No właśnie u nas tak samo było w żłobku - zupa i obiad przed spaniem naraz, ale tak jak u Anawawki my zawsze mamy obiad po powrocie A z pracy i Asia i tak jadła dalej z nami. Ale ona to może zjeść u każdego obiad i na koniec jeszcze do nas przyjść
Może nie o przedszkolu, ale o szkole trochę napiszę, mogę?
Wczoraj było zebranie. Awantura była ostra. Oczywiście poszło o zakup dodatkowych książek dla dzieci. Okazuje się że w zeszłym roku panie dostały od wydawnictwa (w ramach promocji) książki które można było kserować i tak też robiła, a w tym roku już nie wolno kopiować. Trzeba byłoby je kupić, są one dodatkowe, ale klasa wzorowa itd i się przydadzą. No ale to koszt 20 zł na 2 miesiące. Rodzicom kalkulator się włączył i wyliczyli 100 zł na rok. I wielkie oburzenie. Oczywiście tych najbogatszych ;-) Moim zdaniem wydanie tych 20 zł na 2 miesiące to nie majątek, tym bardziej że te książki są świetne.
Stanęło na tym że koleżanka która już ma pierwsze książki dokupi cały komplet, klasa jej zwróci, pozostali składają się na ryzę i będziemy jednak kserować.
Potem musieliśmy wszyscy z osobna wyrazić zgodę żeby, uwaga, pani higienistka mogła obejrzeć dzieciom głowy bo panuje w szkołach wszawica. Bo są rodzice którzy strasznie z tego powodu się awanturują i zabraniają dotykać głów dzieci!!! Masakra.
Powinniśmy też tłumaczyć dzieciom, że nie wolno zmuszać drugiego do zabawy, bo to tez podchodzi pod molestowanie, nie seksualne oczywiście, ale jednak.
I to co mi się najbardziej spodobało: zrobiła rodzicom kazanie na temat drogich ciuchów i zabawek. Że owszem, nie zabrania, ale ona odpowiedzialności nie bierze za zniszczone zabawki czy ciuchy, bo nie jest w stanie na przerwie wszystkich postawić pod ścianą i pilnować, a poza tym niech rodzice wczują się w te biedniejsze dzieci, bo ona sama by nie chciała by jej dziecko przyszło i powiedziało "Kup mi zabawkę" a ona musi odpowiedzieć "Nie kupię, bo nie mam pieniędzy". I że wtedy to dziecko czuje się gorsze i prawidłowo się czuje, bo jest wtedy faktycznie gorsze w oczach innych.
Do tego zakaz dawania kasy do sklepiku, oczywiście rodzice się tego nie trzymają, bo raz że te starsze okradają maluchy, a dwa, że dzieci zaczęły podbierać kasę z portfeli rodziców
koleżanka Julki chciała wczoraj zabrać 200zł na sopelki ze sklepiku
Na koniec dowiedziałam się ze Julia i siedząca z nią przyjaciółka w pierwszej ławce przy pani to największe gaduły świata a i dostalam do rąk własnych kartkę jaką między sobą pisały, a że robią błędy to były tam takie kwiatki jak "huztka" czy "niewice"
wyszłam z klasy zapłakana - ze śmiechu oczywiście