Niestety, jak słusznie zauważyła Aniaslu - to są uroki dojrzewania.... dzieci w tym wieku podejmują pierwsze próby wymuszania - wymuszają różne rzeczy i na różne sposoby i próbują, na ile mogą sobie pozwolić. Metod mają wiele - płacz, tupanie, uporczywe powtarzanie niedozwolonej czynnośći, bicie, gryzienie, histeria i tak dalej, i tak dalej..... pocieszyłam Cię? Jedyne pocieszające , to fakt, że większość dzieci tak ma. Mój synuś próbuje brać nas płaczem. Moje doświadczenie z nim mówi tak - nie złościć się na niego, ale też nadmiernie nie litować. Wytłumaczyć spokojnie, że na przykład teraz nie można go wiąć na ręce , bo mama zmywa naczynia. Jak skończy, to weźmie. Po paru razach zaczyna rozumieć. No a jak żadna perswazja nie pomaga - to nie przedłużać sceny - poprostu zignorować. Z moich obserwacji wynika, że mija wtedy jak ręką odjął. Tylko uwaga - najpierw nalezy dać dziecku do zrozumienia, że wiemy, o co mu chodzi, wytłumaczyć krótko, dlaczego akurat nie może być tak jak ono chce, a jeśli to nie pomaga - spokojnie dalej robić swoje i przestać zwracać na nie uwagę. No chyba, że dziecię próbuje zrobić sobie krzywdę robiąc coś niebezpiecznego. Ja wtedy wyprowadzam syncia do drugiego pomieszczenia, tłumaczę, że przykro mi, ale tak nie wolno robić, bo.... i albo mu przechodzi, albo się wścieka, a wtedy mówię mu - jak się wypłaczesz, to do mnie przyjdź.... szybko mu wtedy przechodzi. Jedno jest pewne - im dłużej się litujemy nad histeryzującym maluchem, a co gorsza - jeśli ulegamy tej histerii - tym bardziej utwierdzamy go w przekonaniu, że ten płacz ( krzyk, bicie i t d) jest dobrym sposobem na rodziców.
Oczywiście to się łatwo pisze, ale czasem trudno jest zachować zimną krew.... w każdym razie jedno jest pocieszające - kiedyś i z tego wyrosną
pozdrawiam
nikita