reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Styczniowe mamy 2025 👶👶

reklama
Hej Dziewczyny dopiero udało mi się nadrobić posty z rana, ależ Wy dziś active 😁
Wracając do tematu bakterii, ja również mam w moczu i dostałam amotaks. Biorę, ale się boję. Liczę, że któraś kiedyś brała w ciąży i nie ma się czym stresować? Lekarz mówił, że nie zagraża dziecku, ale dzisiejszy post tutaj, że lekarz boi się wypisać antybiotyk mnie przeraził 😱
 
reklama
Ja pamiętam jak poroniłam swoją pierwszą ciąże w 12 tygodniu to wiecie nie dość że poroniłam to jeszcze 1 ciąże pamiętam jak byłam w szpitalu a był wtedy covid to nie dość że był tam zupełnie sama i nikt nawet nie mógł mi czystych majtek przywieźć i łaziłam w takich zakrwawionych to czułam się taka upokorzona 10 lekarzy stało nade mną i próbowało mi wmówić że nie byłam w ciąży bo nic na usg nie widać. Dopiero jak pokazałam kartę ciąże to uwierzyli. Po powrocie do domu (mieszkamy z teściową my na górze teściowa na dole) przyszła jak leżałam w łóżku zapłakana spuchnięta od płaczu i powiedziała mi Oj czemu tak przezywasz lepiej tak niż miałoby być chore. Jeszcze będziecie mieć dzieci nie ma co płakać. A potem się zdziwiła że po co brałam zwolnienie... (2 tyg byłam na l4 nie mogłam wstać z łóżka tak to przeżywałam) a potem z uśmiechem mówiła że u sąsiadów urodziła bliźniaki.
O ile przy 1 stracie fizycznie przechodziłam gorzej to czułam w głębi serca że się uda. Że będzie dobrze.
Przy drugiej stracie fizycznie podniosłam się szybciej ale psychicznie to była tragedia. Mimo że miałam już córeczkę to czułam że się nie nadaje że jestem niewystarczająca że coś jest ze mną nie tak. Miesiąc po moim poronieniu męża brata żona urodziła i jak przyjeżdżali to ja nie mogłam patrzeć na ich dziecko tak mnie w środku rozrywało. Dopiero jak zrobiłam sobie tatuaż na ręce który był dla mnie pewnego rodzaju terapią. Poczułam ogromną ulgę. Czułam że muszę te moje stracone dzieci mieć przy sobie. Jak umawiałam się na ten tatuaż to nawet nie wiedziałam że będę go robić w datę planowanego porodu ciąży którą straciłam.
 

Załączniki

  • d82fc80e-1a6e-42ff-925e-2c92d8f5932d.jpeg
    d82fc80e-1a6e-42ff-925e-2c92d8f5932d.jpeg
    30,3 KB · Wyświetleń: 64
Do góry