reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Wspolnie czekajmy na 2 kreseczki- na pewno sie uda!

reklama
Nawet nie jadłam tego serka jeszcze ;-)

Tatinko ale on nałogowo pije? Teściowa coś musi poradzić na to.
Dla Twoich rodziców to super nowina, tata się lepiej czuje i w dodatku znowu zostanie dziadkiem :-D
 
Hej dziewczynki kochane :) u nas dalszy ciag pakowania juz mam dosc, tyle tego sie uzbieralo ze juz 12 toreb spakowalam.
Szkoda ze od razu do swego domu sie nie wprowadzam bylo by latwjej , bo u rodzicow na dwa miesiace musze znowu sie rozpakowac a potem do swego znow pakowanie :(
 
wiktoria pojde pewnie za tydzien jakos..poczekam chwilke.

kasia tak tesc pije nalogowo i ma lepsze i gorsze dni.z tesciowa to wlasnie jest tu moj osobisty problem:/i tu wlasnie jest pies pogrzebany o to sie wlasnoe kloce z mezem:/tesciowa powiedziala ze ona palcem nie ruszy..jak on chce pic to niech pije.a wiec ona mu nic nie mowi ani nic nie robi w tej sprawie..ale,i tu jest moj problem wydzwania do mojego meza.i gadaja dlugo za kazdym razem ze jak nie przestanie to beda problemy..bo jezdzi autem,bo zdrowie juz nie takie..doslownie blablabla.moj maz sie denerwuje i pozniej znowu dzwoni do mamy czy ojciec juz wrocil do domu czy jechal autem.dzwoni pozniej do jego pracownikow i sie martwi ze zawali prace ze bedzie jezdzil autem.
ja mowie przestancie pier..tylko zrobcie cos z tym bo pozniej bedzie problem!albo kogos potraci albo straci prawko albo straci zlecenie i wpadnie w dlugi..i kto pozniej bedzie pomagal??tesciowa ktora sie wypiela??corka ktora mowi ze chce byc jak najdalej od problemow??normalnie mi cisnienie rosnie..bo jak chlopiba nie pije to tesciowa dumna zona opowiada:" a moj maz dostal takie zlecenie" a corunia: a moj tatus po mnie przyjedzie..
ja chodze i sie denerwuje na tesciowa i bratowa!dzis zadzwonilam do tescia i powiedzialam mu ze bedzie drugi raz dzaidkiem, ze ma wpadac na kawe.strasznie sie ucieszyl..chce dzis pogadac z mezem ze mam dosyc tych telefonow mamusi i ze albo maja cos konkretnego robic albo ja sie za to zabiore.ech rozpisalam sie ale denerwuje mnie ta sprawa cholernie!!
a co do mojego!to raz ze wyszedl ze szpitala caly i zdrowy a dwa ma urodziny w tym tygodniu wiec podwojny prezent:):)nie moge sie doczekac miny:)

dzwoneczku troche ci wspolczuje tego pakowania rozpakowania pakowania i rozpakowania ale bedziesz juz w polsce:)
ja mieszkalam od malego w niemczech i wrocilam na studia do polski..strasznie sie cieszylam.a te dwa miesiace ci szybko zejda:)
 
Tatinko no trudna sytuacja z tesciem, moj tez byl alkoholikiem , mial zabrane prawo jazdy, ale wtedy na rowerze jechal. Tyle ze ja go widzialam zadko bo mieszkamy tu a on w polsce mieszkal(niestety zmarl rok temu). Ale moj maz nie mial latwo przez cale zycie teraz ma taka traume do alkoholu ze jest abstynentem jedyne co wypije to piwo smakowe raz na rok :)
 
moj tez wlasnie nie pije.no trudna bo nie wiem co mam zrobic..jak cos mowie to maz i tak robi po swojemu i przedewszystkim broni mame.i niestety zawsze jak jest taki kryzys to mu sie wlacza swiatelko musze mame uszczescliwic.wczoraj mi wypalil ze mam jej tymka dac na weekend,niech co ma kobita.no myslalam ze padne:/
 
reklama
KasiuMarysiu wczoraj dużo o Tobie myślałam bo bardzo chciałabym Ci pomóc... Starałam się to wszystko wypośrodkować i postawić się w Twojej sytuacji jak i Twojego męża. Mam nadzieje że nie urazę Cie tym wpisem:*
Przede wszystkim warty mojego uznania jest fakt że przyznałaś się do zdrady, nie owijasz w bawełnę, nie zwalasz całej winy na swojego męża, mówisz jak jest i chwała Ci za to. Kobiety bardzo rzadko przyznają się do błędów, zawsze jak zrobią coś nie tak, wymyślają milion argumentów czemu to zrobiły... i że zrobiły to słusznie. W tych czasach zdrada to chleb powszedni. Jest po prostu wszędzie. Ciężko się jej oprzeć, ciężko się do niej przyznać.
Taki jest nasz świat - ciągła i niepohamowana żądza konsumpcji. Chce teraz! - to chyba hasło naszych czasów.
Ale nie rozwlekając się nad to... To ze przyznajesz się do błędu świadczy o Twojej inteligencji emocjonalnej, pokory i wrażliwości na cierpienie drugiego człowieka. Z tego co piszesz o swoim mężu mogę wnioskować że teraz zrobi wszystko aby uratować swój honor i dumę. Chce pokazać rodzinie i znajomym że ukarał Cię za winy i teraz zaczniecie wszystko od początku bo takie wasze przeznaczenie - Kochacie się. Jednak nie to jest najważniejsze. Powinien sobie postawić jedno fundamentalne pytanie - Czy on jest w stanie Tobie wybaczyć?. Bo nawet jeśli dojdzie do rozwodu i Wy dalej będziecie ze sobą.... to co jakiś czas w kłótniach będzie pojawiał się temat zdrady. Czy Ty również jesteś na to gotowa? Czy będziesz potrafiła żyć z takim piętnem? Jesteś człowiekiem i popełniasz błędy... ba! Nawet powinnaś je popełniać, to świadczy o Twoim człowieczeństwie. Teraz chcesz ponieść konsekwencje swoim czynów, ale czy człowiek po drugiej stronie jest w stanie dać Ci rozgrzeszenie? To chyba najważniejsze pytanie. Bo chu* z rozwodami, ślubami itp... To nic nie zmienia między ludźmi. Ważna jest wasza relacja. Ważne jest uczucie, ważne jest zaufanie, ważne jest poczucie bezpieczeństwa.
Ten rozwód nic nie zmieni, nie oczyści atmosfery, nie wyzeruje sytuacji między wami. Paweł się miota, bo z jednej strony chciałby Ciebie i dziecka, a z drugiej wie że konsekwencją kontynuacji waszego małżeństwa będzie - HAŃBA! Dla niego jako dla mężczyzny... Bo tacy faceci są. W swoim towarzystwie śmieją się z żon, narzekają, jęczą... A gdy tylko wracają do domu, cieszą się że ktos na nich czeka, ktoś ich kocha. I z super maczo stają się pantoflem damskim domowym.
Troche to taka grecka tragedia - Antygona. Bo Paweł musi wybrać - Ty czy rodzina. Szczęście rodzinne i HAŃBA czy Honor i samotność. Nie da się wyjść z tego impasu cało.
Więc jeśli rozum nie jest w stanie wybrać, niech da dojść do głosu sercu.
Niech ono zdecyduje czy zostaje z Tobą zmieszany z błotem przez kolegów i rodzine (chociaż szczerze wątpię w to że ktoś prosto w oczy mu cokolwiek powie, ludzie to tchórze. Najwyżej za plecami trochę pogadają i przestaną. Każdy ma coś za skórą) albo zostaje z rodziną i kolegami sam jak palec.
Wybór jest zawsze. Wiec nie wybiera. Byle mądrze.

Rozwód to nie wyjście ewakuacyjne!
Przepraszam z góry jeśli ten wywód brzmi jak kazanie:D
 
Do góry