reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Kilka dni to się endometrium złuszcza ale samo poronienie w sensie wydalenia jaja płodowego trwa zazwyczaj krótko (mówię o już rozpoczętym, samo czekanie trwa czasem wiele dni).

Mnie lekarz widział dzień po poronieniu i miałam już endo 7 mm (z 15 dzień wcześniej) i wydalone łożysko, zarodek itp. Zostało endometrium. Po 5 dniach miałam już endo 3mm i koniec krwawienia - w sumie moje poronienie trwało dokładnie tyle ile okres, nie licząc pierwszego dnia nawet wyglądało dokładnie tak samo. Byłam mocno wystraszona (tym bardziej że mam skazę krwotoczną a w szpitalach sławny brak miejsc i „proszę wrócić w razie krwotoku) a poza może godziną kiedy ronilam zarodek krwi było tyle co w normalnej miesiączce.
u mnie samo wydalenie trwało ok 4 h. Pamiętam ten moment, bo byłam odebrać mieszkanie, a potem, kiedy zaczęły się skurcze jechalam samochodem 😜 pamiętam, że nawet mówiłam M, że jak nie przejdzie, to jedziemy do szpitala. Tylko roniłam wtedy wyższa ciążę.
 
reklama
Nie. Za pierwszym razem mimo, że samo się zaczynało miałam zabieg. Bardzo źle go wspominam. Za drugim razem nie chciałam zabiegu i poroniłam w domu. Musiałam tylko poczekać. Oczyscilam się sama.
Nie rozumiem jak lekarz po jednym dniu chce zobaczyć, że samoistnie się oczyściło, skoro to trwa. Niestety poronienie jest dłuższe niż zwykły okres. Mało jednak jeszcze wiem.
U mnie poronienie trwało 12h - co 15-20 min duży uplyw krwi i duuuze skrzepy. I tak 12h… wszystko samoistnie. Bez tabletek. Tabletki dostałam jak już poroniłam, na zasadzie „żeby być pewnym ze po wszystkim”… miałam mieć usg jeszcze tego samego dnia, ale nie miałam kompletnie siły żeby usiąść a co dopiero wstać… dlatego zrobiono je na dzień drugi i było w zasadzie czysto. U każdego proces ten wyglada inaczej. Moj ginekolog tez nastawiał mnie na bóle miesiączkowe i bardziej obfita miesiączkę a bolały mnie jedynie krzyze i jak chlupnelo to tak ze za pierwszym razem myślałam ze juz po wszystkim, a po 5h jak juz czułam ze robi mi się coraz bardziej słabo to wiedziałam ze bez szpitala się nie obejdzie…
 
U mnie poronienie trwało 12h - co 15-20 min duży uplyw krwi i duuuze skrzepy. I tak 12h… wszystko samoistnie. Bez tabletek. Tabletki dostałam jak już poroniłam, na zasadzie „żeby być pewnym ze po wszystkim”… miałam mieć usg jeszcze tego samego dnia, ale nie miałam kompletnie siły żeby usiąść a co dopiero wstać… dlatego zrobiono je na dzień drugi i było w zasadzie czysto. U każdego proces ten wyglada inaczej. Moj ginekolog tez nastawiał mnie na bóle miesiączkowe i bardziej obfita miesiączkę a bolały mnie jedynie krzyze i jak chlupnelo to tak ze za pierwszym razem myślałam ze juz po wszystkim, a po 5h jak juz czułam ze robi mi się coraz bardziej słabo to wiedziałam ze bez szpitala się nie obejdzie…
U mnie krwotok wystąpił w @ po zabiegu. Musiałam jechać do szpitala, bo płynęła że mnie żywo czerwona krew przez 2 tygodnie. Gin jak mnie zobaczył, to powiedział, że mam wracać tam, gdzie miałam zabieg. Natomiast naturalne poronienie mimo dużego upływu krwi nie osłabiało mnie. Wprost przeciwnie. Mnie z reguły @ stawiaja na nogi. Myślę, że tak jak piszesz to zależnosc osobnicza. Jedno jest pewne, że trzeba być czujnym, być w kontakcie z ginem i w razie potrzeby jechać do szpitala.
 
Dziewczyny, pytanie mam... Ciąża zatrzymała się na 6 tygodniu. Dziś mija 8 tydzień ciąży i nie mam żadnego krwawienia. Myślicie żeby jeszcze czekać czy w poniedziałek jechać do szpitala?
Ja miałam dokładnie taka sama sytuacje. Dowiedziałam się na wizycie w 8tc o poronieniu zatrzymanym (w prawdopodobnie 6tc), organizm dalej zachowywał się jakby był w ciąży. Mój lekarz był zdania, ze może tak być nawet i kilka tygodni i nie ma na co czekać. Dał skierowanie do szpitala i powiedział, żeby zgłosić się we wtorek (a było to w piątek). Bardzo bałam się pójść, leżeć tam nie wiadomo ile… ostatecznie doktor wsparł mnie zabiegiem łyżeczkowania w swoim prywatnym oddziale a dzień przed dostałam tabletki na rozluźnienie szyjki. Ból przeokropny- noc była straszna. Rano w środę już miałam zabieg pod narkoza, powiedział ze poszło bez żadnych zastrzeżeń, szyjka była świetnie przygotowana, wszystko oczyszczone. Gdyby kiedykolwiek miało się to powtórzyć - podjęłabym na 100% ta sama decyzje tylko dużo szybciej.
 
Już sama nie wiem co lepsze czy łyżeczkowanie i pewność że będzie bez atrakcji czy czekać i nie wiedzieć co będzie a i tak może się skończyć na łyżeczkowaniu. Aaaaa masakra...
Ja miałam wziąć tabletki poronne na noc przed zabiegiem (zabieg łyżeczkowania prywatny) - ból dla mnie okrutny, na pewno nie przypominał miesiączkowego. Dreszcze, poty, kręcenie w głowie. Nigdy w życiu nie wyobrażam sobie leżeć w takim stanie bóg wie ile w szpitalu i czekać aż się oczyszcze… dla mnie to była rzeźnia, ale nie jestem tez turbo wytrzymała na bol
 
Mnie właśnie za to tabletki strasznie przeczołgał, myślałam że zejdę z tego świata, leżałam jakieś 2-3h w łazience na podłodze, spadki ciśnienia, biegunka, dreszcze, skurcze. Dramat po prostu. Dlatego czekam z nadzieją że mooooże samo się zacznie, wczoraj mnie nawet brzuch pobolewał jak na okres, ale nic z tego :( Wow, nie wiedziałam że komuś się udało na samych tabletkach bez zabiegu... Chciałabym jak najszybciej zacząć się

Miałam dokładnie te same objawy.. dla mnie to było cos strasznegoo
 
Ja miałam wziąć tabletki poronne na noc przed zabiegiem (zabieg łyżeczkowania prywatny) - ból dla mnie okrutny, na pewno nie przypominał miesiączkowego. Dreszcze, poty, kręcenie w głowie. Nigdy w życiu nie wyobrażam sobie leżeć w takim stanie bóg wie ile w szpitalu i czekać aż się oczyszcze… dla mnie to była rzeźnia, ale nie jestem tez turbo wytrzymała na bol
Ja już mam za sobą tabletki na wywołanie i poród w 18 tc. Myślę, że przy ciąży zatrzymanej w 6tc nie będzie gorzej. Tamto przeżyłam to i to przeżyję, tylko nie chciałam łyżeczkowania. Teraz już po tych kilku dniach jak sobie wszystko przemyślałam jest mi obojętne. I tak swojego planu nie mam szansy zrealizować, więc niech ma być co będzie.
 
Ja miałam dokładnie taka sama sytuacje. Dowiedziałam się na wizycie w 8tc o poronieniu zatrzymanym (w prawdopodobnie 6tc), organizm dalej zachowywał się jakby był w ciąży. Mój lekarz był zdania, ze może tak być nawet i kilka tygodni i nie ma na co czekać. Dał skierowanie do szpitala i powiedział, żeby zgłosić się we wtorek (a było to w piątek). Bardzo bałam się pójść, leżeć tam nie wiadomo ile… ostatecznie doktor wsparł mnie zabiegiem łyżeczkowania w swoim prywatnym oddziale a dzień przed dostałam tabletki na rozluźnienie szyjki. Ból przeokropny- noc była straszna. Rano w środę już miałam zabieg pod narkoza, powiedział ze poszło bez żadnych zastrzeżeń, szyjka była świetnie przygotowana, wszystko oczyszczone. Gdyby kiedykolwiek miało się to powtórzyć - podjęłabym na 100% ta sama decyzje tylko dużo szybciej.
Dawno miałaś zabieg?
 
Co do tabletek to wiem że może to być trudna decyzja ale czasem trzeba wybrać mniejsze zło... i mieć tez na uwadze że oprócz bólu może pojawić się wstrzas septyczny. Niestety ja miałam takie dylematy dopóki lekarze mi nie natlukli do głowy że ciaza zatrzymała się już "dawno" a poronienia nie ma i moglo dojść do zakażenia dlatego też boli..
 
reklama
U mnie poronienie trwało 12h - co 15-20 min duży uplyw krwi i duuuze skrzepy. I tak 12h… wszystko samoistnie. Bez tabletek. Tabletki dostałam jak już poroniłam, na zasadzie „żeby być pewnym ze po wszystkim”… miałam mieć usg jeszcze tego samego dnia, ale nie miałam kompletnie siły żeby usiąść a co dopiero wstać… dlatego zrobiono je na dzień drugi i było w zasadzie czysto. U każdego proces ten wyglada inaczej. Moj ginekolog tez nastawiał mnie na bóle miesiączkowe i bardziej obfita miesiączkę a bolały mnie jedynie krzyze i jak chlupnelo to tak ze za pierwszym razem myślałam ze juz po wszystkim, a po 5h jak juz czułam ze robi mi się coraz bardziej słabo to wiedziałam ze bez szpitala się nie obejdzie…
To ja bólowo umierałam.
Krótko bo krótko ale tak sobie wyobrażałam bóle porodowe zawsze. Bolał brzuch, całe spojenie łonowe, masakra. Leżałam na podłodze w łazience i nie mogłam się z bólu ruszyć. Myślę że to było rozwieranie szyjki tak gwałtowne, bo po tym poczułam jak wszystko ze mnie wylatuje i ból magicznie zniknął.
 
Do góry