tosia 1
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 3 Grudzień 2007
- Postów
- 352
Tosia ma już dwa latka i prawie 7 miesięcy. Pamiętam, że jak miała koło 2 lat to też zaczęła mnie bic i gryźc. Wtedy powstała u nas instytucja kąta. Poskutkowało.
Ja jestem dośc wybuchową osobą i łatwo wpadam w furię. Dlatego żeby na nią nie krzyczec każę jej iśc do pokoju, póki się nie uspokoi. Początkowo oczywiście łaziła za mną i wrzeszczała. Ale konsekwentnie wywalałam ją do pokoju. Teraz już wie że ma iśc do łóżeczka a jak się uspokoi i ja się uspokoję to wrócimy do rozmowy.
Tłumaczyłam jej też że sama jestem zdenerwowana i nie chcę na nią krzyczec.
Co do ucieczek to znam to.
Tosia jest bardzo odważna i chodzi sobie gdzie chce i do kogo chce.
Miałam już dośc.
Kiedyś, może ze trzy miesiące temu skutecznie się tego oduczyła.
Po setnym nawoływaniu powiedziałam, że nie będę na nią więcej czekała i poszłam. Oczywiście niedaleko. Schowałam się za murkiem i patrzyłam co zrobi. Pewnie nie poszłoby tak łatwo bo byłyśmy niezbyt daleko od domu i tośniak niezbyt się przejęła moją nieobecnością i wiedyiaa doskonale gdyie ma iśc. Ale zaczepił ją po drodze jeden facet i powiedział że skoro ona nie słucha mamy to on ją zabierze. Ale płakała.
Może to drastyczne, ale poskutkowało. Wytłumaczyłam jej potem, że jak się tak oddala i mnie nie słucha to może się zgubic i nie odnajdzie mamy i że strasznie bym cierpiała jakbym ją straciła.
Sama nie jestem zwolenniczką straszenia i na taki sposób świadomie bym się nie zgodziła ale to był przypadek. Poskutkowało i nie zaczęła się bac ludzi.
Ja jestem dośc wybuchową osobą i łatwo wpadam w furię. Dlatego żeby na nią nie krzyczec każę jej iśc do pokoju, póki się nie uspokoi. Początkowo oczywiście łaziła za mną i wrzeszczała. Ale konsekwentnie wywalałam ją do pokoju. Teraz już wie że ma iśc do łóżeczka a jak się uspokoi i ja się uspokoję to wrócimy do rozmowy.
Tłumaczyłam jej też że sama jestem zdenerwowana i nie chcę na nią krzyczec.
Co do ucieczek to znam to.
Tosia jest bardzo odważna i chodzi sobie gdzie chce i do kogo chce.
Miałam już dośc.
Kiedyś, może ze trzy miesiące temu skutecznie się tego oduczyła.
Po setnym nawoływaniu powiedziałam, że nie będę na nią więcej czekała i poszłam. Oczywiście niedaleko. Schowałam się za murkiem i patrzyłam co zrobi. Pewnie nie poszłoby tak łatwo bo byłyśmy niezbyt daleko od domu i tośniak niezbyt się przejęła moją nieobecnością i wiedyiaa doskonale gdyie ma iśc. Ale zaczepił ją po drodze jeden facet i powiedział że skoro ona nie słucha mamy to on ją zabierze. Ale płakała.
Może to drastyczne, ale poskutkowało. Wytłumaczyłam jej potem, że jak się tak oddala i mnie nie słucha to może się zgubic i nie odnajdzie mamy i że strasznie bym cierpiała jakbym ją straciła.
Sama nie jestem zwolenniczką straszenia i na taki sposób świadomie bym się nie zgodziła ale to był przypadek. Poskutkowało i nie zaczęła się bac ludzi.