reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Wspolnie czekajmy na 2 kreseczki- na pewno sie uda!

kasiu kazda kobieta inaczej przechodzi..i kazda ma inny brzuszek:)nie martw!figurke masz;)najwazniejsze ze fasolka rosnie.
zyciowa masz piekny brzuszek!
ja z tymkiem mialam wielki brzuchol a teraz tez juz mialam taki ze mnie w tranwajach przepuszczali..

dbajcie o siebie dziewuchy!!
 
reklama
nie chce mi sie chyba komentowac tego.dokumenty byly w samochodzie..moj maz nie zdazyl w ciagu 2 lat przerejestrowac auta na siebie,wciaz bylo na starego wlasciciela..umowa nie wiem i boje sie zapytac czy jest gdzies.
moj maz dzisiaj pojechal do swidnicy wyrejestrowac auto zeby do ubezpieczenia dowiesc dokument..tam na miejscu dzwoni do mnie czy jest w domu papier z policji ze ukradli mu..okazalo sie ze nie ma takiego czegos.i teraz jedzie ze swidnicy do wroclawia na policje zalatwic papier..i wraca do swidnicy do wydzialy komunikacji wyrejerstrowac i z tym do wroclawia do pzu..auto ukradli tydzien temu a jak dzis tego nie zalatwi to juz nic z tego nie bedzie!jest 14.30 a on ma czas do 17 to wszystko zalatwic..jak sie okaze ze beda kolejki to znowu wykrakalam..

nie chce mi sie chyba juz z nim o to klocic..uwazam tylko ze jak nie dostaniemy kasy to nowe auto ktore kupi bedzie w zamian okien ktore mialy byc wstawione w tym miesiacu do naszego domu..:(

a wiecie ze o to wlasnie sie najczesciej klocimy..ze ja mowie zeby cos zrobil bo bedzie za pozno bedzie stres przepadnie ukradna czy zgubi..ale zawsze slysze ze jestem durna:/nawet mi sie nie chce mowic a nie mowilam:(bo kurde zawsze mam racje:(

ale wiecie co?posluchal i zabral laptopa z auta tej nocy.powiedzial:stara mi zawsze robi jazde to wezme..przynajmniej uratowal sie laptop moim gadaniem..szkoda ze nie slyszal jeszcze o wiertarce i calej tej resztcie..ech szkoda gadac
 
reklama
Ahh, niecierpie takich sytuacji kiedy ktoś się kłóci :(

Kochane moje wszystkie. Szanuję decyzję każdej, jeżeli nie chce tutaj pisać. To Forum, sieć, w każdej chwili można się wylogować i zniknąć. To daje swojego rodzaju wolność. Wolność słowa i decyzji. Można być, można nie być. Można liczyć na odrobinę anonimowości, bo nie jestem pewna, czy najbliższym w koło gadałabym o śluzie, cieknącej krwi, czy swędzeniu piczki. Co prawda akurat tutaj anonimowości mamy mniej, bo widziałyśmy się, praktycznie znamy nazwiska itd., ale w żaden sposób mi to nie przeszkadza.

Madziu, szanuję Twoją decyzję, że nie chcesz tutaj pisać. Ba, nawet w zasadzie popieram, że odpuszczasz spine na temat "chcę zajść w ciążę". Niemniej ja nadal walczę, i szczerze mówiąc Forum mi pomaga. Naprawdę. Nie frustruję się wchodząc tutaj, a wręcz odprężam. Nawet daje mi siłę i wiarę, że innym się udaje, to może mnie też. Nie ukrywam, że nieraz jest mi smutno i przykro, że 17 albo 18 cykl (już się gubię sama) leci pusty, bez ciąży. Nieraz jest mi bardzo przykro, że nie mogę napisać: "Dziewczyny, powiedzcie mi proszę - czy w ciąży jest normalne, to, że (....)", albo pokazać zdjęcia USG z małą Fasolką. To jest dla mnie smutne, ale wiem na co się zdecydowałam. Na ciężką batalię o swoje szczęście, to po pierwsze, a po drugie zaczynając przygodę z Forum, z Wami wszystkimi, każdą po kolei, wiedziałam, a nawet miałam nadzieję i wierzyłam, że każdej się uda. Było by to z mojej strony nieuczciwe i chamskie, gdybym nie cieszyła się, a obraziła, że komuś się udało, a mnie nie.
Tak samo mam w zasadzie jak widzę każdą inną panią w ciąży, obcą, przechodzącą obok mnie. Usmiechnę się pod nosem, ciesząc jej szczęściem, jednocześnie mówiąc sobie "Boże, proszę, pozwól mi kiedyś też mieć małe, bijące serce pod moim własnym".

Czasem przymilknę, bo zwyczajnie nie mam kiedy wejść spokojnie i coś napisać, czasem nie mam nic do powiedzenia, bo zwyczajnie nic nie wiem - nie miałam takich doświadczeń. Czasem mam gorszy dzień, szczególnie kiedy dopadnie małpa, że nie mam sił. Parę dni, upust krwi (dosłownie, niestety) i jakoś przechodzi. Ale mogę na Was wszystkie liczyć. Na każdą, każdą, czy to na Kulkę, czy Madzię, czy każdą po kolei nie wymieniając. Od każdej usłyszałam dobre słowo, pociechę, wsparcie, nadzieję.

Tak jak już mówiłam, ten cykl, ewentualnie jeszcze jeden i rzeczywiście odpuszczam, bo brak mi sił, ale nie chcę Was opuszczać. Czuję się związana z Waszymi losami, Waszymi dziećmi. Chcę dla Was jak najlepiej. DLA KAŻDEJ. Dla tych, które już nie piszą, również. To, że nie piszą, nie znaczy, że nie istnieją.

Naprawdę nie lubię takich sytuacji, lubię żyć w zgodzie z każdą, i jest mi nawet smutno, że tak się zdarza. Ale nie mam na to chyba wpływu :(

KasiuMarysiu, pytałaś o moją osobę. (MOŻNA POMINĄĆ JAK SIĘ NIE CHE KOMUŚ CZYTAĆ WYWODU ;D)
Więc tak: mam 24 lata od piątku 13 maja, z czego 1,5 roku walczę o ciążę. Na początku to nie była walka, tylko "ah, odpowiedni czas na dziecko. Fajnie, gdyby się udało". Nie udawało się, potem badania, problemy itd., o czym mniej więcej wiecie.
Nie jesteśmy z M. małżeństwem, tak jakoś wyszło. Szczerze mówiąc nawet - nie jesteśmy zaręczeni. Od 6 lat jesteśmy razem, i tak to trwa. Mieszkamy razem, co w teorii wszystko kłóci się z moją wiarą, ale mam pewną poprawkę na to - kochamy się, nie możemy bez siebie żyć, więc liczę, że Bóg mi to wybaczy. Oczywiście kwestie wiary to tak jak kwestie poglądów jedzeniowych - każdy sam decyduje, i nikogo nie przekonuję do tego. Ja wierzę, po prostu :) Szczerze się przyznam, że źle mi z tym, że nie mamy ślubu. Mam sprzeczność w sobie. Ale to nie zależy tylko ode mnie, ale od wielu innych czynników - czyli presji rodziny, której zdanie szanuje, a że jestem jedynaczką, nie chcę sprawiać zawodu, ponadto możliwości finansowych moich i M.. No takie pierdoły. Może jestem staroświecka, ale ten dzień ma być mój, taki, jaki sobie wymarzę - łącznie z białą kiecką, pięknie przystrojonym kościołem i bajkowym pierwszym tańcem. No ale to już wywód na inny temat ;)
Skończyłam studia licencjackie, studiuję magisterkę, na kierunku dziwnym, bowiem coś takiego jak przedsiębiorczość w oświacie. Ukryte marzenie to własne, prywatne przedszkole, ale musiałabym zainwestować mnóstwo pieniędzy, mimo dotacji z Unii. Ale już se zrobię te studia, skończę skoro zaczęłam, i heeeja. Tak jak wspominałam jest plan wyjazdu za granicę. Wiąże się to z moją sprzecznością co do braku ślubu, ale jak już mówiłam - nie zależne tylko ode mnie.

Nie wiem czy cuś chciałam jeszcze dodać? Przepraszam za wywód! Ale tak jakoś mi się zebrało jak zaczęłam pisać ;) Zdaję sobie sprawę, że nie każda może mnie lubić, można mnie nie lubić, może mieć neutralny stosunek (nie pytam kochane, nie odpowiadajcie na to, żeby nie było!), nie każda może odpisywać czy coś, ale ja sobie zostanę, bo zwyczajnie dobrze mi tu coś skrobnąć, a szczególnie wiedzieć co u Was.
Kolejny cykl żyję nadzieją, że to może już, że piersi coś szczypią, że plecy bolą jakby mi ktoś paluchem dźgał, że rozwolnienie z zatwardzeniem na zmianę, że jajniki pulsują, ale znów skończy się złudną wiarą i nadzieją. To nic. Dam radę :)
 
Do góry