reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Watek Porodowy

Wiecie, że ja się chyba najbardziej boję tych pierwszych wizyt w toalecie. Wiem, że zabiorę czopki glicerynowe, ale i tak mam strach, że coś mi się w głowie zablokuje i będę robiła wszystko, żeby nie...:sorry:

Nie martw się dasz radę a jeśli naprawdę nie będziesz mogła to najlepsze rozwiązanie to właśnie czopek glicerynowy tak Nam w Szkole Rodzenia mówili;-)

Ja zrobiłam kupkę w 3 dobie a siku po odcewnikowaniu tak bolało i piekło , że masaaaaaakra...
Mam nadzieję,że Was cewnik ominie.
 
reklama
Nie martw się dasz radę a jeśli naprawdę nie będziesz mogła to najlepsze rozwiązanie to właśnie czopek glicerynowy tak Nam w Szkole Rodzenia mówili;-)

Ja zrobiłam kupkę w 3 dobie a siku po odcewnikowaniu tak bolało i piekło , że masaaaaaakra...
Mam nadzieję,że Was cewnik ominie.

A dlaczego miałas cewnik??:zawstydzona/y::zawstydzona/y::zawstydzona/y:
 
Marzycielka - no to nieźle, pierwsze słyszę o takiej praktyce... ja bym sobie nie dała tego założyć... wolałabym łżeć, że sikałam 10 min temu, hahaha.
 
Ja też pierwsze słyszę o czymś takim. Mi tak powiedzieli że jak mi sie będzie bardzo chciało to mam się nie przejmowac i robic na łóżko a wcześniej jak jeszcze miej bolało to normalnie chodziłam do łazienki z kroplówką pod pachą.
Widac ludzie lubią byc wygodni......
 
No to teraz pora na nas :)

Jak wiecie w nocy z 25/26 zaczęły mi się regularne skurcze, co 5 min. Nie miałam bóli krzyżowych, tylko w dole brzucha. Radziłam sobie ze skurczami przez oddychanie i kąpiele (3 w ciągu tej nocy). O siódme rano, po odwiezieniu Jasia do mojej mamy, pojechaliśmy do szpitala, wiedziałam, że moja gin ma w tym dniu dyżur. Po przyjeździe okazało się, że jeszcze jej nie ma. Położna zbadała mnie, stwierdziła jakieś 3 cm rozwarcia, miękką, gotową szyjkę i powiedziała, że prawdopodobnie dzisiaj urodzę. Jak przyszła moja ginka, kazała mi się przyjąć do szpitala. Więc musieliśmy wrócić na Izbę Przyjeć, gdzie przyszło nam długo czekać, potem równie długo czekaliśmy na przyjęcie na oddział położniczy, bo jak się potem okazało, ten nocy było prawdziwe oblężenie porodowe ;-)
Wszystkie formalności trwały więc ponad 2 godziny i w tym czasie skurcze stały się mniej bolesne i nieregularne (chyba ze stresu) i już się bałam, że porodu nie bedzie.
W końcu przenieśli nas na porodówkę, gdzie najpierw i tak musieliśmy czekać na korytarzu, aż zwolni się miejsce. O wpół do dzisiątej moja gin wzięla mnie na badanie. 20 min. pod ktg (to nie było przyjemne, bo przy skurczach ciężko wyleżeć w pozycji na plecach), podczas ktg zrobiła mi masaż szyjki, w czasie którego odeszły mi wody (10.15) i rozwarcie od razu zrobiło się 8 cm. Dopiero wtedy mógł przyjść do mnie mąż. Lekarka posłała nas pod prysznic, byliśmy tam może z 10 min., ale dostałam już bardzo intensywnych, silnych skurczy partych. Więc z powrotem na łóżko porodowe. Rozwarcie pełne było o 10.50, a o 11.00 na świecie była już Haneczka.
Krytyczny moment porodu - przy którymś skurczu partym główka zaczęła już wychodzić, widział ją już mój mąż, a tu nikogo oprócz jednej młodej położnej nie było, bo akurat robili coś obok przy innym porodzie. Więc położna zabroniła mi przeć, aż wszystko przygotują. To były najdłuższe 4 minuty w moim życiu :-D Ale potem już za jednym parciem Hania się urodziła, a dumy tatuś przeciął pępowinę. Miałam zrobione małe nacięcie, ale czułam sama, że mogłoby coś pęknąć samo. Mam tylko 2 zewnętrzne szwy, które nawet nie bolą. W porównaniu z pierwszym porodem to czuję się jak młode bóstwo, haha.

Ogólnie tym razem poród wspominam bardzo dobrze, moja lekarka baaaardzo mi pomogła, gdyby nie ona z całą pewnością trwałoby to dużo dłużej. Malutką od razu położyli mi na piersi i od razu się przyssała. Leżala tak sobie dobre pół godzinki. Potem ważenie, mierzenie, a potem spędziliśmy 3 godziny wszyscy razem na sali poporodowej.

Miałam dodatkowe szczęście - w tym tygodniu w moim szpitalu była kontrola Komitetu do rozpowszechniania karmienia piersią, która przyznaje certyfikaty Szpital Przyjazny Dziecku. Wiec wszystko było naprawdę na medal, opieka super, cały czas zainteresowanie ze strony personelu, życzliwość, uśmiech. Więc jednak się da :-)

Jesteśmy bardzo szczęśliwi.
 
reklama
Pytia jak ja bym chciala,zeby moj poród tak wygladał....tak jakis opanowany.....i "delikatny" JEZELI MOZNA TO TAK OKRESLIC.....tylko pozazdrościc....chociaz u mni przy pierwszej dzidzi bedzie pewnie gorzej......
 
Do góry