Dzięki dziewczyny za odpowiedzi! Trochę mi lżej na duszy, że moje odczucia nie są wyolbrzymione, tylko rzeczywiście z perspektywy nawet obcych osób granice prywatności zostały mocno naruszone. @Myszopingwin faktycznie miałaś podobną sytuację. Gdyby to chodziło o moich rodziców to ja bym otwarcie z nimi pogadała, bo takie mamy relacje. Z dziadkami jest trudniej, zwłaszcza, że bez przerwy czuję, że powinnam być im wdzięczna. Generalnie ja wybrałam tę część domu, bo nie sądziłam, że oni są z nią tak związani. Gdy tu mieszkali to często wyjeżdżali do tamtego mieszkania, nie robili tu żadnych remontów itd., bardziej zależało im na mieszkaniu i że oni zawsze chcieli mieszkać w mieście. Jeśli chodzi o sytuację prawną to dziadkowie po wyprowadzce przepisali dom na mojego tatę, czyli swojego syna. Dom jest duży, nasza część ma ok 150m kwadratowych. W najbliższym czasie nie będę w stanie tego spłacić, zresztą tato by na to nie poszedł. Ostatnie zdanie, które napisałaś jest kluczowe. Oni nie przyjeżdżają do moich rodziców tylko do mnie. W maju rodzice zorganizowali imprezę u siebie, na której też byliśmy. W pewnym momencie z mężem pożegnaliśmy sie ze wszystkimi, tlumaczac, ze idziemy do siebie, żeby nakarmić córkę i położyć ją spać. Położyliśmy się z małą i nagle ja słyszę, że ktoś chodzi po mieszkaniu. Okazało się, że babcia powiedziała moim rodzicom, że idzie do auta po tabletki i przyszła do nas wziąć te tabletki, skorzystała z toalety itd. Przed mężem tak mi głupio...że to wszystko tak wygląda
No to faktycznie niefajne sa to sytuacje. I bardzo niekomfortowe, bo jak tu sie czuc swobodnie we wlasnym domu. Rygiel na drzwi zalozyc moze dobrze by bylo im z grubej rury wyjechac. Oni juz tu nie mieszkaja, nie jest juz to ich mieszkanie, nie moga sobie robic, co chca, bo to jest wasza przestrzen do zycia. Im nikt na chate takich wjazdow na pewno nie robi. Jakby mi ktos tak wieczorem lazil po mieszkaniu to bym na policje dzwonila. Moze taka terapia szokowa by ich troche otrzezwila.