reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Torba do szpitala - propozycje

reklama
DO MAMUŚ, KTÓRE SIĘ BOJĄ
Uwaga!!! nie należy brać poważnie rozmów w których kobitki licytują się, która miała gorzej. Hipochondryków nie słuchamy!!!!
Trochę nie rozumiem stwierdzeń typu "wplę nie wiedzieć, co mnie czeka" Bo poród naprawdę nie jest traumą. A szczegółowa rozmowa z jakąś rozsądną babeczką pomoże zrozumieć co się ze mną dzieje i dlaczego.
A u mnie: 22h z tego 2 bóli partych bez znieczulenia, bez oxytocyny.
Jasne, że bolało ale to największe przeżycie, zakończone największym szczęściem jakie może spotkać i dające wiarę w siebie i we własne możliwości na bardzo długo!!!
 
ech,ale Wy dzielne jesteście :D ja na samą myśl że znowu trzeba będzie rodzić dostaje dreszczy :) ale jednocześnie nie mogę się już doczekać. zresztą sama nie wiem czego bardziej się boję porodu czy obecności w szpitalu-bardzo tego nie lubię i z chęcią zaraz po porodzie poszła bym do domu :)
nie ma co ukrywać ból jest,ale widok maluszka wynagradza wszystkie cierpienia.
dla mnie najgorsze były skurcze parte.za cholerę nie umiałam małej wypchnąć,trwały ok 40 minut. a jeśli chodzi o nacięcie, to pikuś,nic się nie czuje,ponieważ robione jest na skurczu.

dodam że rodziłam bez znieczulenia i tym razem pewnie też tak będzie.
 
Wiesz Aninaaa z pojechaniem do szpitala czekaliśmy prawie do końca bo właściwie mieliśmy rodzić w domu z położną ale ponieważ wszystko się przedłużało i maluszek nie chciał wyjść - pojechaliśmy do szpitala. Właściwie niewiele zaznałam atmosfery.
Nie cierpię szpitali, atmosfery robienia tylko zabiegu medycznego z czegoś co jest bardzo intymnym i emocjonalnym przeżyciem.
Oczywiście w razie jakiejkolwiek niepewności albo cienia zagrożenia - do szpitala natychmiast (5 min samochodem).
Teraz - jeśli wszystko będzie przebiegało zgodnie z planem- to zrobimy tak samo: jak najdłużej w domu i na sam koniec do szpitala.
 
Ostatnia edycja:
dokładnie Dorotko :) też zamierzam czekać do ostatniej chwili. do szpitala tez mam 5 minutek samochodem,albo i mniej. ostatnio spędziłam w szpitalu 6 dni. pojechaliśmy w niedzielę a urodziłam we wtorek wieczorem. jeśli tym razem wszystko będzie przebiegało dobrze to postaram się przesiedzieć w domku ile tylko się da.

co jeszcze mnie irytowało podczas porodu? studenci. ja rozumiem że muszą się gdzieś uczyć,ale kurcze, jest to taki moment...ech. na mojej sali było pełno ludzi. trafiłam na zmianę personelu. jeden zespół starał się dociągnąć rozpoczęty poród do końca, a drugi usadowiony na przeciw mnie na krzesełkach(jak w kinie) czekał na rozpoczęcie dyżuru :) no i do tego studenci-masakra :)
 
ja tez bym chciała jak najkrócej być w szpitalu, ale czasem jak trzeba to trzeba.
jeśli wody odejdą to sie nie ma wyjścia trzeba jechać
jak skurcze sa co 7-5 min to tez nie ma co siedzieć tylko sie pakować i jechać.
do szpitala tez mam 7 km i taka odległość to sie pokonuje momentalnie.
jeśli męża nie ma obok to może sa rodzice? teście czy właśnie taxi albo karetka. mnie to nie przeraża.
poród tez mnie nie przeraza. pamiętam ból pierwszego, ale mam Marcelka.
mnie przeraza rozłąka z Marcelkiem :( ta myśl mnie najbardziej meczy.
 
Aninaa - gdzie rodziłaś, że taką widownię Ci zafundowali? Bo ja też z wawy i wolę wiedzieć, bo nie widzi mi się takie zbiegowisko ;-) Ja rodziłam co prawda na Starynkiewicza, gdzie oddział kliniczny, ale ani jednego studenta nie spotkałam, a leżałam tam tydzień, bo jeszcze wcześniej na patologii. Nie wiem czy miałam fuksa akurat czy nie męczą tak jednak Ci studenci. Albo może to było dlatego, że we wrześniu rodziłam, jeszcze zanim rok akademicki się zaczął.
 
Aninaa - gdzie rodziłaś, że taką widownię Ci zafundowali? Bo ja też z wawy i wolę wiedzieć, bo nie widzi mi się takie zbiegowisko ;-) Ja rodziłam co prawda na Starynkiewicza, gdzie oddział kliniczny, ale ani jednego studenta nie spotkałam, a leżałam tam tydzień, bo jeszcze wcześniej na patologii. Nie wiem czy miałam fuksa akurat czy nie męczą tak jednak Ci studenci. Albo może to było dlatego, że we wrześniu rodziłam, jeszcze zanim rok akademicki się zaczął.
w orłowskim,teraz tez będę tam rodziła. ogólnie personel bardzo miły i pomocny. z tego co się orientuję studentów tam pełno jest zawsze. sama miałam tam praktyki.
 
reklama
Ale studentów można chyba wyprosić. Tzn oni zostają jeśli mamusi to nie przeszkadza ale jeśli czujecie dyskomfort można ich poprosić o opuszczenie sali. Tak mi się zawsze wydawało. U mnie teżosób było co nie miara ale mnie akurat to nie przeszkadza;-)
 
Do góry