J@god@ bo ja nie bardzo rozumiem... jeszcze nie wiem o Was zbyt dużo, więc ciężko mi wypowiadać się na temat Waszych dzieci. Mogę napisać tylko o swoim dziecku.
Nie chciałabym się przechwalać
, ale bardzo dużo czasu poświęciłam Julce przed narodzinami siostry, czytałam różne książki, obserwowałam bacznie inne rodziny i starałam się zrobić wszystko, aby pojawienie się siostry Julki było wydarzeniem jak najbardziej pozytywnym.
Ostatnio prowadzę bardzo żywą dyskusję międzynarodową (z ciocią z Francji) nt. wychowania dzieci. I tak: w moim rodzinnym domu małe dzieci nie mają żadnych obowiązków i praw. Tak niestety było. Rodzice nie uzgadniali z nami np. gdzie pojedziemy na wakacje. To było z góry narzucone i koniec. Z drugiej strony póki byłam mała nic nie musiałam robić. Potem następuje przełom. Bo w końcu rodzicom się 'nudzi' ten styl i chcą abyśmy w jednym dniu stali się odpowiedzialni (jak? skoro nigdy nie podejmowaliśmy żadnych decyzji) i obowiązkowi (jak? skoro nigdy nie mielismy żadnych obowiązków).
U nich w rodzinie jest inaczej. Dzieci od maleńkości biorą udział 'na równych prawach' (proporcjonalnie do wieku) w domowych pracach i w decyzjiach dotyczących rodziny.
Nie twierdzę, że to złoty środek, ale u mnie to działa. Daję Julce swobodę w podejmowaniu pewnych decyzji (chcesz jogurt czy serek? idziemy do parku czy na zjeżdźalnię?) i jednocześnie uczę ją, że każdy ma swoje obowiązki (jak dla mnie starczy, aby wrzuciała wieczorem ubrania do kosza na pranie, posprzątała wspólnie zabawki czy wyrzuciła do kosza pusty pojemnik po jogurcie, a łyzeczkę wrzuciła do zlewu itp). Wg mnie to proste.
Miałam już nie jedno spęcie z moją mamą, która zupełnie nie rozumie tego sytlu .A widzę jak 'psuje mi dziecko' bo we wszystkim Julkę wyręcza
nawet jak Julka się sprzeciwia i wola "Jula sama!" I zupełnie nie tak zadaje pytania: pyta np. 'nie chcesz iść teraz do piaskownicy, prawda?' (jest powiedzmy południe, w piachu słońce, nie można tam iść) Julka mówi: 'chce do piapju' A babcia mówi: nie, teraz nie pójdziemy! Biednie dziecko jest sfrustrowane i zupełnie nie rozumie o co chodzi??? A Babcia się ciut przelicza z tym, że Julki decyzje będą w 100% racjonalne... (To tak jakby pytać chcesz obiad czy ciastko? ciekawe co dziecko odpowie??)