reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

To miałyśmy dokładnie taką samą sytuację :) tylko u mnie czekali z tą zabawą do 11 tygodnia, bo może akurat jestem głupia i nie wiem kiedy zaszłam w ciążę... Większą traume mam po głupich tekstach i docinkach lekarzy niż po samym poronieniu. Jeszcze jak się obudziłam po zabiegu to byłam taka głodna, a najukochańsza pani pielęgniarka zrobiła specjalnie dla mnie dwie ogromne kanapki z mortadelą. To było takie miłe ❤️
Ja bylam już "po przejsciach", od początku wiedziałam że coś nie gra bo raz beta rosła dobrze, raz zle. Ja mam też wczesne owulacje wiec wiedziałam że nie ma siły zeby ciaza była mlodsza... po prostu było to niemożliwe. Na szczęście dlugo mnie nie odsyłali, ale naprawdę współczuję Ci ze musiałaś aż tyle czekać... mimo wszystko cieszę się, że sam pobyt w szpitalu nie jest dla Ciebie trauma i trafiłaś na fajny personel. U mnie też było bardzo ok pod tym względem. Mi znowu dziewczyna z sali obok, która wychodziła wcześniej a ja musialam zostać na noc zostawiła batona, tubkę owocowa itp- to było naprawdę mega mile, bo wcześniej jej mowilam że chyba będę glodna po wszystkim. ❤
 
reklama
Ja bylam już "po przejsciach", od początku wiedziałam że coś nie gra bo raz beta rosła dobrze, raz zle. Ja mam też wczesne owulacje wiec wiedziałam że nie ma siły zeby ciaza była mlodsza... po prostu było to niemożliwe. Na szczęście dlugo mnie nie odsyłali, ale naprawdę współczuję Ci ze musiałaś aż tyle czekać... mimo wszystko cieszę się, że sam pobyt w szpitalu nie jest dla Ciebie trauma i trafiłaś na fajny personel. U mnie też było bardzo ok pod tym względem. Mi znowu dziewczyna z sali obok, która wychodziła wcześniej a ja musialam zostać na noc zostawiła batona, tubkę owocowa itp- to było naprawdę mega mile, bo wcześniej jej mowilam że chyba będę glodna po wszystkim. ❤
Kobieto, ja w 8tc poszłam na USG, a babka mówi "no, wszystko pasuje, wczesna ciąża około 4 tydzień". Ja mówię, że to niemożliwe, bo w dniu spodziewanej miesiączki robiłam test i betę i oba wykazały ciążę. A ona "coś się pani musiało pomylić" hahaha. Teraz to się śmieję nawet jak mi się to przypomni, ale wtedy byłam przez nią strasznie zagubiona. Przepisała mi duphaston i tak to się jeszcze prawie miesiąc ciągnęło. Żenada, że tacy ludzie przyjmują pacjentów. Ale tak jak mówisz przynajmniej w szpitalu było spoko jak na taką niemiłą sytuację :) chciałabym żeby wszystkie dziewczyny, które muszą przez to przejść były tak samo dobrze traktowane na oddziale
 
Dziewczyny, podpowiedzcie, dziś zaczęło mi się zapalenie pęcherza, ból, pieczenie i sikam po kropelce ale co nowe dla mnie pojawiła się krew w moczu. Idę do lekarza ale dopiero po południu, wzięłam furaginę bo miałam w domu. Czy coś jeszcze mogę brać tak doraźnie?
Dużo wody, a najlepiej woda z duuużą ilością cytryny, taki kwas pić żeby zakwacić mocz i trochę wybić te bakterie (nie lubią kwaśnego środowiska) to tak doraźnie.

A co tabletek i poronienia wywoływanego, myślałam że tylko ja taką traumę przechodziłam... Ja dostałam tabletki i do domu i miałam się zgłosić jak zacznie się krwawienie, ale poszłam nast dnia bo poronienie dokonało się w nocy,a po pojawię u się pierwszego krwawienia nawet bym do samochodu nie doszła. Tak źle się czułam zaraz po tych tabletkach że nie wiedziałam czy dzwonić po karetkę czy co, ale zadzwoniłam do swojego gin i powiedział że tak może być i czekać aż jajo się wydali. Aż mi się coś robi jak myślę że będę musiała przez to jeszcze raz przechodzić :( Tak zazdroszczę kobietom którym po prostu zaczęło się normalne krwawienie i już...
 
Dużo wody, a najlepiej woda z duuużą ilością cytryny, taki kwas pić żeby zakwacić mocz i trochę wybić te bakterie (nie lubią kwaśnego środowiska) to tak doraźnie.

A co tabletek i poronienia wywoływanego, myślałam że tylko ja taką traumę przechodziłam... Ja dostałam tabletki i do domu i miałam się zgłosić jak zacznie się krwawienie, ale poszłam nast dnia bo poronienie dokonało się w nocy,a po pojawię u się pierwszego krwawienia nawet bym do samochodu nie doszła. Tak źle się czułam zaraz po tych tabletkach że nie wiedziałam czy dzwonić po karetkę czy co, ale zadzwoniłam do swojego gin i powiedział że tak może być i czekać aż jajo się wydali. Aż mi się coś robi jak myślę że będę musiała przez to jeszcze raz przechodzić :( Tak zazdroszczę kobietom którym po prostu zaczęło się normalne krwawienie i już...
O nie :( dopiero teraz przeczytałam o Twojej sytuacji, bardzo Ci współczuję :( to jest straszne jak w ciąży nie można być niczego pewnym... Mam nadzieję, że wszystko się rozwiąże w miarę bezboleśnie żebyś nie musiała drugi raz przechodzić przez taką traumę :(
 
O nie :( dopiero teraz przeczytałam o Twojej sytuacji, bardzo Ci współczuję :( to jest straszne jak w ciąży nie można być niczego pewnym... Mam nadzieję, że wszystko się rozwiąże w miarę bezboleśnie żebyś nie musiała drugi raz przechodzić przez taką traumę :(
No niestety, nigdy już nie będę niczego pewna w ciąży... Na razie czekam jeszcze trochę na samoistnie, ale coraz mniej w to wierzę i nastawiam się powoli psychicznie na powtórkę z rozrywki...
 
No niestety, nigdy już nie będę niczego pewna w ciąży... Na razie czekam jeszcze trochę na samoistnie, ale coraz mniej w to wierzę i nastawiam się powoli psychicznie na powtórkę z rozrywki...
Czy w razie czego nie możesz w szpitalu od razu zażądać łyżeczkowania? Ja miałam taką możliwość, mogłam sobie wybrać
 
Dużo wody, a najlepiej woda z duuużą ilością cytryny, taki kwas pić żeby zakwacić mocz i trochę wybić te bakterie (nie lubią kwaśnego środowiska) to tak doraźnie.

A co tabletek i poronienia wywoływanego, myślałam że tylko ja taką traumę przechodziłam... Ja dostałam tabletki i do domu i miałam się zgłosić jak zacznie się krwawienie, ale poszłam nast dnia bo poronienie dokonało się w nocy,a po pojawię u się pierwszego krwawienia nawet bym do samochodu nie doszła. Tak źle się czułam zaraz po tych tabletkach że nie wiedziałam czy dzwonić po karetkę czy co, ale zadzwoniłam do swojego gin i powiedział że tak może być i czekać aż jajo się wydali. Aż mi się coś robi jak myślę że będę musiała przez to jeszcze raz przechodzić :( Tak zazdroszczę kobietom którym po prostu zaczęło się normalne krwawienie i już...
Dzięki, piję kubek za kubkiem, latam ciągle do wc ale już przynajmniej krwi nie ma.

Ja wolałam jednak być w szpitalu, jakbym miała sama przeżyć to w domu to na samą myśl już wariuję. Nie wiedziałam co mnie czeka ale teraz już wiem jak bóle porodowe się zaczynają.. największą traumą było dla mnie "łapanie" do pojemnika, żeby położna mogła ocenić czy to już. Przepraszam, że o tym piszę, staram się nie myśleć ale czasami przypomni mi się i wszystko wraca. Przytulam wszystkie kobiety, które to przeżyły🤗
 
Kobieto, ja w 8tc poszłam na USG, a babka mówi "no, wszystko pasuje, wczesna ciąża około 4 tydzień". Ja mówię, że to niemożliwe, bo w dniu spodziewanej miesiączki robiłam test i betę i oba wykazały ciążę. A ona "coś się pani musiało pomylić" hahaha. Teraz to się śmieję nawet jak mi się to przypomni, ale wtedy byłam przez nią strasznie zagubiona. Przepisała mi duphaston i tak to się jeszcze prawie miesiąc ciągnęło. Żenada, że tacy ludzie przyjmują pacjentów. Ale tak jak mówisz przynajmniej w szpitalu było spoko jak na taką niemiłą sytuację :) chciałabym żeby wszystkie dziewczyny, które muszą przez to przejść były tak samo dobrze traktowane na oddziale

Jak dla mnie wszyscy lekarze są na tym punkcie sory za wyrażenie z*ebani
Już nawet w innym wątku z @kasiaa91 rozmawiałyśmy o najważniejszym w życiu ginekologa kółeczku :D
 
Miałam do tego nie wracać ale.. przypadki są naprawdę różne.Już opisywałam tu swoją historię.
Pamiętam jak dzisiaj w poniedziałek prenatalne(11t3d ciąży) na wizytę szłam ze ściśniętym gardłem bo przeczuwałam najgorsze. Kupiłam sobie detektor tętna i nie usłyszałam nic.. W gabinecie zamiast poznać kto tam mieszka, usłyszałam brak akcji serca.Dowiedziałam się,że ciąża zatrzymała się w 7w3d (a był 11w3d). Lekarz stwierdził, że mogę zaczekać jeszcze na krwawienie max do 2 tyg. bo zarodek jest malutki.. Dawałam sobie tydzień bo jednak wszystko wskazywało na to,że 4 tyg. chodzę z obumarłą ciążą :( No i 2 dni po wizycie zaczął lekko pobolewać brzuch(dzień po wizycie zaczęłam ćwiczyć żeby sobie pomóc). A w środę w nocy się zaczęło 7h krwotoku, bolało okropnie, na ranem już Męża wołałam tak mi było słabo. Prosił żebym się zbierała do szpitala..więc jakoś ostatkiem sił zaczęłam się zbierać, ale tak naprawdę czekałam aż minie.
Zaufałam lekarzowi, nie chciałam łyżeczkowania(w klinice robią to chyba bez tabletek), także było bardzo ciężko ale obyło się bez szpitala. Ból taki mocny, okropne skurcze przez 7h non stop. Potem przestało boleć i była to taka skąpa miesiączka.Sam zarodek opuścił mnie dopiero parę h po tym wszystkim.
A miesiączka przyszła punktualnie jak w zegarku.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Jak dla mnie wszyscy lekarze są na tym punkcie sory za wyrażenie z*ebani
Już nawet w innym wątku z @kasiaa91 rozmawiałyśmy o najważniejszym w życiu ginekologa kółeczku :D
Jakim kółeczku ;D? Nie wiem czy wszyscy, ale jest jakieś takie przekonanie w tym środowisku, że pacjent nie wie nic i tylko lekarz może go oświecić. Tak jakby ich książki i publikacje były zakazane dla reszty społeczeństwa i tylko oni posiedli tę tajemną wiedzę ;D
 
Do góry