Happybeti nigdy nie mieliśmy rehabilitacji jako ćwiczeń. Byliśmy tylko skierowani na rozpoznanie u lekarza od rehabilitacji (a nie do rehabilitantki samej w sobie), ze względu na poród kleszczowy i ze względu na oznaki wzmożonego napięcia, bo on podnosił główkę już w szpitalu, mając dobę, a przecież większość dzieci nabywa tę umiejętność jednak sporo później.
Na szczęście doktor już na pierwszej wizycie stwierdziła, że to nie napięcie ani nic takiego, ale że będziemy kontrolować jeszcze.
Byliśmy jak zaczął siadać mniejwięcej.
No i dzisiaj, bo mieliśmy jeszcze przyjść jak będzie chodził.
Babka bardzo rzeczowo wszystko tłumaczyła, ale nie wszystko rozumiałam, bo jakieś takie terminy z budowy człowieka, a biologia nigdy nie była moją mocną stroną. W każdym razie znowu mówiła o nim per "Pudzian" (bo tak naprawdę to właśnie ona go tak "ochrzciła") i powiedziała, że nie chodzi o to, że pulchniutki tylko o to, że bardzo silny. Zapytała kiedy zaczął chodzić i jak powiedziałam, że przed skończeniem 11 miesięcy to stwierdziła, że to już samo to świadczy, że żadnego napięcia nie ma i że wygląda jej na takie dziecko, które wszędzie chce się wspiąć; biega gdzie się tylko da, podnosi różne rzeczy i chce przenosić je itd itp Powiedziałam, że dokładnie tak. Na co ona stwierdziła, że to dobrze i żeby go nie ograniczać, bo on jest takim typem dziecka, które tego potrzebuje. I żeby za bardzo nie sprzątać w domu ;-) (na co pomyślałam sobie - no nie lubię sprzątać, ale co ma brud do prawidłowego ruchu. ale chodziło jej tylko o to, żeby były na podłodze porozrzucane zabawki, bo dziecko wtedy uczy się podnosić nogi, omijać jakieś rzeczy itd)
No i powiedziała dokładnie przeciwne rzeczy niż ta nieszczęsna ortopeda u której ostatnio byliśmy - jak najwięcej na boso, abolutnie bez twardego obuwia w domu, bez ortopedycznego obuwia, a butki na dwór najważniejsze, żeby miały giętką podeszwę nieograniczającą ruchów.
Obejrzała nasze buty - kupione za 69zł w Daichman - i powiedziała, że są bardzo dobre dla stopy dziecka. Ja na to do niej, że to nie są żadne firmówki ani nic, a ona, że właśnie nie rozumie dlaczego wszyscy myślą, że tylko te drogie i znane buty są OK.
W każdym razie było bardzo fajnie.