My wypracowaliśmy to wspólnie. Przede wszystkim mój partner jest jedyną osobą, której w 100% zaufałam, więc to, co dręczyło mnie całe życie, przy nim stało się mniejszym problemem, a resztę udało się „wyklepać”. Oboje czasem z kimś wychodzimy, ale zawsze jesteśmy w kontakcie – mniejszym czy większym. Ja udostępniam zawsze swoją lokalizację, żeby w razie czego wiedział, gdzie jestem, bo ja sama czuję się wtedy bezpieczniej, zawsze ustalamy kiedy wrócimy do domu i z kim wychodzimy, nigdy nie jest to spotkanie na całą noc, jeśli chcemy dłużej posiedzieć to przyprowadzamy osobę, z którą wyszliśmy do domu i razem spędzamy z tą osobą czas. Przede wszystkim dokładnie się ze sobą komunikujemy, żeby nie było żadnych niedomówień i jak któreś ma się spóźnić, to o tym informujemy. Wyjścia integracyjne mój narzeczony ma w pracy ma takie, że każdy zabiera ze sobą drugą połówkę. Ale gdy np. padnie mu telefon i się spóźnia, to ja od razu myślę, że coś się stało i od razu czarne scenariusze