Rzeczoznawca był. Widział wszystko (2 pomieszczenia), a w wycenie uwzględnił w sumie 1.
Rodzice wyjęli zalana wykładzinę, aby nie śmierdziała, mamy filmik z nagrania jak woda stoi do 20cm itd., a ubezpieczyciel - no przecież tam w 2 pomieszczeniu nie było wykładziny. No jak rzeczoznawca był to nie było. Rozumiem, że rodzice mieli z tą zalana wykładzina 2 tygodnie czekać na rzeczoznawcę. Dobrze że wodę mogli usunąć, bo jeszcze by napisali "w momencie wyceny nie było wody".
Mamy już swoją wycenę od rzeczoznawcy, fakture za sprzet, oświadczenie firmy że wymieniali sprzęt bo był zalany i się dymi, a nie widzimisie klienta. Jak dalej nic, to chyba zainteresuje się firmami do odzyskiwania, zwłaszcza jak mówicie, że swój % dorzucają ekstra.
Z Warta też nasz czeka randka
w kwestionariuszu zapytali, czy staramy się o odszkodowanie skądś indziej - a co ich to obchodzi? Warta to polisa spółki kanalizacyjnej, która nas zalała, Link4 to nasza polisa na dom. Warta pyta, czy się staramy. Napisałam im, że to nie ich sprawa. Co, powiedzą mi, że skoro Pani ma swoje ubezpieczenie (***** warte jak się okazuje) to oni nie wypłaca mi z polisy winnego?
To są jakieś absurdy. Myślę że z Warta będę walczyć od jutra.