reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Styczniowe kreski👑 Nowy Rok, nowe przeboje: każda z nas zagra w hitowe pozytywki na Testowym Stadionie!

reklama
Pytałam wcześniej. Teraz już przestałam.
Ja w poprzednim związku też nie widziałam w tym nic złego ze wychodziłam sama, ze znajomymi ze studiów itp i nie chciałam żeby ówczesny chłopak dołączał. A po czasie i zmądrzeniu wiem, ze było tak dlatego, że byłam otwarta na opcje poznania kogoś innego, „lepszego”, więc chłopak byłby kulą u nogi jakby miał wychodzić razem ze mną ;) Nie chce mówić że tak jest i w przypadku Twojego partnera, ale jest to mocna czerwona flaga.
 
Ja mam stertę ciuchow pochowanych w szafie, bo przecież kiedyś schudnę i będę w nich chodzić :) ale chyba czas zrobić z tym porządek. Dzięki za info o tym vinted, może też spróbuję coś sprzedać :)
Też tak kiedyś miałam 🙈 teraz już się nauczyłam i bez skrupułów jestem w stanie się rozstać z ciuchami których już długo nie noszę. W ogóle mam dość mało ciuchów w porównaniu z koleżankami czy mamą i jestem z siebie dumna z tego powodu 😅
 
Różnie. Kiedyś były to planszówki raz albo dwa razy w tygodniu. Wychodził po pracy od razu i trwały do 1-2 w nocy. Poza tym wyjścia z pracy - oficjalne integracje, wyjścia po prostu do pubu, pożegnania/urodziny z pracy, wigilia firmowa itp. Tylko, że te wyjścia to zwykle pub do zamknięcia (północ czy 1) i potem idą dalej na maraton po klubach do 5-6. On jeszcze się na to nigdy nie załapał, bo coś miał zwykle następnego dnia, ale wczoraj mi znów powiedział, że w piątek wychodzi ze znajomymi na miasto, i za tydzień w piątek również. Co to znaczy ‚na miasto’ to nie wiem…
My wypracowaliśmy to wspólnie. Przede wszystkim mój partner jest jedyną osobą, której w 100% zaufałam, więc to, co dręczyło mnie całe życie, przy nim stało się mniejszym problemem, a resztę udało się „wyklepać”. Oboje czasem z kimś wychodzimy, ale zawsze jesteśmy w kontakcie – mniejszym czy większym. Ja udostępniam zawsze swoją lokalizację, żeby w razie czego wiedział, gdzie jestem, bo ja sama czuję się wtedy bezpieczniej, zawsze ustalamy kiedy wrócimy do domu i z kim wychodzimy, nigdy nie jest to spotkanie na całą noc, jeśli chcemy dłużej posiedzieć to przyprowadzamy osobę, z którą wyszliśmy do domu i razem spędzamy z tą osobą czas. Przede wszystkim dokładnie się ze sobą komunikujemy, żeby nie było żadnych niedomówień i jak któreś ma się spóźnić, to o tym informujemy. Wyjścia integracyjne mój narzeczony ma w pracy ma takie, że każdy zabiera ze sobą drugą połówkę. Ale gdy np. padnie mu telefon i się spóźnia, to ja od razu myślę, że coś się stało i od razu czarne scenariusze😕
 
Różnie. Kiedyś były to planszówki raz albo dwa razy w tygodniu. Wychodził po pracy od razu i trwały do 1-2 w nocy. Poza tym wyjścia z pracy - oficjalne integracje, wyjścia po prostu do pubu, pożegnania/urodziny z pracy, wigilia firmowa itp. Tylko, że te wyjścia to zwykle pub do zamknięcia (północ czy 1) i potem idą dalej na maraton po klubach do 5-6. On jeszcze się na to nigdy nie załapał, bo coś miał zwykle następnego dnia, ale wczoraj mi znów powiedział, że w piątek wychodzi ze znajomymi na miasto, i za tydzień w piątek również. Co to znaczy ‚na miasto’ to nie wiem…
Dla mnie nie do przyjęcia. Byłam chwilę w takim związku, że koleś sobie ciągle gdzieś wychodził, wiecznie byli znajomi. Ostatecznie musieliśmy się rozstać. Nie chce Cię straszyć, ale to nie wróży nic dobrego. Jeszcze bym zrozumiała gdyby miał 20 lat, ale w tym wypadku to słabe.
 
Próbowałam, ale on nie widzi problemu. W sensie w jego wyjściach beze mnie i braku inicjatywy odnośnie wyjść ze mną. Bo przecież nie odmawia jeśli ja zaproponuje i wychodzi.
No to trochę kiepsko, że ty musisz proponować, a on z łaski swojej wychodzi. Nigdy nic sam z siebie nie proponuje?
Fakt, że w ogóle nie opowiada też jest dziwny. Wiadomo, każdy jest ok inny. Nie musi ci opowiadać o czym rozmawiali. Jedynie gdzie był, z kim. Jak się bawił.

Ja akurat niestety nie potrafiłabym tego zrozumieć... Oboje z mężem mamy wspólnych znajomych z którymi często się widzimy. Czasem wspólnie, czasem robimy osobne spotkania babek/mężczyzn. Na integracje pracownicze oczywiście chodzimy. Jednak każde z nas z samo z siebie opowiada jak było, co robilismy lib jaki jest plan wyjścia . Gdyby mąż przyszedł i nic mi nie powiedział, byłoby to dla mnie mega podejrzane.
Wspólne wyjścia raz planuje ja, raz mąż.
 
reklama
My wypracowaliśmy to wspólnie. Przede wszystkim mój partner jest jedyną osobą, której w 100% zaufałam, więc to, co dręczyło mnie całe życie, przy nim stało się mniejszym problemem, a resztę udało się „wyklepać”. Oboje czasem z kimś wychodzimy, ale zawsze jesteśmy w kontakcie – mniejszym czy większym. Ja udostępniam zawsze swoją lokalizację, żeby w razie czego wiedział, gdzie jestem, bo ja sama czuję się wtedy bezpieczniej, zawsze ustalamy kiedy wrócimy do domu i z kim wychodzimy, nigdy nie jest to spotkanie na całą noc, jeśli chcemy dłużej posiedzieć to przyprowadzamy osobę, z którą wyszliśmy do domu i razem spędzamy z tą osobą czas. Przede wszystkim dokładnie się ze sobą komunikujemy, żeby nie było żadnych niedomówień i jak któreś ma się spóźnić, to o tym informujemy. Wyjścia integracyjne mój narzeczony ma w pracy ma takie, że każdy zabiera ze sobą drugą połówkę. Ale gdy np. padnie mu telefon i się spóźnia, to ja od razu myślę, że coś się stało i od razu czarne scenariusze😕
No właśnie tu wszystko co związane z pracą jest bez drugich połówek. A poza planszowkami to właśnie wyjść z ludźmi z pracy jest najwięcej. Rozumiem wigilię czy oficjalną integrację raz w roku, że idą sami. Ale jeśli po prostu organizują sobie wyjście na piwo po pracy, na luzie i nieoficjalnie to nie bardzo wiem w czym tkwi problem i czemu nie można byłoby brać drugich połówek. Próbowałam kiedyś go o to spytać, ale powiedział tylko, że nigdy tak nie było i koniec tematu.

Jak wychodzi to nigdy nie wiem o której wróci, nawet muszę się prosić żeby dał znać jak będzie się zbierał czy coś. Jak nie poproszę to się nic nie dowiem. Więc nie ma czegoś takiego, że się spóźni…
 
Do góry