reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wrześniowe mamy 2018

@StarAnia możliwe, że masz takie wrażenie jakbyś samą siebie słyszała. Póki co rozumiem podejście położnej, gdy radzi, żeby samej się nie napędzać i nie utrudniać im pracy. Jeżeli źle się nastawię to w niczym to nie pomoże.

@RooibosGirl

A szkoła rodzenia to też dla mnie trochę odskocznia. Siedzę w domu od dwóch lat, mieszkam w mieście gdzie nie mam ani znajomych ani rodziny więc czasem dobrze z kimś innym pogadać poza dzieckiem i mężem. Może znajdę jakaś wózkowa koleżankę na spacery ;) Dodatkowo w tej szkole sa spotkania dodatkowe np z chustonoszebia fajnie było by nauczyć się motać :) może mi się spodoba i przy córze bedziemy się chustowac kto wie :)
Już stracilam nadzieję, że znajdę sobie koleżankę na spacery z wózkiem :( Prawie wszystkie poprzychodziły z mężami i w ogóle nikt z nikim nie gada, tylko w parach odzywają się do siebie. Przed zajęciami wszyscy siedza w ciszy, jak za karę... to jest jakaś porażka =_=
 
reklama
@seremida zwracam się do Ciebie, bo nie pamiętam która z Was jest jeszcze cukrzycową weteranką :p jakiś pomysł dlaczego jest tak, że codziennie jem na śniadanie to samo, ten sam chleb, to samo masło, ta sama wędlina, ten sam pomidor i ogórek i raz cukier jest dobry a raz za wysoki? Cukier na czczo zawsze mam dobry. Wczoraj dołożyłam na kanapkę jeszcze ogórka konserwowego i miałam wynik 174, myślałam, że przesadziłam z tym ogórkiem i dziś już go odpuściłam, dodatkowo poszłam na spacer po śniadaniu a wynik i tak 144 :(
 
@StarAnia możliwe, że masz takie wrażenie jakbyś samą siebie słyszała. Póki co rozumiem podejście położnej, gdy radzi, żeby samej się nie napędzać i nie utrudniać im pracy. Jeżeli źle się nastawię to w niczym to nie pomoże.


Już stracilam nadzieję, że znajdę sobie koleżankę na spacery z wózkiem :( Prawie wszystkie poprzychodziły z mężami i w ogóle nikt z nikim nie gada, tylko w parach odzywają się do siebie. Przed zajęciami wszyscy siedza w ciszy, jak za karę... to jest jakaś porażka =_=
Kurcze ciekawe jak u nas będzie. Poprzednim razem (2 lata temu) coś tam gadaliśmy przed zajęciami ale się jakoś mocno nie wyczuwałam bo wiedziałam że miesiąc po porodzie przeprowadzka nas czeka...
Moze musisz sama pierwszy krok zrobić ;)
 
Kurcze ciekawe jak u nas będzie. Poprzednim razem (2 lata temu) coś tam gadaliśmy przed zajęciami ale się jakoś mocno nie wyczuwałam bo wiedziałam że miesiąc po porodzie przeprowadzka nas czeka...
Moze musisz sama pierwszy krok zrobić ;)
Robię robię, no bo się nudzę, S. ze mną nie przychodzi to nie mam do kogo się odezwać. Zagajam, że tydzień wcześniej było więcej osób to w odpowiedzi dostaję prychnięcie i wzruszenie ramion. Trzymam jednej drzwi i czekam czekam czekam cierpliwie aż dotrepcze, uśmiecham się, a ta nawet uśmiechu nie odwzajemni. No to tyle wygrałam, ze to nie położną a mnie poprosili o pożyczenie długopisu, żeby podpisać listę obecności :D A podobno to ja jestem aspołeczna... Przed pierwszymi zajęciami było jeszcze spoko, bo wtedy jedna przyszła bez męża, sporo pogadałyśmy, potem pytała, którędy jadę, bo może ją podwiozę, opowiedziała połowę życia, a teraz przyszła z mężem i nawet się nie przywitała. Takie już są te baby.
 
Zawieszka dotarła:blink:
 

Załączniki

  • 35346991_2648198565206140_5196561629570924544_n.jpg
    35346991_2648198565206140_5196561629570924544_n.jpg
    561,6 KB · Wyświetleń: 53
Wiesz co to i tak nieludzkie. Jak można zabronić picia? Mi wręcz wodę podawały położne, a i tak dostałam kroplowke nawadniającą. Jeść też coś tam można, ja nie miałam nawet ochoty. Ale zanim wyszłam z domu przed drugim porodem, to się najadłam :) na poród trzeba mieć siły, to ogromny wysiłek fizyczny.
Porod czesto jest porownywany z maratonem. Podczas maratonu pije sie duzo, uzupelnia elektrolity i je wysokoenergetyczne przekaski. Gdzies czytalam, zeby do szpitala wziac marsy i plyny energetyczne ;)
 
O widzisz.. A chciałam napisać że to bez sensu. Ale w sumie jak tak się zastanowilam to dlaczego nie.. mi się akurat nie chciało i nawet o tym nie pomyślałam ale w sumie jak ktoś czuje potrzebę..

Goj podzielisz się tym swoim doświadczeniem pieluchowo chusteczkowym?

Ja najchętniej uzywałabym wielorazowych i myła wodą.. Ale chyba jestem na to zbyt leniwa. Patrzyłam na jedne chusteczki w Rossmann gdzie w składzie jest sama woda ale są strasznie drogie..
Wiesz co wszystko i tak będzie zależało od dziecka... Ja piszę tylko z własnych doświadczeń. Jak urodziłam Kacpra to wiadomo jak przy pierwszym dziecku wszystko co "najlepsze" oryginalne pampki i... niby spoko. Bo nie uczulały tzn. pieluszki i nie przepuszczały... no chyba że walnął kupsko pod ciśnieniem ale to już insza inszość. Chusteczki pampka mi uczulały młodego. Dostał na dupie bolesnych syfow. Zmieniłam na takie teraz nie pamietam nivea czy babyono... w różowej folii z wieczkiem. Były spoko. Przy Bartku szukałam już oszczędności i używałam chusteczek wszystkich chyba firm. I tu nic nie uczulało ale cenowo i zapachowo podpasowały mi Dada i Rossmann. Pieluchy początkowo pampki okazały się tragedią. Bartek jak na noworodka no.. niemowlaka cudownie spał w nocy i budził się tylko na jedzenie. Pampersy nie wytrzymywały ilości moczu tzn. wytrzymywały bo ten żel wciągał i wciągał i niestety pod wpływem zwiększonej objętości pekała pielucha i wszystek zasikany żel wywalał się na zewnątrz. Koszmar. Posprzątać to tragedia bo się lepi. Jakościowo najlepsze okazały się DADY dla Nas ale uwaga bo słyszałam że niektóre dzieci mają na nie alergię. Cenowo też ok. A próbowałam z Bartkiem chyba wszystkich... Tescowe są masakryczne. Zamiast rzepow mają taśmę ktora albo się nie klei albo jak przykleji to na amen.
 
Robię robię, no bo si
Robię robię, no bo się nudzę, S. ze mną nie przychodzi to nie mam do kogo się odezwać. Zagajam, że tydzień wcześniej było więcej osób to w odpowiedzi dostaję prychnięcie i wzruszenie ramion. Trzymam jednej drzwi i czekam czekam czekam cierpliwie aż dotrepcze, uśmiecham się, a ta nawet uśmiechu nie odwzajemni. No to tyle wygrałam, ze to nie położną a mnie poprosili o pożyczenie długopisu, żeby podpisać listę obecności :D A podobno to ja jestem aspołeczna... Przed pierwszymi zajęciami było jeszcze spoko, bo wtedy jedna przyszła bez męża, sporo pogadałyśmy, potem pytała, którędy jadę, bo może ją podwiozę, opowiedziała połowę życia, a teraz przyszła z mężem i nawet się nie przywitała. Takie już są te baby.
Ehhh... Zacytuję mojego męża "Co zrobisz, jak nic nie zrobisz" :p
 
Dasz sobie radę ;) Jak akcja porodowa już się zacznie to nic jej nie powstrzyma.
Położna opowiadała o tym jak nie powinno się zachowywać wobec lekarza i położnych w czasie porodu - po pierwsze nie lamentować nad sobą oj ja nie dam rady, ja nie dam rady, bo to w niczym nie pomaga i na nikim nie robi wrażenia, ani nie strzelać fochów, że porodu nie przyjmuje bardziej przyjacielska ekipa. Nawet jak zaciśniesz nogi i strzelisz focha, że skoro są tacy chamscy to nie rodzisz to dziecko i tak wyjdzie ;)
Szkoda że nie powiedziała że wśród nich są takie k...y że szok! Jak u mnie przy pierwszym porodzie...
 
reklama
Robię robię, no bo się nudzę, S. ze mną nie przychodzi to nie mam do kogo się odezwać. Zagajam, że tydzień wcześniej było więcej osób to w odpowiedzi dostaję prychnięcie i wzruszenie ramion. Trzymam jednej drzwi i czekam czekam czekam cierpliwie aż dotrepcze, uśmiecham się, a ta nawet uśmiechu nie odwzajemni. No to tyle wygrałam, ze to nie położną a mnie poprosili o pożyczenie długopisu, żeby podpisać listę obecności :D A podobno to ja jestem aspołeczna... Przed pierwszymi zajęciami było jeszcze spoko, bo wtedy jedna przyszła bez męża, sporo pogadałyśmy, potem pytała, którędy jadę, bo może ją podwiozę, opowiedziała połowę życia, a teraz przyszła z mężem i nawet się nie przywitała. Takie już są te baby.
To jest mega slabe! Ale to cecha naszego spoleczenstwa, niestety... nie mowie, ze wszyscy tacy sa, ale brak kultury i umiejetnosci rozmowy. A co to szkodzi, ze ktos jest z mezem, do cholery! Mowe jej odebralo?
U nas byly prawie same pary i grupa raczej nierozmowna rowniez :(
Nie zniechecaj sie jednak, bo nie ze wszystkimi trzeba gada, a na szkolach rodzenia czy w szpitalu czesto zawiazuja sie przyjaznie. A moze ta dziewczyna miala wtedy zly dzien, zle sie czula? Wiadomo, ze roznie bywa.
 
Do góry