reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

wyprawka - ubranka, akcesoria, kosmetyki dla dzieci

u mnie te to samo co u Ewy, dwa pokoje, siedzę w jednym z dziećmi, jak co mogę wrzucić do łóżeczka czy fotelika, kojec mam u teściowej i robi za łóżeczko dla Laurki, jak tam przyjeżdżamy, jest wielgaśnym nieporęcznym klamotem, do tego nie wygodnym, Laura śpi na dwóch kołdrach, ja mam tego typu jak ten Berber Horn- one na podłożu mają taką dechę twardawą, jak ktoś ma duże przestrzenie, albo zwierzęta to faktycznie może i fajne, u nas się w ogóle nie sprawdziło, Laura w ogóle nie chciała w tym siedzieć, wolała podłogę ;-)
 
reklama
Dzięki, ile osób tyle opinii :-p
U nas myślę, że kojec się przyda, mały lubi "poleżeć" w łóżeczku i pobawić się zabawkami, ale... no właśnie, co chwilę wsadza swoje nóżki za szczebelki, a że udka robią się coraz pulchniejsze, to nie może ich wyciągnąć i jest krzyk. On szaleje w tym łóżeczku, zmienia pozycje milion razy na minutę ;-) i często przygmoca główką w szczebelki. Ochraniacze nie zdają egzaminu bo je ciągnie i znów się uderza. Jak chcę zrobić obiad czy cokolwiek innego, a jego ze sobą mieć wtedy nie mogę to nie mam za bardzo gdzie go zostawiać. Bujaczek jest be, rzuca się jak poparzony i ani minuty nie usiedzi. Na łózku już go na sekundę nie zostawię bo zaraz by zleciał, a na podłodze tez nie mogę, bo spokojnie nie poleży, próbuje raczkować i jest wszędzie, w szczególności kręcą go sprzęty :-D
Irisson, Ewa wasze dziewczyny grzecznie siedzą w tym czasie na podłodze i się bawią, nie robiąc sobie przy tym krzywdy? :-p

Asia jakbym miała łóżeczko turystyczne to bym kojca nie kupowała, jak coś to możesz przecież spokojnie Lenkę tam zostawić i nic sobie nie zrobi. A do zabawy to i tak najlepsza będzie podłoga :tak:
 
Czym można sobie zrobić krzywdę na ziemi? Zabawkami? Te same będą przecież w kojcu. Jak dziecko raczkuje, to gorzej, ale jak ma swój pokój, to on zazwyczaj jest bezpieczny. A na czas wyjścia z pokoju raczkujące dziecko można dać do łóżeczka albo leżaczka :) Proste :)

U nas elementem destrukcyjnym jest Brat ;) Próbuje Anielę przewracać albo nosić :/ No ale przed nim nic nie uchroni - na ziemi jest blisko niej, do łóżeczka drewnianego jej wejdzie po kanapie, która stoi obok, do turystycznego się włamie przez zamek. Nie ma bezpiecznego miejsca :D
 
my też bezkojcowe, za bardzo by mnie kusiło, żeby tam dziecię wsadzić i mieć świety spokój :-D:-D :-D

a tak jest koc, na nim rozrzucone zabawki i turlający się Wiki. Jak zacznie raczkować to też kojca nie będzie, nich zwiedza świat i rozwija ciekawość, ja króluję nad nim z kanapy a jak mam ugotować obiad to wędrujemy do kuchni razem.. pranie też wieszamy razem, razem ścielimy łóżka i myjemy podłogi - zawsze to rozrywka dla dziecka - zmiana pokoju :-D
Natalii nie zostawiałam samej w pokoju, bo po prostu nie chciała, musiała być tam gdzie ja, kojec by tu nie pomógł. Sama zaczęła się bawić dopiero po skończeniu roczku, a wtedy kojec byłby już dla niej więzieniem ;-)
 
Ojj to u nas synuś wykazuje się kreatywnością i zawsze znajdzie coś czym można sobie krzywdę zrobić, nawet u siebie w pokoju :-p Zawsze przecież można spróbować wpełznąć pod łóżeczko i tam się zaklinować, uderzyć się w róg komody czy próbować dojść do metalowego grzejnika :-D Choć fakt, ze dopóki nie pełzał i nie próbował raczkować to podłoga była względnie bezpiecznym miejscem :-)

hahah nic Franka nie powstrzyma przed byciem blisko siostry i wypróbowaniem swoich metod nauczania :-D W końcu starszy brat, musi siostrze pokazać na czym polega zabawa :-D
 
Taaa... Dzisiaj z dzikim okrzykiem "Lubię Anielę!!!" wbił jej drewniany klocek w policzek, po czym zaczął ją głaskać i mówić "Nie płaćz, nie płaćz"...:/
 
My - jak już mówłiam kojca nie mieliśmy i nie będziemy mieć - za to przy starszej Hani zamontowałam bramkę w drzwiach w dużym pokoju, żeby dziecko nie wychodziło do kuchni, łazienki i innych pomieszczeń tylko było w jednym miejscu. Bałam się, że w kuchni czy łazience przypadkiem może się stać krzywda raczkującemu maluchowi. Teraz pewnie też zamontuję.
 
reklama
Bo z kojcem to jest jednak tak, że Bąbel się musi przyzwyczaić i tyle;-) U nas, podobnie jak u Olgi to mebel niezwykle pomocny. Mimo małego mieszkania stoi dumnie na środku "dużego" pokoju. Czasem mam sporo roboty w domu i chodzę z Manią i leżaczkiem, teraz z krzesełkiem wszędzie, ale ile dziecię może "siedzieć"...Przekładam ją raz tu, raz do kojca i tak sobie radzimy:tak: Mania ma swój pokój, który tak jak u Was ewa jest jednym wielkim kojcem i szalejemy w nim na całego na dywanie razem, ale nie mogę Mani zostawić tam samej nawet na sekundę, bo zaraz coś wymyśli! Mam dziecię wszędobylskie już teraz. Dzisiaj obniżaliśmy łóżeczko, byliśmy w tym samym pokoju, odwróciliśmy się dosłownie na chwilkę, a Manita pod kaloryferem prawie głową przydzwoniła w żeberko:dry:
Moim zdaniem, paradoksalnie, kojec spełnia się w ciasnych wnętrzach, w których dziecię nie za bardzo ma gdzie się bezpiecznie w miarę poprzemieszczać, bo tu szafka, tam stół, obok kaloryfer, a na środku pokoju przestrzeń 1,5 na 1 metr do dyspozycji;-)
No i pies łażący wszędzie poza kojcem i dywanem u Mani...;-)
 
Ostatnia edycja:
Do góry