reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Styczniowe kreski👑 Nowy Rok, nowe przeboje: każda z nas zagra w hitowe pozytywki na Testowym Stadionie!

reklama
Ojj wiem coś o tym, empatia to coś, z czym czasem ciężko się żyje.
A co do zapraszania, nie wiem czy jest prawdziwe, ale wydaje mi się, że łatwiej jest sobie poradzić z porażką jak nikt nie wie. Nie trzeba wtedy rozdrapywać rany i opowiadać wszystkim. Łatwiej iść dalej.
Choć z drugiej strony jak się o czymś powie, to też może pojawić się dodatkowe wsparcie.
Ano właśnie, jak właściwie ze wszystkim na dwoje babka wróżyła. No ja o następnym IUI nie powiem, na bank. Bo już wiem że teraz najprawdopodobniej będę musiała tłumaczyć rodzicom, znajomym i w ogóle. Będzie ciężko, no ale cóż człowiek całe życie się uczy.
 
Jak mój chłop powiedział przy ojcu o wysyłaniu CV, to ojciec powiedział, że może mnie zatrudnić do sprzątania śmieci z ulicy pod jego domem i czy wysłałam cv do agencji towarzyskiej... Nawet jeśli powiedział to w żartach, to dla mnie to z agencją było szokiem. Mój chłop chyba tego nie słyszał, a mi się właśnie o tym przypomniało.
O rodzinach wybranków można by książkę napisać 😂 byłaby niezła komedia. Głowa do góry, znaj swoją wartość!
 
Praca jest moją pasją - fizjoterapia dzieci i niemowląt, konie 🥰 i chyba zaczynam łapać nową 😁 od sierpnia chodzę na poldance 🙈.
Oprócz tego jestem miłośnikiem przyrody i dużo spacerujemy po lasach, polach. Niedługo planujemy wrócić do namiotowania 😁 potrafiliśmy się rozbijać nawet co weekend przy naszych koniach, 5km od domu 🤣 jajecznica z ogniska, zapiekanki, kurczaczki panierowane i frytki 🥰 ojjjj....to był piękny czas i z pewnością wróci !
Piona siostro! Co wakacje jeżdżę z mężem i dzieckiem w dzicz pod namioty. Wypływamy na "bezludne" wyspy na Wiśle, łowimy ryby, odpalamy ognisko krzesiwem.. nie mogę się doczekać wakacji 😁
 
Ja w pewnym momencie kupowałam każdy krzaczek który mi się podobał i sądziłam na podwórku, które składa się głównie z gruzu i piasku, miejscami trochę ziemi. W planach jest nawiezienie ziemi i piękny ogród. Może kiedyś się doczekam. Mam kilka krzewów i bylin tolerujące warunki. Bo jeszcze jest miejscami kwaśnica ziemia. Teraz już z większym rozsądkiem podchodzę do zakupów. Co jakiś czas notuje co bym chciała kupić jak już będzie nawieziona ziemia. Tylko podwórko za małe na moje plany 😅
To kiedy ta ziemia? Na wiosnę? 😁
 
Partner jest w moim wieku więc też rocznikowo 34. Ale wiadomo, że im się aż tak nie spieszy w większości przypadków.

Pozostaje mi uzbroić się w cierpliwość i mieć nadzieję, że jak on będzie gotowy to jeszcze nie wszystko będzie stracone.
Z doświadczenia Ci powiem żebyś go namawiała. Mój też z początku kręcił, odkładał. Na nic były moje tłumaczenia, że to, że zdecydujemy się zacząć to nie znaczy, że od razu się uda. Ileż mnie to złości, leż i wkurwu kosztował to tylko ja wiem.
On cały czas miał w głowie, że jak jaśnie pan powie, że możemy już to w następnym miesiącu będziemy w ciąży.
Teraz przyznaje, że bardzo żałuję, że nie słuchał wcześniej, że tyle czasu zeszło na jego przekonywanie. Tylko dlatego, że zdawało mu się, że to takie łatwe będzie... I widzę, że żałuje i to bardzo.
Oczywiście życzę żeby u Was zaskoczyło od razu, ale jak widać życie pisze nie tylko te kolorowe scenariusze...
 
Ja mam niestety słomiany zapał jeśli chodzi o wszelakie hobby. Miałam zajawkę na szycie na maszynie, granie w tenisa, ogrodnictwo balkonowe itp. Ostatnio interesuje się ceramika i porcelana i marzy mi się mieć studio gdzie będę mogła robić piękne i użyteczne przedmioty z gliny :)
Polecam Caha studio w Krakowie. Prowadzi mama mojej koleżanki 😊 piękne rzeczy robią
 
W skrócie: książka jest o lekarzu medycyny sądowej, którego żona – entomolog, zginęła w pożarze razem z czteroletnimi bliźniętami. Mężczyzna uważa się za winnego tej tragedii, choć niczego nie zdołali mu udowodnić, ale on jest pewny, że wywołał pożar. Mężczyzna się załamuje i uzależnia od oksykodonu, ponieważ nie widzi żadnego celu w swoim istnieniu, nie potrafi sobie poradzić po śmierci żony, jego toksyczny ojciec jeszcze mu to utrudnia, a na dodatek zostaje zawieszony w pracy. W domu jego sąsiadki – chorującej na demencję staruszki, dochodzi do brutalnego morderstwa opiekunki, a w jej dłoniach znajdują uwięzionego motyla z gatunku, którego uwielbiała jego żona.
Na początku jest prolog, który nieco nakreśla profil psychologiczny mordercy, a pierwszy rozdział pokazuje wydarzenia z wieczoru zanim doszło do morderstwa.

Jakbym opisała więcej to zdradziłabym istotną część fabuły, a może kiedyś uda mi się tę książkę wydać (mam taką nadzieję). Genialna nie jest i nie będzie, ale jestem z siebie dumna, że już tyle napisałam i ma to ręce i nogi. Wiedzę o oksykodonie czerpałam od czynnego narkomana, z całą resztą pomaga mi książka do medycyny sądowej, ale bardzo ciężko jest mi opisać autopsję super dokładnie i mieć pewność, że nic nie pokręciłam. Gdybym miała większą wiedzę na ten temat, byłoby łatwiej.
Oh My God Omg GIF
 
Och ja tak samo wysiewam za chwilę papryki i dom będzie zastawiony rozsadami😁 Mój M zaraz będzie składał domową szklarenkę na rozsady. A na jutro planuje przegląd nasion, plan warzywnika i spis które nasiona muszę kupić. W tym roku testowo będę sądzić bakłażan jako eksperyment bo arbuza już wyhodowałam 😁😄
Totalnie mój klimat 😍 i marzenie kiedyś na przyszłość.. żeby mieć ogród przy domu.
Bo wiadomo, taki ogródek działkowy, to niby jest, ale to już nie to samo. Chociaż wyobrażałam sobie, że ogarniemy tą ruinę pięknie. Że będzie hamaczek, miejsce na grilla. Obok skrzynki z warzywami i mały Bąbelek, z którym będziemy tam spędzać czas na powietrzu, zamiast w mieszkaniu w bloku.
 
reklama
Z doświadczenia Ci powiem żebyś go namawiała. Mój też z początku kręcił, odkładał. Na nic były moje tłumaczenia, że to, że zdecydujemy się zacząć to nie znaczy, że od razu się uda. Ileż mnie to złości, leż i wkurwu kosztował to tylko ja wiem.
On cały czas miał w głowie, że jak jaśnie pan powie, że możemy już to w następnym miesiącu będziemy w ciąży.
Teraz przyznaje, że bardzo żałuję, że nie słuchał wcześniej, że tyle czasu zeszło na jego przekonywanie. Tylko dlatego, że zdawało mu się, że to takie łatwe będzie... I widzę, że żałuje i to bardzo.
Oczywiście życzę żeby u Was zaskoczyło od razu, ale jak widać życie pisze nie tylko te kolorowe scenariusze...
No on tez mówi, że ma czas…
 
Do góry