Wiecie co jest dziwne? Że jestem dzisiaj te 6/7 DPO. I jest to ten najgorszy czas, bo zaczyna się dłużyć.
A dziwne w tym wszystkim jest to, że ja jestem pełna pozytywnej energii, myśli i optymizmu. Jakbym była dalej na tej fali owulacyjnych hormonów. Nie denerwuję się. Jestem spokojna.
Normalnie wchodzi u mnie takie zmęczenie w drugiej fazie cyklu, fala pesymizmu mnie zalewa i w ogóle świat jest zły i niesprawiedliwy.
I coś tam mam z „objawów” ale jestem nastawiona do tego tak z zachowawczo. Że fajnie, ale nie nakręcają mnie i nie jestem pewna, że to ciążowe