tak z innej beczki … stary mnie rano tak dzisiaj zagotował , że aż mam wyrzuty sumienia że tak się wyprowadziłam z równowagi . Nie powiem przejął większość obowiązków ale wczoraj pojechał na golfa z kolegą , dzisiaj na kręgle z pracy w piątek jedzie na pogrzeb kolegi i zahaczy czwartek na ognisko firmowe więc mu powiedziałam że cały tydzień będę siedzieć sama wieczorami , że jest mi przykro i godzinę ryczałam jak bóbr a on że jest na każde moje zawołanie że mnie kocha ale nie rozumie . Ja prd faceci .
Opowiem CI historię z mojej poprzedniej ciąży. Marzec 2020, pandemia, ja z krwawieniami, krwiakami w 7 miesiącu ciąży uwięziona w domu, a mój mąż w pracy albo na mieszkaniu, które dla nas remontował. No nie powiem - zajeżdżał się dla mnie i dla dziecka, dla nas. Pewnego wieczoru, ja w szale ciążowych hormonów, tak na niego naskoczyłam, że do dziś pamięta moją furię: "że siedzę sama, nikt o mnie nie pamięta, siedzę w łóżku i gapię się w TV" (nie dało się inaczej, nikt mnie nie chciał odwiedzać, bo każdy bał się mnie zarazić koronawirsem). Ale oberwało się jemu, po 16 godzinach poza domem.
Twój partner/mąż na pewno się stara, jednak czasami zdrowo jest, aby gdzieś wyszedł. No może faktycznie nie powinien codziennie Cię zostawiać, ale też pewnie patrzysz na to częściowo przez pryzmat hormonów. Nie chcę go bronić, ale facetom trzeba mówić krótko i drukowanymi: "chcę byś spędził ze mną wieczór". Tak, im potrzebne jasne komunikaty.
Ja sama często łapię się na tym, że na mojego męża się wku**iam, bo się nie domyślił. No nie domyślił, bo oni tak nie postrzegają świata
Mam nadzieję, że dziś już dobrze u Was
