Postaram się chwilowo nie panikować, bo właśnie doszłam do wniosku, że to badanie to pokazuje, że mój organizm nie radzi sobie z cukrem, ale przecież ono nie oznacza, że na co dzień mam problem - tzn. teraz jak stosuję dietkę, być może na co dzień te wyniki nie są tak wywindowane, przecież nie wypijam 75g glukozy na każde śniadanie tylko jem ciemne pieczywo na zakwasie. Więc zanim spanikuję, musze sprawdzić, co się dzieje po jedzeniu. Zaraz się wybieram po glukometr do apteki. Tylko boję się tego glukometru, bo podobno to całe kłucie boli i nie bardzo wiem, jak mam się psychicznie przełamać przed zadawaniem samej sobie bólu - ja nawet z przemywaniem sobie czegokolwiek wodą utlenioną mam problem, bo przecież szczypie
Oby ta dieta jednak działała, oby się nie okazało, że ja na darmo się frustruję chudnięciem, bo... bo perspektywa obserwacji w szpitalu w tym momencie życia byłaby katastrofą. MUSZĘ pracować. Już i tak na wizytę u diabetologa muszę się zwolnić i mocno to po kieszeni odczuję. Szpital by bardzo pokomplikował sprawę, naprawdę.. Wiadomo, że jak trzeba to trzeba, jak się coś niedobrego by działo to nie byłoby dwóch zdań, ale położyć się po to, żeby parę razy sprawdzali glukometrem poziom cukru to nie jest sytuacja awaryjna, można to samo robić w domu.
Tak, katherinne, ponakręcaj się jeszcze i postresuj, na pewno to będzie miało wprost 'zbawienny' wpływ na poziom cukru...