reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Bunt, histerie... czyli o emocjach naszych dzieci.

reklama
witam, dziewczyny doradźcie mi jak opanować dwulatka który za żadne skarby nie wyjdzie spokojnie z placu zabaw. całą drogę powrotną płacze, chce na ręce, kładzie się na chodniku. próbowałam już spokojnie przeczekać aż złość minie, ale prędzej rozchorowałby się na jakieś zapalenie pęcherza niż przestał płakać. noszenie na rękach na spacerze to drugi problem. Kuba waży około 16 kilo i "wysiadł" mi już kręgosłup, poważnie. leczę się w poradni rehabilitacyjnej, ale to nic nie da jeśli nie skończę go nosić na rękach. proszę ojakieś rady, pozdrawiam
 
o matko... współczuję :no::-(

u nas jak na razie nie ma tego problemu, a plac zabaw mamy pod blokiem, a czasami jak Maja fajnie sie bawi z jakims kolega czy kolezanką i nie chce wracać, to ten kolega czy kolezanka odprowadza ją pod same drzwi i wtedy mówimy małej ze ....(imie dziecka) idzie tez juz spac i jak na razie działa :-)

wczoraj tez była taka sytuacja, ze mówię małej, że pójdziemy do domku ser zjeść (serek danio, który ostatnio uwielbia) i mała pierwsza leciała do domku :-)

może jakies przekupstwo by na synka podziałało ????
 
Ja z moja zosia mialam identyczny problem i z placzem jesli mialysmy wracac do domu i z noszeniem na rekach. Ja widzialm tylko jedno rozwiazanie, zostawialam ja placzaca i lezaca na ziemi, tak dlugo az skonczyla plakac, nawet jak inne mamy patrzyly sie na mnie i kiwaly z dezaprobata mialam to gdzies bo przeciez nie bede jej bila albo krzyczala na nia. Mowilam jej ze za cicho placze i nie wszyscy ja slysza wtedy troche sie uspokajala i wstawala z ziemi, czasami potrafila plakac z godzine, ale kiedy wiem ze nie dzieje jej sie krzywda i placze aby cos wymusic ten placz na mnie nie dziala. to samo z noszeniem na rekach, jesli bylismy na dlugim spacerze i mnie bolaly juz nogi i chciala na rece to ja bralam, ale jak idziemy na zakupy i chciala na rece to mowilam ze nie i placz nie pomogl, troche to trwalo ale naprawde przestala wymuszac placzem bo wie ze to na mnie dziala, nie przejmuj sie innymi rodzicami ktorzy beda sie na ciebie dziwnie patrzec (bo niestety tacy sa i zamiast zajac sie swoimi dziecmi patrza na inne) badz konsekwentna i nie daj sie sterroryzowac :-D i nawet jak placze dlugo nie ustepuj bo kolejnym razem bedzie jeszcze gorzej, male dzieci to super psychologowie niby tacy mali ale niezle z nich "bestie":tak:;-)
 
Magdasf1 ma obsolutną racje. ja tez jestem na etapie walki z wymuszaniem, i musze przyznac ze takie olewanie wrzeszczacego dziecka naprawde przynosi efekty juz po krotkim czasie. druga sprawa ze nie mozna pozwolic dziecku lezec godzine na zimnym chodniku. ja zeby uniknac takich sytuacji stosuje numer ze jak wrocimy do domu to gosienka opowie babci lub tacie jaka jest juz duza, jak super sama zjezdza ze zjezdzalni itd. wtedy rozpiera ja duma i czasem zapomina o wrzasku. wydaje mi sie ze kazda mama powinna wypracowac wlasna metode. nie jest tez wyjsciem przekupstwo w wyniku tego dziecko bedzie uwazalo ze za kazde grzeczne zachowanie nalezy mu sie nagroda a nie tedy droga, ty znow znajdziesz sie na przegranej pozycji, bo to dziecko bedzie dyktowało warunki. a teraz kiedy jest ciepło niech sobie polezy na chodniku, zobaczy ze nic nie wskura i odpusci.
Wiem ze to wszystko brzmi koszmarnie i latwiej powiedziec niz zrobic ale wierz mi ze chociaz to wymaga anielskiej cierpliwosci naprawde warto!
jeszcze tak przy okazji nie pozwól zeby ci ktoś to wypracowane zachowanie popsul, u mnie niestety tak było, moja mama która opiekowała sie mała z reguły jej ustepowała bo jak mowiła nie miała siły sluchac jej wrzaskow, potem skarżyła sie ze musiała np nosic przez 4 lub 5 godz 15 kg dziecko na rekach. przysparza to problemow i jej i nam, poniewaz po pobycie z babcia mała probuje tresowac tez nas.
Pozdrawiam i zycze wytrwałości.
 
witaj.
ja generalnie nigdy nie miałam większych problemów a teraz juz zupełnie ich nie mam, owszem zdarzyło się, ze Oskar nie chciał opuscic placu zabaw lub chciał wymusic noszenie na rekach i oczywiście ryczał, kwiczał i co tylko najgorsze ale ja nie ustapiłam ani razu i to dało efekt. cały czas do niego mówiłam i tłumaczyłam dlaczego zrobimy tak i tak i w koncu się uspakajał, zwykle jak mam taka sytuacje to staram się wziąc go gdzies na bok, choc nie zawsze jest taka mozliwość ale przynajmnie trochę dalej od grupy ludzi i dzieci to bo tylko dziecko nakreca, a jak gdzies ryczy w "kąciku" i w dodatku my nie zwracamy na niego uwagi to w końcu przestaje.
jak chcę wyjść z placu zabaw to zawsze mówię mu wczesniej, ze za pół godziny idziemy bo..., potem, ze za 20 minut, 10 minut itd. zawsze tez przy pierwzym razie pytam czy się zgadza na taka umowę, (zwykle tak) a jesli mówił, ze nie to tłumaczyłam mu, ze jak teraz nie pójdziemy to np, nie zdazymy na dobranoc, albo na obiad, a jak nie zje to nie będzie miał siły i wtedy więcej nie przyjdzie na plac zabaw sie bawić i tego typu historie:)
na ręce tez czasem go biorę, zwykle jak i gdzieś uśnie w autobusie albo metrze a robi to namiętnie:) ale albo staram się gdzieś usiąść i poczekać aż się rozbudzi albo troszkę go niosę a potem mówię, ze mama juz nie ma siły bo jest duzym chłopcem (wazy 14kg) i zeby poszedł sam, czasem jest płacz, szczególnie jak jest rozespany ale zawsze mówię, ze jak tylko będzie chciał to odpoczniemy.
jeśli wiem, że będzie duzo chodzenia to jeszcze czasem biore wózek, choc z kolei on nie chce w nim siedzieć:) i wtedy musze pilnowac wózka i Oskara!
ale muszę go pochwalić, ze jest bardzo dzielny i naprawdę sam duzo chodzi, ja nieraz mam juz nogi w ... a on jeszcze biega:)
no cóż, musisz byc konsekwentna i juz, będzie Ci bardzo trudno teraz bo dziecko jest juz duze i przyzwyczajone do takiego zachowania i w końcu do Twoich ustępstw.
musisz kategorycznie przestac mu ustępować, choc wiem ile czeka Cię nerwów, szczególnie, ze w takiej sytuacji jest mnóstw gapiów, co wcale nie pomaga.
i spróbuj z nim rozmawiac przed wyjściem, ze idziecie ale ze musi isc sam, bo Ty go nie będziesz nosic , bo jest juz duzy a Ciebie bola plecki itd itd i to samo z placem zabaw, że idziecie się pobawić np. na godzinkę a potem jak powiesz, ze czas do domu to oczekujesz, ze on się tak i tak zachowa itp.
jesli potem znów jest problem to mu przypomnij o czy rozmawialiście przed wyjsciem i ze jest Ci przykro, ze on się tak zachowuje.
wytrwałości zyczę i pozdrawiam
 
My mamy troche inna sytuacje bo mieszkamy w domu i w ogrodku Macius ma swoj prywatny plac zabaw:-)
Ale najgorsze jest to ze jak musze isc do domy aby np zmienic mu pieluche to on nie...poprostu nie chce wracac do domu musze go brac na rece i wnosic i uspokaja sie dopiero jak zadzwoni dzwonkiem do domu i jak mu zdejme buciki...choc bywaja dni ze płacze i rzuca sie wtedy trzeba przeczekac
 
Może, któraś z Was miała podobny problem i wie jak sobie z tym poradzić.
Mój syenk chodzi do żłobka, tam z tego co wiem od wychowawczyni trwa ciągła walka o pozycję w grupie. Niestety Damianek przenosi to do domu, dosłownie co chwila mnie bije a ja już naprawdę nie mam pojęcia jak z tym walczyć.:no::no::no::no: Tłumaczenia i kary nic nie pomagają, wczoraj w desperacji też Go ugryzłam:szok: ale jak zobaczyłam Jego "podkóweczkę" to też się popłakałam. A On dalej mnie bije i gryzie.:-:)-:)-(
 
witaj,
to niekoniecznie wpływ żłobka , mój synek jest ze mną w domu i robi dokładnie to samo,
jeśli chodzi o gryzienie to pomogło właśnie jak ja go ugryzłam , oczywiście delikatnie ale minę miał głupią,
niestety coś takiego trzeba było powtórzyć kilka razy i przestał gryźć,
a z biciem pomału mu samo przechodzi nie mam na to sposobu, od kilku tygodni bije tylko wtedy jak jest zły ,ja udaje że płacze i obrażam się na niego ,
albo wychodzimy z miejsca które stało się przyczyną złości,
młody robi to coraz rzadziej.
 
reklama
witajcie
Oliwka też niestety bije i gryzie:
w zabawie i wtedy to myslę,że to nic złego
w złości i wtedy niestety nie wiem co mam robić
Mała jest w domu,więc nie mogła nigdzie sie tego nauczyć
Pocieszam sie tym,że samo jej przejdzie - jak wiele innych zachowań które uważałam za "inne,dziwne" a jak trochę poczytałam tu na forum,to okazało sie,że nie tylko ona tak ma
 
Do góry