Hej! Dawno mnie nie było, ale staram się nadrobić zaległości. U mnie 15+3.
Co do euthyroxu, to ja biorę naprzemiennie 137 i 175 (czy jakoś tak). Ogólnie duża dawka. Jeśli zwymiotujecie go po 10 minutach, to trzeba wziąć drugą tabletkę i starać się ją "utrzymać" w żołądku, bo ta na pewno się nie wchłonęła. Z tym nie ma raczej żartów. No i po wzięciu trzeba godzinę odczekać. Ja tak robię już od wielu, wielu lat. Tak mi kazali różni lekarze. Niby 30 minut to minimum, ale wskazana jest właśnie godzina. Ja mam ten komfort, że nie wymiotuję, więc nie mam problemu - poza napadem porannego głodu.
A tak z innej beczki - pytanie do dziewczyn, które są po CC. Jak planujecie rodzić? Czy u Was SN wchodzi w grę? Ja się zaczęłam zastanawiać, czy by tak nie spróbować, bo myśl o CC zaczęła mnie bardzo stresować, pomimo że pierwszą miałam rewelacyjną. Boję się tylko trwałości szwów, zwłaszcza, że mojej koleżance zaczęły ostatnio pękać przy skurczach, a rodziła po 5 latach od pierwszej i jedynej do wtedy CC.
I pytanie do dziewczyn po SN. Czy to jest rzeczywiście takie koszmarne? Jakie są Wasze odczucia? Da się przeżyć? Co jest najgorsze? Czy rzeczywiście się zapomina? Jak z dochodzeniem do siebie? Który moment jest najgorszy?
Buźka![/QU
ja rodziłam SN ale poród wywoływany od 0 momo to poszło...w porównaniu z ciązą to była rewelacja zwieńczrnie całego trudu i leżenia od 4mc. Energii miałam pełno ale przy wstawaniu a ruszyłam ostro zemdlałamjednak to spory wysiłek. Najgorsze dla mnie był 3 i 4 dzień kiedy zaczeło mega boleć krocze po szyciu ( byłam nacinana) i nie szło na tyłku usiąść. Ale CC boję się jak diabli...zobaczymy jak będzie tym razem