reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wrzesień 2014:)

Choco, przypomniałaś mi o porządkach szafowych.. muszę znowu przegląd zrobić i wystawić. Szczerze nie rozumiem tego uzależnienia finansowego od męża, żeby się boczył na zakupy i trzeba kombinować z kasą, żeby nie widział. Mąż to mąż i konto mamy wspólne, ja potrzebuję, to biorę i on też. No jakbym zaszalała na zakupach i jednorazowo tysiaka wydała, to pewnie by marudził.
Mam koleżankę, która w pracy zawsze pożycza na bułki czy kawę, albo liczy miedziaki. Masakra.. ją mąż rozlicza z każdej złotówki a jak idziemy na kawkę i ciasto do kafejki, to dzwoni i pyta czy może. MASAKRA, dla mnie to już totalne zniewolenie.
Narobiłaś mi smaka na tą rybkę, więc dzisiaj spróbuję :-)
 
reklama
Joani ja tez troche tego nie rozumiem. Ja zarabiam mniej niz moj maz bo pracuje na pol etatu z powodu dzieci i mamy osobne konta bankowe ale zadne z nas sie nie rozlicza ze to twoje a to moje tylko zawsze jest wspolne bo chyba na tym polega malzenstwo. Ale ja np i tak jak chce sobie kupic jakies ciuchy to pytam meza a on pyta mnie :) ale to chyba wynika z bycia milym i wlasnie poczucia ze pieniadze sa nasze a nie tylko moje wiec wypada zapytac niz z tego ze musze. No i tylko jak sa to wieksze zakupy a nie *******y.
Tylko ze duzo tu dziewczyn nie jest w zwiazku malzenskim a wtedy rzeczywiscie moze byc troche inaczej...

Choco witaj :)
 
joani ani Ty ani ja nigdy nie byłyśmy zależne od mężów więc może dlatego nie rozumiesz ale bywa różnie.
Mój mnie się zapytał czy może obejrzeć mój PIT :-D (leżał w kopercie). Teraz wymówek nie ma bo wie ile zarabiam. Ale my mamy oddzielne konta i ja nigdy się nie pytałam i nie pytam ile mogę wydać np. na ciuchy.
Ale pewnie jak kobieta nie pracuje albo mało zarabia to wygląda to inaczej...

Gapa ze mnie. Witaj Choco :)
 
Ostatnia edycja:
Witam się i ja! ;-)
Przepraszam, że wczoraj już nie napisałam ale po wizycie pojechaliśmy do rodziców jednych i drugich bo też się stresowali więc w domku byliśmy późno. Z tych stresów rozbolał mnie też żołądek ale już jest ok :) dziękuję za kciuki!!! za chwilę opiszę wszystko w wizytowym :*
Witaj Choco!
Candy, ja też mam takie bóle pulsujące na lewy pośladek.. wydaję mi się, że to jakiś nerw jest uciskany przez macicę, stąd te bóle..
U nas piękne słoneczko ale znów bez szału więc większość dnia spędzę pewnie w domku, szykując się do jutrzejszej podotacyjnej kontroli z urzędu pracy. Dziś gotuję kwaśnicę, a co ;) a na drugie będzie pstrąg z warzywami na parze.
Pozdrawiam ciepło wszystkie mamusie!!! i lęcę na wizytowy :)
 
Witam, witam :) my z Mężem też mamy osobne konta, ja swoje, on swoje, którego dodatkowo jestem współwłaścicielem :) mój Mąż jest, że tak powiem dosyć rozrzutny stąd ja noszę w portfelu obydwie karty do bankomatu :) obydwie wypłaty są wspólne i idą na wspólne wydatki. Był też na szczęście chwilowy moment gdy żyliśmy z jednej wypłaty (jakieś 2,5 miesiąca) i dodam, że to z mojej wypłaty. Ciężko było, nie da się ukryć, trochę się zadłużyliśmy u rodziców, ale to podejrzewam nauczyło mojego Męża, że wypłata, którą wtedy tylko ja otrzymałam jest nasza wspólna. Mogło się przecież zdarzyć odwrotnie, prawda? To jest tylko życie :) Ale tak jak napisała Kusiak - tym się rządzi instytucja małżeństwa :) ciężko przez to mi się postawić w sytuacji takich nieporozumień spowodowanych właśnie domowymi finansami :)
 
To prawda dziewczyny, jeżeli ktoś nie jest w formalnym związku, to rozumiem. Ale w małżeństwie..?? co z tego, że np. żona nie pracuje albo mniej zarabia, przecież to wspólne. Nie mówię tu o wydawaniu kupy kasy na fatałaszki, tlko o całkiem przyziemnych brakach np. tuszu czy szamponu czy czasem ciucha. Ja też rozmawiam z mężem, jak mam w planie większy wydatek, to normalne, ale sorry dzwonić i pytac o pozwolenie na nową pomadkę.... Wiem, że są panowie "dusigrosze", ale jak sobie kupić wędkę, zanętę, czy jakieś inne pierdoły samochodowe, to problemu wtedy nie ma. Nie potrafiłabym życ z facetem, który mimo np. że ja nie pracuję chwilowo, nie pozwala korzystać z pieniążków, BO TO JEGO. Wiem, że jest takich przypadków i to sporo, bo sama w kręgu znajomych to obserwuję. Nie zazdroszczę po prostu.
A ja chyba jednak ten żurek zrobię jak zakwas dostanę :-)
 
To tak jest z tymi pieniędzmi my jesteśmy małżeństwem 8 miesięcy więc bardzo krotko ale razem 7 lat i powiem wam że miałam na tyle ciężką sytuację w domu (mieszkałam sama) mama w uk a tata na delegacji, że jak chodziłam jeszcze do szkoły miałam praktyki więc zarobiłam z napiwkami ok 300 zł i to miałam na zycie na cały miesiąc to M już mi pomagał a to były naprawde nasze początki pożniej poszłam do pracy zarabiałam ok 1000-1200 bo to było rożnie zależnie od napiwkow 800 zł na rękę w każdym razie pracowałam ok (pół roku), jak po wszystkich nieszczęściach kupiliśmy mieszkanie i zaszłam w ciąże też mnie musiał utrzymać ale to już troszkę inne warunki i tak jest do dziś dnia i bedzie jeszcze przez najbliższe 3-4 lata puki dzieci nie pójdą do przedszkola zawsze się pytam czy mogę coś kupić bo tak poprostu ale jeśli chodzi o pierdołe tak jak mówice kawe ciastko czy chociaż bluzkę ktora bardzo mi się podoba to jak mam pieniądze w portfelu a zazwyczaj mam to poprostu kupuję. nie jest to fajne ale takie życie :) ja zawsze tylko mowiłam że jak coś ja sobie poradzę mieszkanie jest moje więc jeśli kiedyś coś nam nie wyjdzie to nie będę musiała z dziećmi jeżdzić po mieście 2 dni mieszkać w samochodzie bo mieszkania nie ma tak jak miałam ja pare lat temu.. i M to szanuję i dobrze wie że ja zawsze mam coś odłożone nawet jak mi daje pieniądze to kupie wszystko co potrzebaale za mniej a reszte chowam żeby było na wszelki wypadek hehe

Choco Wiaj :) ze mnie też gapa :)
 
reklama
My z moim mężem mieszkalaliśmy razem prawie 3 lata przed ślubem oboje pracowaliśmy, wiadomo, że mąż zarabiał więcej,. ale nigdy nie było że coś moje, nie moje. Pieniądze zawsze były nasze. Prawda, że rozmawialiśmy na co wydajemy, ale też nigdy nie musiałam się ani pytać, ani tłumaczyć na co wydaje i co SOBIE kupuje. Takie to faktycznie ZNIEWOLENIE, kiedy nic nie wolno kupić. A poza tym praca w domu (pranie, sprzątanie, gotowanie itd) to też praca, w związku z tym, nawet jeśli kobieta nie pracuje zawodowo, to też jej się coś od życia należy... Takie moje zdanie.

Posprzątałam w domku. Teraz usiadłam i na nic nie mam siły przez tą chorobę... Nawet chyba na spacer nie pódziemy, tylko autem podskoczę na zakupy, bo na prawdę nie mam siły...
Na obiad też bez wymysłów, zupa z mrożonki na szybko...
Oby szybko mi przeszło...
 
Do góry