reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Dziewczyny, mam problem..zdałam sobie z tego dzisiaj sprawę.. Sądziłam, że nowiny o ciąży znajomych mnie tak nie ruszą po tym, gdy miesiąc temu poroniłam. Ostatnio byłam u koleżanki, która razem z mężem mnie i mojemu partnerowi powiedziała o swojej ciąży. Mówiłam, że się bardzo cieszę i gratulowałam, ale mowa mojego ciała była przeciwna do tego..co mówiłam. Musiałam wyjść na chwilę i się rozpłakałam. Nie spodziewałam się takiej swojej reakcji.. W tej chwili w pracy dowiedziałam się też o koleżance, która najpierw osobiście powiedziała mi o swojej ciąży wiedząc, że ja straciłam i chciała mi delikatnie jako pierwszej powiedzieć. Przyjęłam to całkiem normalnie, ale zaczęło to do mnie docierać z czasem i zaczęłam strasznie pękać..🥺. Nie mogę sobie z takimi rzeczami poradzić..ma termin na miesiąc, gdy ja miałam rodzić..dopiero miała prenatalne i wszystko jest dobrze..a mnie spotkała utrata. Nie wiem, sądziłam, że jakoś to ogarnęłam, ale te wieści na mnie tak beznadziejnie działają i przez najbliższe miesiące będą wszyscy w pracy tym żyć 😞. Właśnie mam drugi dzień okresu, pierwszego po całym zajściu..ale przez to, że rok czasu nam zajęły starania, obawiam się, ze teraz wcale też łatwo pewnie nie będzie 😣🥺
 
reklama
Dziewczyny, mam problem..zdałam sobie z tego dzisiaj sprawę.. Sądziłam, że nowiny o ciąży znajomych mnie tak nie ruszą po tym, gdy miesiąc temu poroniłam. Ostatnio byłam u koleżanki, która razem z mężem mnie i mojemu partnerowi powiedziała o swojej ciąży. Mówiłam, że się bardzo cieszę i gratulowałam, ale mowa mojego ciała była przeciwna do tego..co mówiłam. Musiałam wyjść na chwilę i się rozpłakałam. Nie spodziewałam się takiej swojej reakcji.. W tej chwili w pracy dowiedziałam się też o koleżance, która najpierw osobiście powiedziała mi o swojej ciąży wiedząc, że ja straciłam i chciała mi delikatnie jako pierwszej powiedzieć. Przyjęłam to całkiem normalnie, ale zaczęło to do mnie docierać z czasem i zaczęłam strasznie pękać..🥺. Nie mogę sobie z takimi rzeczami poradzić..ma termin na miesiąc, gdy ja miałam rodzić..dopiero miała prenatalne i wszystko jest dobrze..a mnie spotkała utrata. Nie wiem, sądziłam, że jakoś to ogarnęłam, ale te wieści na mnie tak beznadziejnie działają i przez najbliższe miesiące będą wszyscy w pracy tym żyć 😞. Właśnie mam drugi dzień okresu, pierwszego po całym zajściu..ale przez to, że rok czasu nam zajęły starania, obawiam się, ze teraz wcale też łatwo pewnie nie będzie 😣🥺
Ja to rozumiem, jak stracilam pierwsza ciaze to okazało sie, ze 3 babki z mojej pracy zaszly w tym samym czasie co ja, tyle ze ich ciaze sie utrzymały a moja nie :/ wtedy zaczelam sie zastanawiac czy przypadkiem nie powinnam sie przebadac, no ale lekarze mi wmawiali ze 1 poronienie to moze byc przypadek. Teraz sie okazuje, ze nie przypadek. Teraz tez widzac ciagle zdjecia znajomych w ciazy na fejsie jest mi troche przykro. Zwlaszcza ze wszyscy mowia ze tyle jest tych poronien i w ogole, a kolezanki zachodza w ciaze i je normalnie donaszaja, bez zadnych akcji. Jak juz maja problemy to typu za krotka szyjka itp, ale nie slyszy sie wcale o tym zeby mialy jakiekolwiek poronienia, ja sie czuje jak alien. Oczywiscie fajnie ze im sie udaje, jednak wiem ze robi sie przykro i smutno ze u mnie tak nie jest i sie czuje jakas gorsza. Nie wiem co Ci poradzic bo w sumie sama sie tak czuje, przykro mi :(
 
Czy wiesz, co było źle? Traciłam ciąże w tym samym czasie.

Co do badania kariotypów, pytalam internisty i dowiedziałam się, że przepisuje tylko podstawowe badania, np. krew. Czyżby im się nie chciało?
Powodem strat był mój nie prawidłowy kartiotyp.
My dostaliśmy skierowanie od mojej pani ginekolog.
Ja i mąż dwa różne skierowania tzw na dwie osoby.
Uważam że badanie kartiotypu to powinna być podstawa jeśli są straty.
 
Ja to rozumiem, jak stracilam pierwsza ciaze to okazało sie, ze 3 babki z mojej pracy zaszly w tym samym czasie co ja, tyle ze ich ciaze sie utrzymały a moja nie :/ wtedy zaczelam sie zastanawiac czy przypadkiem nie powinnam sie przebadac, no ale lekarze mi wmawiali ze 1 poronienie to moze byc przypadek. Teraz sie okazuje, ze nie przypadek. Teraz tez widzac ciagle zdjecia znajomych w ciazy na fejsie jest mi troche przykro. Zwlaszcza ze wszyscy mowia ze tyle jest tych poronien i w ogole, a kolezanki zachodza w ciaze i je normalnie donaszaja, bez zadnych akcji. Jak juz maja problemy to typu za krotka szyjka itp, ale nie slyszy sie wcale o tym zeby mialy jakiekolwiek poronienia, ja sie czuje jak alien. Oczywiscie fajnie ze im sie udaje, jednak wiem ze robi sie przykro i smutno ze u mnie tak nie jest i sie czuje jakas gorsza. Nie wiem co Ci poradzic bo w sumie sama sie tak czuje, przykro mi :(
Dokładnie tak…ja co prawda nie badałam się po całym zajściu, bo właśnie powiedziano mi, że to się po prostu zdarza i nie ma potrzeby wykonywać badań. Jak już, to mogłabym prywatnie, ale nic nie zaczęłam w tym kierunku, bo uznałam, że po prostu spróbujemy ponownie póki co i zobaczymy jak będzie. Targają mną przeróżne myśli i emocje a nadal jestem w pracy i tak bardzo walczę ze sobą by nie pokazać im jak mi jest ciężko w tym momencie - bo to mój problem. Nie radzę sobie z tym..mój partner zaproponował mi psychologa, bo się bardzo martwi i widzi po mnie, że choć sama próbuję się ogarnąć, to jednak mi to nie idzie 😞.
 
Dziekuje Ci, przykro mi z powodu 3 strat, moge spytac na jakim etapie te ciaze byly tracone? U mnie wlasnie byla bardzo wczesna strata 1 ciazy, pozniej udalo sie z synkiem, a teraz lekarz do ktorego dzwonilam na teleporade bo on mi.potwierdzal owulacje w maju, tez patrzy na ten wynik bety z powątpiewaniem, mowil ze rozne sa poziomy bet u roznych pacjentek, wiadomo, ale ten jest rzeczywiscie bardzo niski jak na ten dzien po owu :( dzis kreska taka sama jak wczoraj na tescie, bardzo blada, widoczna przy swietle. Ja wiem, ze nawet gruba krecha nie jest zadna gwarancja udanej ciązy, jednak jakies tam normy są tych bet... nie wiem kiedy by sie zarodek musial zagniezdzic i gdzie zeby dopiero teraz byla taka beta. Zapisalam sie do ginekologa na nastepna sobote zeby zobaczyl czy to nie jest pozamaciczna ciaza. Rowniez boje sie tego, ze moze mam cos w genach a synkiem akurat wcelowalam i mialam farta... moze po 2 poronieniach ktos mi da skierowanie na kariotypy..
Dla mnie podstawowym badaniem po stratach jest zrobienie kartiotypu swojego i partnera. To jest podstawa.
Można poprosić o skierowanie do genetyka dla Ciebie i partnera ewentualnie zrobić na własną rękę koszt około 900 zł za dwa kartiotypy.
 
Czy wiesz, co było źle? Traciłam ciąże w tym samym czasie.

Co do badania kariotypów, pytalam internisty i dowiedziałam się, że przepisuje tylko podstawowe badania, np. krew. Czyżby im się nie chciało?
internista nie wypisze ci skierowania na badanie kariotypu, musi wypisać do poradni genetycznej - mąż bierze też takie skierowanie od swojego lekarza POZ.
 
Dla mnie podstawowym badaniem po stratach jest zrobienie kartiotypu swojego i partnera. To jest podstawa.
Można poprosić o skierowanie do genetyka dla Ciebie i partnera ewentualnie zrobić na własną rękę koszt około 900 zł za dwa kartiotypy.
Ja na pewno to zrobie, no chyba ze bede miala tak dosc ze jednak zrezygnuje ze staran o ciąze... zaluje, ze juz tych kariotypow nie zrobilam. Co prawda po 2 poronieniach jest szansa na skierowanie - chociaz wiem ze lekarze tez robia z tym problemy, mam nadzieje ze moj ginekolog do ktorego chodze prywatnie by mi wypisal, bo z lekarzem rodzinnym na NFZ to chyba by sie musial cud wydarzyc, zeby dal mi skierowanie :/ Jedynie stracilam troche zaufanie do gina, bo pytalam go czy zrobic badania w zwiazku z poprzednim poronieniem, to powiedzial ze nie... a teraz zaluje jak cholera. Juz w poprzedniej ciazy zalowalam...
 
Dziewczyny, mam problem..zdałam sobie z tego dzisiaj sprawę.. Sądziłam, że nowiny o ciąży znajomych mnie tak nie ruszą po tym, gdy miesiąc temu poroniłam. Ostatnio byłam u koleżanki, która razem z mężem mnie i mojemu partnerowi powiedziała o swojej ciąży. Mówiłam, że się bardzo cieszę i gratulowałam, ale mowa mojego ciała była przeciwna do tego..co mówiłam. Musiałam wyjść na chwilę i się rozpłakałam. Nie spodziewałam się takiej swojej reakcji.. W tej chwili w pracy dowiedziałam się też o koleżance, która najpierw osobiście powiedziała mi o swojej ciąży wiedząc, że ja straciłam i chciała mi delikatnie jako pierwszej powiedzieć. Przyjęłam to całkiem normalnie, ale zaczęło to do mnie docierać z czasem i zaczęłam strasznie pękać..🥺. Nie mogę sobie z takimi rzeczami poradzić..ma termin na miesiąc, gdy ja miałam rodzić..dopiero miała prenatalne i wszystko jest dobrze..a mnie spotkała utrata. Nie wiem, sądziłam, że jakoś to ogarnęłam, ale te wieści na mnie tak beznadziejnie działają i przez najbliższe miesiące będą wszyscy w pracy tym żyć 😞. Właśnie mam drugi dzień okresu, pierwszego po całym zajściu..ale przez to, że rok czasu nam zajęły starania, obawiam się, ze teraz wcale też łatwo pewnie nie będzie 😣🥺

Dokładnie tak…ja co prawda nie badałam się po całym zajściu, bo właśnie powiedziano mi, że to się po prostu zdarza i nie ma potrzeby wykonywać badań. Jak już, to mogłabym prywatnie, ale nic nie zaczęłam w tym kierunku, bo uznałam, że po prostu spróbujemy ponownie póki co i zobaczymy jak będzie. Targają mną przeróżne myśli i emocje a nadal jestem w pracy i tak bardzo walczę ze sobą by nie pokazać im jak mi jest ciężko w tym momencie - bo to mój problem. Nie radzę sobie z tym..mój partner zaproponował mi psychologa, bo się bardzo martwi i widzi po mnie, że choć sama próbuję się ogarnąć, to jednak mi to nie idzie 😞.
Totalnie rozumiem 😔 przerabiałam to samo. Chwile po mojej stracie znajoma powiedziala mi że jest w ciąży, praktycznie na takim etapie, w którym ja bylam jak swoją straciłam. Chciała się że mną spotkać, ale ja wiecznie cos wymyślałam- nie dałam rady. Ona nie mieszka w pl, wiec na każdy jej przyjazd szukałam wymówki. Co więcej, niedawno przyjechała do pl z dzieckiem i ja nie byłam w stanie się z nią spotkać. Jest mi bardzo przykro z tego powodu ale też wiem, że przed terapia ja bym się z nią na siłę spotkała i później to odchorowała przez tydzień. A teraz, będąc w terapii u psychologa, wiem że ja niczego nie muszę. Kolejna koleżanka jakiś czas temu powiedziala o ciazy i też od tej pory się z nią nie zobaczyłam. To przykre, że nam się troche kontakty rozluzniaja, ale dla mnie przebywanie z ciężarnymi nie jest proste (teraz niby jest łatwiej, bo sama jestem w ciąży, ale np nie chce się spotykać z małymi dziecmi).
Ja bardzo dużo przepracowałam na terapii i uzmysłowiłam sobie ze ja nie muszę nikomu pokazywać jaka to jestem silna. Działam tak, żeby ewentualna szkoda dla mnie byla jak najmniejsza.
 
Ja na pewno to zrobie, no chyba ze bede miala tak dosc ze jednak zrezygnuje ze staran o ciąze... zaluje, ze juz tych kariotypow nie zrobilam. Co prawda po 2 poronieniach jest szansa na skierowanie - chociaz wiem ze lekarze tez robia z tym problemy, mam nadzieje ze moj ginekolog do ktorego chodze prywatnie by mi wypisal, bo z lekarzem rodzinnym na NFZ to chyba by sie musial cud wydarzyc, zeby dal mi skierowanie :/ Jedynie stracilam troche zaufanie do gina, bo pytalam go czy zrobic badania w zwiazku z poprzednim poronieniem, to powiedzial ze nie... a teraz zaluje jak cholera. Juz w poprzedniej ciazy zalowalam...
Tylko Twój lekarz ginekolog musi mieć podpisana umowę z NFZ.
Ja też chodzę prywatnie do swojej ginekolog ale ona również pracuje przy poradni przyszpitalnej i kazała nam przyjść i wypisała skierowanie dla mnie i dla męża osobne do poradni genetycznej na NFZ.

Jakoś w lutym się zapisywaliśmy do poradni genetycznej i wizytę mieliśmy na kwiecień. Pobrano krew pogawędka i za miesiąc wynik.
My z drugiej strony trochę żeśmy żałowali po 1 kawal drogi więc dwa dni musieliśmy brać urlop na pierwszą wizytę i po wyniki plus paliwo to w sumie wyszło nas tyle co byśmy zrobili prywatnie i dużo bliżej nas.
Tylko tyle że koszta zostały rozbite na dwa miesiące kwiecień/ maj.
I nie czarujmy się prywatnie masz wizytę za dwa tygodnie a nie dwa miesiące.
 
reklama
Ale ta beta mogłaby się zgadzać z wykonywanymi przez Ciebie testami!
Co więcej - mogłoby się to pokrywać z datą owulacji! Bo biorąc pod uwagę, że czas od zapłodnienia do zagnieżdżenia (wydzielania bety) wynosi 12 dni, a ta testami zostaje wykrywana NAJWCZEŚNIEJ 2 dni później, Biorąc to pod uwagę - oznacza to, że na ten moment nie ma nic niepokojącego.
Zrób betę po 48 od pierwszej i będzie wszystko jasne.
To jeszcze nie czas na stres.
Ja w drugiej ciąży tydzień po terminie OM miałam słabiuteńką kreseczkę.
Dziekuje bardzo za probe pocieszenia. Czytalam jednak, ze implantacja z reguly jest do 9 dnia po owu, a te wyliczenia, ze 12 sa przesadzone i niby duzo zrodel w ogole podaje ze do 10. Piszą tez, ze jacys tam naukowcy z UK doszli do tego ze pozna implantacja po 11 dpo zwieksza ryzyko poronienia o 82procent i ze pozna implantacja ma zwiazek z aberracjami chromosomowymi :( takze ja juz nie wiem. Mi chyba tez kiedys jakis ginekolog wspominal o 10 dniach po owu.
 
Do góry