Proszę nie strasz mnie
mam takie słabe chwile, a czasem nawet dni… u mnie minęły dopiero 3 tygodnie. Mam 2 dzieci, ale nawet jak czasem je obserwuje to robi mi się potwornie zle… np wczoraj wieczorem jak szykowali się do spania… obowiązkowo musieli się wyprztulac i ucałować na dobranoc… jest to mega piękne, ale teraz jak patrze na ta ich miłość to serce boli, bo wiem ze mogliby się cieszyć z nowego rodzeństwa… podziwiam Was wszystkie, ze jest w Was chęć starań i bycia znowu w ciąży bo we mnie powstaje na razie wielki strach przed zaciążenie… widzę tylko porażkę, nie mam nadziei na normalna zdrowa ciaze… boje się ze to coś ze mną jest nie tak… tym bardziej, ze siostra nie może mieć dzieci(ma jedno a po 6 latach jak chciała kolejne - same poronienia)… boje się, ze moj zegar biologiczny również już powiedział „koniec”… albo i taka wola Boża, ze dzieci mi wystarczy. Tym się pocieszam, ze Bóg wie co robi… ale się z tym nie potrafię pogodzić… mam jednak wielka dzieje, ze czas leczy rany i uda nam sie wkoncu pozbierać. Nawet nie wiem jak mam Ciebie pocieszyć… najlepiej byłoby zapomnieć i zacząć na nowo żyć. Ale wiem ze nigdy o tym sie nie zapomni. Jednak jestem zdania ze bardzo dużo zależy od naszej psychiki w tym temacie. Rok temu przeszłam biochema, tak sie uparłam bo wyczytałam ze można zajść szybko w zdrowa ciaze… nic z tego nie wychodziło. Aż w pazdzierniku dałam na luz bo miałam dosyć robienia testów i porażek z nadejścia @… w pazdzierniku zbliżyliśmy sie z mężem tylko raz i do tego przed OWU, na spontana. Później sie pokłóciliśmy i mieliśmy post wiec byłam przekonana ze czekam na @, a tu jednak była fasolka w drodze…
U mnie to wszystko było tak piękne, że aż niemożliwe. Rozpoczęte starania o wymarzone rodzeństwo i w zasadzie od razu ciąża !
A potem ten cios...
Głupia „ cieszyłam się”, że udało się uniknąć łyżeczkowania i zaraz będę znowu w ciąży
No ale niestety.. Najgorsze, że rzuciłam się w wir badań i lekarzy, a teraz po wynikach Męża kompletnie nie wiem co robić w trakcie starań .. i w trakcie ciąży o której tak marzę.
Piszę najgorsze bo ja od razu przyjełam, że to ze mną coś nie tak. Zaszliśmy praktycznie od razu więc nikt nie zalecił badania nasienia. A to, że przed pierwszą ciążą miałam biochemiczną i przed drugą też wytłumaczono mi, że mam na pewno problem z zagnieżdżeniem ( a teraz czytam, że nasienie może też być powodem). Myślałam, że moje ANA to wyrok, znalazłam ginekologa który dał mi heparynę, acard, encorton ( a mam „tylko” mthfr homo).
Potem immunolog ( Paśnik) uświadomił mnie, że te moje ana nie majà żadnego znaczenia i na pewno nie są przyczyną. Odradził steryd bo mam dobre allo mlr i winowajce odnalazł w kirach. Czyli dostałam accofil( mam tylko 2ds2) z tych ważnych.
A teraz jak już sobie to wszystko powoli ogarnęłam, przyzwyczaiłam się do myśli, że będę się kłuć zastrzykami i lekiem którego się boję okazuje się, że stop to najpierw plemniki trochę trzeba podreperować.. ale co wtedy?! Czy nadal iść w te leki bo to wszystko odkryłam?
Nie wiem czy mnie rozumiecie.. bo sęk jest taki, że ja mam dziecko i pierwsza ciąża bez żadnych leków, tylko trochę progesteronu. O ile mogę uznać, że po ciąży się trochę posypałam( waga, insulina-stąd biorę metforminę) i przekroczyłam 35 r życia więc może być ciężej to się zastanawiam ile tu jeszcze tego arsenału trzeba.. Nie rozumiem tych kirów
skoro to genetyka to nic się nie zmieniło od czasów pierwszej ciąży .. a teraz ma być to problemem i konieczne jest leczenie
Naprawdę zła jestem, że nie zaczęliśmy od zbadania nasienia bo może nie musiałam bym odkrywać tylu kart u mnie bo mam teraz mętlik, że hej
I u mnie siostra starała się o dzieci po 30stce, żadnych problemów nie było. Moja mama ma nas czworo.
Tak wiem, że trzeba zapomnieć.. Powoli ruszam do przodu, ten miesiąc bez starań jakoś sobie radzę, znalazłam cel żebyśmy obydwoje zadbali o swoje zdrowie, jak się poprawi to ruszymy dalej.
Ale z takim bagażem jakoś wyjątkowo mi trudno.
Jak to człowiek pięknie nieświadomy( wyników badań, diagnoz, leków) starał się o dziecko.
Drżał całą ciąże z nadzieją żeby było dobrze ( i dziękuję za to każdego dnia!!).. a teraz niepewność już od samego myślenia o staraniach
Sorry za chaotyczny post. Nie mam z kim pogadać, moje ciężarówki nie wiedzą pewnie co to kwas foliowy metylowany a ja miałabym im wyjeżdżać z kirami itp