O już widzę pierwsze "zmówiny"
Koko, dobrze, że jesteś pod opieką i wszystko się wyjaśniło.
Powiem wam, że czuję, że juz mi ciśnienie urosło przed tą wizytą a do 19 jeszcze trochę czasu... nie lubie tak późno, bo zawsze jest duży poślizg. Już nawet męża odciążyłam i "ubrałam" łóżeczko i nakryłam prześcieradłem, a co tam. Też ne ubierałam pościeli, jedynie prześcieradło, klin, podkład, wałeczki i ochraniacz ale tylko od głowy i ściany załozyłam. Na razie będą rożki albo śpiworki do spania, zobaczymy jeszcze.
Jak na złość, jak mnie nerwy szarpią, M musi w pracy dłużej zostać... chyba sie położę i może zdrzemnę... nawet nie wiem czy po goleniu kępek nie zostawiłam, bo nie miał mi kto tego powiedzieć ... a w nosie, lekarz też człowiek
Emka, widze, że masz na męża takie sposoby jak ja. On raczej jest uporządkowany, ale są rzeczy które sobie leżą i czekają nie wiadomo na co... Ale szczerze to działa cuda, kiedyś porozwieszał po całym domu swoje koszule jak wracał z pracy.. no i po tygodniu miałam najpierw wybuchnąć, ale w korytarzu ułożyłam je ładnie na podłodze jak dywan... nie miał jak wejść do domu i coś tam mruczał ale pozbierał i wrzucił do prania. Ja słowem sie nie odezwałąm tylko na obiad zawołałam... no i spokój teraz.
Wiadomo, każdy ma swoje jakieś "dziwactwa", ale jest to do zwalczenia ;-)Gorzej jak to ja muszę ze swoimi słabostkami walczyć