reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wszystko co zwiazane z porodem jest tutaj :-)

Moge Wam doradzic,ze z takich przyziemnych rzeczy to mi jedzenia brakowalo_Okazalo sie ,ze wlasnie jak zjadlam kolacje bardzo wczesnie (ok 20) to tej nocy Ania sie zaczela rodzic o 3.40. W szkole rodzenia mowili,ze jak sie juz zacznie cos dziac to zeby nie jesc w razie czego jakby cc mieli robic wiec nic nie zjadlam i rodzilam potwornie glodna i spiaca.Myslalam,ze tam sie z glodu wykoncze.Liczylam,ze moze chociaz na kolacje sie zalapie ale skoczylam rodzic pozno.Zjadlam dopiero po 24 godzinach od ostatniego posilku.A juz dawno bylo po szpitalnej kolacji wiec tesc przyjechal z siatka kanapek.
Poza tym w wielu szpitalach trzeba miec swoje sztucce i kubek.Juz nie wspomne o problemach z jedzeniem jak sie jest wegetarianka ale to chyba Was nie dotyczy.
Poza tym takie rzeczy jak papier toaletowy warto zabrac bo np w szpitalu gdzie rodzilam takich "luksusow" nie zapewniaja.
 
reklama
Oj tak. Ja też byłam głodna jak rodziłam Emilkę. Nie zjadłam kolacji ani śniadania (dzień przed wywoływaniem byłam już w szpitalu) Rodziłam cały dzień do 19.11. Poprosiłam o supersłodka herbatę, taki lepik żeby chociaż oszukać głód. Położna zgodziła się tylko na parę łyków ale zawsze coś (pić też mi nie pozwalano). Przydadzą się kanapki dla panów i coś do picia. Czasem udawało mi się wziąć pokryjomu łyk wody (naprawdę byłam spragniona). Mój mąż miał też pieniądze na jakiś obiad w stołówce. Mieliśmy też tel. kom. i zdawaliśmy relację z porodu :-D.
 
No i ja bylam bardzo glpdna w szpitalu jak rodzilam...a jak juz bylo po wszystkim to nawet zalapalam sie na kolacje z dwoch cienkich kromek chleba ,takich co przeswitywalo wszystko i do tego cienka ilosc masla ze na jedna ledwo starczylo i 2 cienkie plasterki mielonki mi dali.A na drugi dzien na obiad dostalam kapuste smazona i kotlety....To dla mamy karmiacej szok.malzonek mi donosil odpowiednie jedzenie z poza szpitala...Papier toaletowy i sztucce i kubek trzeba miec.I najlepiej swoj termometr tez.Ja biore tez cukier bo np herbata byla ledwo co poslodzona.
 
No i ja bylam bardzo glpdna w szpitalu jak rodzilam...a jak juz bylo po wszystkim to nawet zalapalam sie na kolacje z dwoch cienkich kromek chleba ,takich co przeswitywalo wszystko i do tego cienka ilosc masla ze na jedna ledwo starczylo i 2 cienkie plasterki mielonki mi dali.A na drugi dzien na obiad dostalam kapuste smazona i kotlety....To dla mamy karmiacej szok.malzonek mi donosil odpowiednie jedzenie z poza szpitala...Papier toaletowy i sztucce i kubek trzeba miec.I najlepiej swoj termometr tez.Ja biore tez cukier bo np herbata byla ledwo co poslodzona.

Jak leżałam w szpitalu w styczniu( na patologii ale to samo dawali na położnictwie + jakieś kleiki) to rodzinka donosiła mi wszystko oprócz chleba. Herbata- chyba 1 saszetka na całe wiadro, więc miałam własną w termosie, na obiad np. pulpety + kasza + sos wszystko w jednej brei ( ja nie jem mięsa a w ten sposób nie mogłam zjeść nawet tej kaszy). Nie robiłam fochów, że wędlina ( i tak jakiejś III kategorii nawet jakbym jadła), że pulpety, że sosy mięsne - bo to nie jest spa, żeby wybrzydzać.Trochę żal, ze nie dali sera choćby.
Zdziwiło mnie natomiast, ze pani wydająca te pyszności zgłaszała przy każdym posiłku moją odmowę ( takie przepisy mają) do pielęgniarek. Nachodziły mnie potem na okrągło, sprawdzały czy rodzina przyniosła mi jedzenie, inaczej miałabym podłączaną kroplówkę.

Tak wiec: tak- miałam cukier ( w kostkach, żeby łatwo było dawkować ), papier toaletowy, ściereczkę kuchenną, ręczniki papierowe ( rolka kuchenna), sztućce i kubek, miałam też swojego jaśka ( mała poduszeczkę rzecz jasna:-p:-p:-p:-p).

aha, aha u nas na oddziale pisze 5 pieluszek tetrowych, 5 pampersów, ciuszki dla dziecka jak ktoś chce/ma, i o zgrozo żyletka nowa ( spasuje i oporządzę sie w domu maszynką).
 
Scierke kuchenna tez spakowalam a cukier w kostkach oczywiscie tez mialam na mysli,zapomnialam napisac o herbacie bo tez sobie ja wzielam ale w saszetkach....Reczniki papierowe polecam poniewaz jesli bedzie krocze naciete to najlepiej jest sie takimi podcierac po myciu ,(dobrze podmywac sie za kazdym razem po siusianiu) No a jaska tez bym wziela ale juz torbe mam fullll
 
reklama
Szopek to ja mialam lepiej.W szpitalu gdzie rodzilam mozna bylo posilki wegetarianskie dostac.Tylko okazalo sie,ze to byla np ryba wedzona albo po chleb i maslo.Chociaz czasem zamiast wedliny III kategorii dostalam kawalek sera zoltego czy bialego.A lezalam tam az 8 dni wiec pewnie dlatego az 9 kg zrzucilam przez ta diete.

Mi sie w szpitalu przydal maly czajnik elektryczny.Do wyparzania oslonek na piersi,smoczkow czy zeby herbate sobie zrobic bo ta szpitalna to tak jak Szopek napisala jedna torebka na cale wiadro.
 
Do góry