reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Bunt, histerie... czyli o emocjach naszych dzieci.

Nie mam sama takiego problemu, ale mój mąż też długo pracuje i jak już wróci z pracy albo w weekeendy staram się,żeby dużo czasu z nią spędzał, wysyłam ich samych na spacery itp po to,żeby mała miała jakiś z nim kontakt, może Ty też spróbuj zostawiać ich samych i niech Twój mąż zacznie coś robić przy dziecku, np. kąpiel lub karmienie. Życzę powodzenia:-):-)
 
reklama
Iza_03, u nas co jakiś czas synek zachowuje się podobnie. Ale my oboje pracujemy i zazwyczaj takie zachowanie dotyczy tego rodzica, który wróci później z pacy, czyli zazwyczaj mnie. I jest to u nas zdecydowanie okazywanie swojego żalu o to, że mnie lub męża nie było przy nim. Cierpliwie mu tłumaczyliśmy, że to, że musimy iść do pracy nie znaczy, że go nie kochamy i teraz takie okazywanie złości czy żalu jest coraz rzadsze. Tak jak piszą dziewczyny, dobrze, żeby Twój mąż miał jakiś rytuał związany z powrotem - jakaś zabawa, czytanie książek, czy kąpiel. Na początku może być sprzeciw ale w końcu chłopaki się dogadają.
 
Dzięki za odpowiedzi, staram się w miarę możliwości zostawiać chłopaków samych ,ale tata nie może nic przy Nim zrobić i nie pomagają tłumaczenia np. wczoraj zostawiłam ich samych, bo też pracuję, tyle że w domu ale od czasu do czasu muszę wyjść. Mateusz się obudził i zsiusiał do łóżeczka, bo nie pozwolił się wysadzić na nocnik, nakarmić się też nie chce dać karze dzwonić do mnie i mówi,że tata ma za krótkie ręce ubrać też się nie pozwoli i tak ze wszystkim poprostu załamka.
 
Iza - u nas niestety ten problem też istnieje. Powodów jest kilka - mój partner bardzo dużo pracuje a do tego czasami "trudno" mu zorganizować trochę czasu dla siebie i córki. Piszę trudno w "" bo jego spędzanie czasu z Gabi wyglądało tak że oglądali razem telewizję albo on czyta książkę a ona tak się gdzieś kręci. Skutkowało to tym że się kompletnie nie rozumieli i nie umieli współpracować. W końcu przejęłam inicjatywę i kazałam się bardziej zaangażować -- zaczęliśmy od kąpieli - raz on raz ja - później usypianie - raz on raz ja - bawienie się i wychodzenie wspólne albo samochdzielne na spacer. Oczywiście były protesty i wrzaski ale stwierdziliśmy że jeżeli teraz się tego nie zrobi to będzie tylko gorzej i jeszcze gorzej. I muszę powiedzieć że jest trochę lepiej (może nawet trochę bardziej niż trochę ;-) ostatnio mała mnie zdziwiła bo zażądała by to tatą ją uśpił i poczytał bajki nie mama.

Nadal są sytuacje że wrzeszczy na jego widok - jest niesamowicie o mnie zazdrosna - ale już nie ma takich chorych akcji cały czas. To długi proces i mam nadzieję że już niedługo nie będzie cały czas córeczką mamusi i zamieni się w córeczkę tatusia.


Nie będę ci radzić - ale może właśnie spróbujcie podzielić się obowiązkami - i nawet jeśli bądą protesty i wrzaski wytrzymać w tym postanowieniu - jeśli się zesiusia to tata ma wziąć szkraba i przebrać - na początku będzie pandemonium (wiem przechodziłam przez ubieranie przez tatę) ale później będzie lepiej.

I tego Ci życzę!:tak:
 
moj Synek też tak czasami reaguje ale to chwilowe, mąż rozmawia z nim i mały nie ma argumentu przeciwko, może to być spowodowane że dziecko ma lepszy kontakt z matką to ona częściej je przytula, całuje gdy się udeży, natomiast tata jest od poważniejszych rzeczy ale to chyba nie jest regułą...
 
Przeczytałam sobie ten wątek i nikt nie pisał o tym, co akurat ja mam w domciu.
Synek ma prawie 17 miesięcy. Już od jakiegoś czasu z przeróżnych powodów dosłownie wyje, kładzie się na podłogę itp. W takich chwilach albo całkowicie go ignorujemy, albo kładziemy na wersalkę, aż się uspokoi. No i to jest powiedzmy pewną "normą". Nie przejmowałam się tym nie wiadomo jak mocno. Jednak od kilku dni synek włączył w to uderzanie główką o podłogę, ścianę, meble... To jest już dla mnie mocno niepokojące. Po takich uderzeniach zaczyna płakać jeszcze bardziej, bo to przecież boli. Fakt, daje się wtedy utulić, i po jakimś czasie uspokaja się, ale martwię się o niego.
Czy ktoś jeszcze miał podobny problem? Sama nie wiem, co z tym robić.
 
Moja Maja tak robiła, kładła się na podłogę i waliła głową i oczywiście noskiem, ja nie zwracałam na to uwagi i dość szybko minęło
 
Wiecie co, przerazacie mnie...moj Mlody skonczyl rok a ja juz mam cyrki w domu...na dworzu jest grzeczny, ale to co wyczynia w domu, to juz na serio staje sie bardzo ciezkie do zniesienia dla mnie....nie moge usiasc na chwile przy kompie, bo on odrazu do mnie podchodzi i szczypie mnie, ciagnac za skore reki+wrzeszczy w nieboglosy. Jak zmywam naczynia to on sie wpycha miedzy moje nogi a szafki i probuje mnie odepchnac od zlewu, placzac i wrzeszczac w tym czasie. Ide zrobic siku, on leci za mna i wrzeszczy, wali w drzwi...zabiore mu cos, co uda mu sie sciagnac to zaraz sie rozlega przerazliwy placz, wrzaski....dziewczyny, mam juz tego serdecznie dosc....nie ma mu co tlumaczyc, bo za malutki jest i nie rozumie....nie wiem co robic, nie mam juz sily ani zdrowia psychicznego,,,,przez te jego fazy to juz mam dosc wszystkiego....od rana po takich scenach to przez caly dzien jestem jednym chodzacym klebkiem nerwow, nic nie moge zrobic na spokojnie, bo maly mi nie daje :(
 
Akwamaryn - mam to samo! To normalne!!! :tak: Po prostu chce ciebie więcej :-)
Ja mu jak najbardziej tłumaczę, bo on wszystko rozumie :tak::happy2:
Poza tym staram się jak najwięcej robić jak on śpi, albo jak jest jeszcze ktoś w domu - moja mama w odwiedziny, mąż, albo wieczorem jak pójdzie spać, a w dzień się z nim bawić po prostu.
Na dworzu jest spokojny bo się nim tylko zajmujesz i tyle.
Wyrośnie z tego :tak:
 
reklama
U nas tez caly czas bunt dwulatka:szok: Wystarczy, ze mu sie czegos nie da lub na cos nie pozwoli, to kladzie sie na podloge i ryczy,:szok::wściekła/y: Czasami tez wchodzi do swojego pokoju i z impetem zamyka nam drzwi przed nosem i dalej ryczy:baffled: No coz, teraz nasze dzieci rozwijaja swoja osobowosc i probuja wszystkiego, by nas zlamac, ja sie na razie nie daje. Gdy ryczy zostawiam go tak w przedpokoju nie probujac uspokajac, bo to jeszcze pogarsza sytuacje.
 
Do góry