zwolnieniem dyscyplinarnym.
Bardzo duzo osób to spotkało. Ja do mojego przyszłego pracodawcy, tego do którego ide teraz do pracy, zadzwoniłam w sylwestra że mam pozytywny test ciążowy i musze go potwierdzić i do kiedy mam czas na odpowiedź, dał mi czas na spokojnie do 14 stycznia. Juz wtedy byłam po poronieniu więc zgodziłam sie przyjąć prace, gdy poszłam po dokumenty powiedziałam mu wprost że dziękuję za czas , bo ciąża sie potwierdziła, ale niestety nie utrzymała. A on mi odpowiedział, że on to całkowicie rozumie bo on też przeżył strate niedawno. Aż mnie zamurowało. Mężczyzna i podzielił się ze mną taką informacją. Podziwiam i doceniam
Ale to też dziad, że nie chce iść ci na rękę z tym zwolnieniem. Ale dowiedz się czy ma prawo dać ci w ogóle dyscyplinarke. Pogadaj może jeszcze z nim. Fajnie jest mieć wsparcie w szefie, ja na moja szefowa też mogę liczyć.
Matko, ale wam dziewczyny współczuję... Nie wiem czy postawiłabym stopę w domu w którym usłyszałabym takie teksty... Ja miałam poronienie zatrzymane, czekaliśmy do 8tc ale od początku wiedzieliśmy że jest coś nie tak, co nie umniejsza jednak naszemu bólowi. Teściowie byli pierwsi którzy się dowiedzieli i mimo tak wczesnego etapu bardzo się przejęli i płakali razem z nami. To u nich w domu przeżywałam ból i traumę po podaniu tabletek, żeby mój mąż nie musiał zostać ze mną sam. I jestem im wdzięczna za całe wsparcie, mogłam nie tłumić emocji, a jednocześnie wiedzieli przez co przeszliśmy. Teraz cierpliwie czekają na kolejną wesołą nowinę :)
Ja bardzo, bardzo rzadko chodzę do teściów. Jak mnie moja mała poprosi to wtedy bo ciężko mi jej odmówić. Za każdym razem teściowa daje mi odczuć że jestem nieodpowiednia kobieta dla jej syna, że źle wychowuje mala, podważa moje zdanie. Niby stara się być miła ale zawsze mi czymś dosra. Teściu jest mega za mną choć to też taki człowiek zagadka 🤭🤣
Cieszę się że masz tak dobrych teściów, w tych czasach to rzadkość.
 
Ech… Twoj mąż chociaż wyraza chęci na poczęcie dziecka… moj przeżywa ten sam strach co ja. Najgorsze jest to, ze pomimo iż są tu dziewczyny z udanymi ciążami po wcześniejszych stratach, ale jakoś nie odnajduje w tym nadzieji dla siebie… licze, ze to kwestia czasu. Rozumiem doskonale Twój strach… jednak dokładnie wiemy tez o tym, ze kto nie ryzykuje, nie pije szampana. Życzę Tobie dużo szczescia, nadziei i sily, aby przezwyciężyć to co najtrudniejsze ❤️ A czytam, ze przeszłaś znacznie gorsze chwile niż ja 😢

tak mi przykro, ze nie masz oparcia w najbliższych… moja teściowa ogólnie należy do osób o twardym sercu… nigdy tego pojąć nie mogłam, i zawsze jak dzieje się u nas cos niepokojącego ona jest oaza spokoju i wszystkim mówi „takie jest życie”, „przeżyjesz” itp… umierała jej własna matka a ona zamiast z nią spędzić ostatnie chwile, to sprzątała dom na stypę, organizowała jedzenie itp… babcia jeszcze nie umarła a ona miała już wszystko załatwione… jak dowiedziałam się ze poroniłam i czeka mnie zabieg, postanowiliśmy powiedzieć swoim rodzicom co się stało. Jak powiedziałam moim rodzicom to odczułam ulge… normalnie kamień spadł mi z serca, a jak siedziałam przy stole u teściowej, to normalnie biłam się z myślami i zastanawiałam się jak mam jej powiedzieć, bo wolałabym żeby mi w ogóle nie odpowiedziała niż miała wypalić choć jeden z tych swoich durnych tekstów… w końcu powiedziałam ze tego i tego dnia mam zabieg łyżeczkowania… a co teściowa? „A to się nie przejmuj, ja tez jestem po takim zabiegu. Rano idziesz do szpitala, wieczorem wychodzisz. Nie ma co panikować”. Na początku mnie zamurowało, ale szybko doszłam do wniosku ze ona mnie nie zrozumiała. Teściowa ma wycięte narządy rodne i myślała, ze idę na taki sam zabieg. Co prawda to chyba byłaby gorsza sytuacja dla mnie, ale wkoncu sprostowałam swoją wiadomość, ze jest nam bardzo ciężko, ponieważ byłam w ciąży, a serduszko naszego dziecka przestało bić i zabieg będzie polegał na usunięciu płodu z macicy…. O dziwno teściowa zaniemówiła… jak na nią, to twierdze iż nawet to przeżyła… ciagle wypytuje jak się czuje. Nawet pytała o takie rzeczy jak co mogło być przyczyna, jak długo trzeba czekać z następnymi staraniami itp… no normalnie jestem w szoku…
Matko, ale wam dziewczyny współczuję... Nie wiem czy postawiłabym stopę w domu w którym usłyszałabym takie teksty... Ja miałam poronienie zatrzymane, czekaliśmy do 8tc ale od początku wiedzieliśmy że jest coś nie tak, co nie umniejsza jednak naszemu bólowi. Teściowie byli pierwsi którzy się dowiedzieli i mimo tak wczesnego etapu bardzo się przejęli i płakali razem z nami. To u nich w domu przeżywałam ból i traumę po podaniu tabletek, żeby mój mąż nie musiał zostać ze mną sam. I jestem im wdzięczna za całe wsparcie, mogłam nie tłumić emocji, a jednocześnie wiedzieli przez co przeszliśmy. Teraz cierpliwie czekają na kolejną wesołą nowinę :)
Cieszę się, że zdarzają się również i tacy rodzice :) mam wrażenie, że łatwiej jest rzucić tekstem bez pomyślunku niż faktycznie przeżywać tragedię z bliskimi, więc chwała im za to :)
Ja bardzo bym chciała.
Któraś z Krakowa jest?
Górny Śląsk :(
 
On też jest takim bardzo

Ale to też dziad, że nie chce iść ci na rękę z tym zwolnieniem. Ale dowiedz się czy ma prawo dać ci w ogóle dyscyplinarke. Pogadaj może jeszcze z nim. Fajnie jest mieć wsparcie w szefie, ja na moja szefowa też mogę liczyć.
No próbuje sie z nim dogadać ale od samego początku zatrudnienia mamy kose, bo on mój pobyt w szpitalu na laparoskopii i przetykaniu jajowodów odczytał jako złośliwość w jego strone bo nie było mnie prawie 2 tygodnie i on miał nieprzyjemności i teraz może mi sie odpłacić.
Dyscyplinarkę może mi dać bo ja jeszcze luty powinnam być w pracy, na wypowiedzeniu ale być, a ja sie poprostu 1 lutego nie pojawie bo nie mogę, mam dziewczynę na swoje miejsce ale nie ma szans sie dowiedzieć co on knuje.
Odpisał mi na maila czy jest zgoda na skrócenie okresu wypowiedzenia że,, zgody nie ma, albo jeszcze nie ma,, i bądź tu zdrowy człowieku.

Ja o poronieniu o dziwo nie mam oporów mówić. I każdy reaguje odpowiednio do sytuacji. Na całe szczęście nikt nie powiedział że to za małe było czy coś. Każdy współczuł i mówił że mu przykro.
Ja męża i siebie pocieszłam że jeszcze będziemy mieć dzieci napewno, ze to bobo jeszcze nie było dla nas.
 
No próbuje sie z nim dogadać ale od samego początku zatrudnienia mamy kose, bo on mój pobyt w szpitalu na laparoskopii i przetykaniu jajowodów odczytał jako złośliwość w jego strone bo nie było mnie prawie 2 tygodnie i on miał nieprzyjemności i teraz może mi sie odpłacić.
Dyscyplinarkę może mi dać bo ja jeszcze luty powinnam być w pracy, na wypowiedzeniu ale być, a ja sie poprostu 1 lutego nie pojawie bo nie mogę, mam dziewczynę na swoje miejsce ale nie ma szans sie dowiedzieć co on knuje.
Odpisał mi na maila czy jest zgoda na skrócenie okresu wypowiedzenia że,, zgody nie ma, albo jeszcze nie ma,, i bądź tu zdrowy człowieku.

Ja o poronieniu o dziwo nie mam oporów mówić. I każdy reaguje odpowiednio do sytuacji. Na całe szczęście nikt nie powiedział że to za małe było czy coś. Każdy współczuł i mówił że mu przykro.
Ja męża i siebie pocieszłam że jeszcze będziemy mieć dzieci napewno, ze to bobo jeszcze nie było dla nas.
No a urlop jakbyś wzięła ? Przecież przechodząc do nowej firmy musisz wykorzystać cały urlop bo mało który pracodawca chce wypłacić. Więc praktycznie cały luty możesz być na urlopie, a na urlopie możesz pracować w nowej firmie. Mój mąż tak zrobił kiedyś i jest to legalne
 
reklama
Proszę nie strasz mnie 😭 mam takie słabe chwile, a czasem nawet dni… u mnie minęły dopiero 3 tygodnie. Mam 2 dzieci, ale nawet jak czasem je obserwuje to robi mi się potwornie zle… np wczoraj wieczorem jak szykowali się do spania… obowiązkowo musieli się wyprztulac i ucałować na dobranoc… jest to mega piękne, ale teraz jak patrze na ta ich miłość to serce boli, bo wiem ze mogliby się cieszyć z nowego rodzeństwa… podziwiam Was wszystkie, ze jest w Was chęć starań i bycia znowu w ciąży bo we mnie powstaje na razie wielki strach przed zaciążenie… widzę tylko porażkę, nie mam nadziei na normalna zdrowa ciaze… boje się ze to coś ze mną jest nie tak… tym bardziej, ze siostra nie może mieć dzieci(ma jedno a po 6 latach jak chciała kolejne - same poronienia)… boje się, ze moj zegar biologiczny również już powiedział „koniec”… albo i taka wola Boża, ze dzieci mi wystarczy. Tym się pocieszam, ze Bóg wie co robi… ale się z tym nie potrafię pogodzić… mam jednak wielka dzieje, ze czas leczy rany i uda nam sie wkoncu pozbierać. Nawet nie wiem jak mam Ciebie pocieszyć… najlepiej byłoby zapomnieć i zacząć na nowo żyć. Ale wiem ze nigdy o tym sie nie zapomni. Jednak jestem zdania ze bardzo dużo zależy od naszej psychiki w tym temacie. Rok temu przeszłam biochema, tak sie uparłam bo wyczytałam ze można zajść szybko w zdrowa ciaze… nic z tego nie wychodziło. Aż w pazdzierniku dałam na luz bo miałam dosyć robienia testów i porażek z nadejścia @… w pazdzierniku zbliżyliśmy sie z mężem tylko raz i do tego przed OWU, na spontana. Później sie pokłóciliśmy i mieliśmy post wiec byłam przekonana ze czekam na @, a tu jednak była fasolka w drodze…

U mnie to wszystko było tak piękne, że aż niemożliwe. Rozpoczęte starania o wymarzone rodzeństwo i w zasadzie od razu ciąża !
A potem ten cios... 😞
Głupia „ cieszyłam się”, że udało się uniknąć łyżeczkowania i zaraz będę znowu w ciąży :(
No ale niestety.. Najgorsze, że rzuciłam się w wir badań i lekarzy, a teraz po wynikach Męża kompletnie nie wiem co robić w trakcie starań .. i w trakcie ciąży o której tak marzę.
Piszę najgorsze bo ja od razu przyjełam, że to ze mną coś nie tak. Zaszliśmy praktycznie od razu więc nikt nie zalecił badania nasienia. A to, że przed pierwszą ciążą miałam biochemiczną i przed drugą też wytłumaczono mi, że mam na pewno problem z zagnieżdżeniem ( a teraz czytam, że nasienie może też być powodem). Myślałam, że moje ANA to wyrok, znalazłam ginekologa który dał mi heparynę, acard, encorton ( a mam „tylko” mthfr homo).
Potem immunolog ( Paśnik) uświadomił mnie, że te moje ana nie majà żadnego znaczenia i na pewno nie są przyczyną. Odradził steryd bo mam dobre allo mlr i winowajce odnalazł w kirach. Czyli dostałam accofil( mam tylko 2ds2) z tych ważnych.
A teraz jak już sobie to wszystko powoli ogarnęłam, przyzwyczaiłam się do myśli, że będę się kłuć zastrzykami i lekiem którego się boję okazuje się, że stop to najpierw plemniki trochę trzeba podreperować.. ale co wtedy?! Czy nadal iść w te leki bo to wszystko odkryłam?
Nie wiem czy mnie rozumiecie.. bo sęk jest taki, że ja mam dziecko i pierwsza ciąża bez żadnych leków, tylko trochę progesteronu. O ile mogę uznać, że po ciąży się trochę posypałam( waga, insulina-stąd biorę metforminę) i przekroczyłam 35 r życia więc może być ciężej to się zastanawiam ile tu jeszcze tego arsenału trzeba.. Nie rozumiem tych kirów 💁skoro to genetyka to nic się nie zmieniło od czasów pierwszej ciąży .. a teraz ma być to problemem i konieczne jest leczenie 💁
Naprawdę zła jestem, że nie zaczęliśmy od zbadania nasienia bo może nie musiałam bym odkrywać tylu kart u mnie bo mam teraz mętlik, że hej 😑😑
I u mnie siostra starała się o dzieci po 30stce, żadnych problemów nie było. Moja mama ma nas czworo.
Tak wiem, że trzeba zapomnieć.. Powoli ruszam do przodu, ten miesiąc bez starań jakoś sobie radzę, znalazłam cel żebyśmy obydwoje zadbali o swoje zdrowie, jak się poprawi to ruszymy dalej.
Ale z takim bagażem jakoś wyjątkowo mi trudno.
Jak to człowiek pięknie nieświadomy( wyników badań, diagnoz, leków) starał się o dziecko.
Drżał całą ciąże z nadzieją żeby było dobrze ( i dziękuję za to każdego dnia!!).. a teraz niepewność już od samego myślenia o staraniach 😞
Sorry za chaotyczny post. Nie mam z kim pogadać, moje ciężarówki nie wiedzą pewnie co to kwas foliowy metylowany a ja miałabym im wyjeżdżać z kirami itp 😟
 
Do góry