reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Styczniowe kreski👑 Nowy Rok, nowe przeboje: każda z nas zagra w hitowe pozytywki na Testowym Stadionie!

reklama
Ja kocham moje koty, ale ich jednocześnie nie lubię za kradzieże jedzenia. Dzisiaj, ta oto panienka – Devi, zwinęła mi kotlety z indyka z patelni🙂 Godzinę temu jadłam maczugi to mi też kradła (ona jest fanką chipsów, ostatnio sama sobie otworzyła paczkę i wyciągała łapką, dobrze że zauważyłam i jej zabrałam). Collie jest młodszy, ale on to już w ogóle ma jakieś kocie ADHD. Od niego Devi nauczyła się kraść jedzenie. On ma chorobę sierocą i ciągle ssie koce i lubi spać pod tyłkiem mojego narzeczonego. Nic mu nie przeszkadza. No i to ten, który mi ostatnio gryzł stopy (to jego ulubione zajęcie, zaraz po ssaniu materiałów)
Ta plamka słodka, dodaje jej charakterku🤩
 
Ja kocham moje koty, ale ich jednocześnie nie lubię za kradzieże jedzenia. Dzisiaj, ta oto panienka – Devi, zwinęła mi kotlety z indyka z patelni🙂 Godzinę temu jadłam maczugi to mi też kradła (ona jest fanką chipsów, ostatnio sama sobie otworzyła paczkę i wyciągała łapką, dobrze że zauważyłam i jej zabrałam). Collie jest młodszy, ale on to już w ogóle ma jakieś kocie ADHD. Od niego Devi nauczyła się kraść jedzenie. On ma chorobę sierocą i ciągle ssie koce i lubi spać pod tyłkiem mojego narzeczonego. Nic mu nie przeszkadza. No i to ten, który mi ostatnio gryzł stopy (to jego ulubione zajęcie, zaraz po ssaniu materiałów)
o człowieku, to mój to francuski piesek, nic nie kradnie jedzenia bo nic mu nie smakuje :D karme też tylko świeżo otworzoną, ja puszka postoi w lodówce to be. Ale czipsy lubi. I dostaje pierdolca jak otwieram puszkę tuńczyka - potrafi biec z rykiem na pyszczku z drugiego końca mieszkania
 
Mój nie jadł nic z tego co my, nie chciał, a nawet nie mógł miał specjalną karmę , miał problemy z nerkami. Był żywiołowym kotem, wszędzie było go pełno, z takich swoistych nawyków- to to że spał na mojej głowie zawsze, a ponoć koty kładą się na chore miejsca , ehhh 😆😁
Też był taki złośliwy, że nad ranem jak nasze stopy wystawały spod kołdry to nas drapał i podgryzał, bo mu się nudziło.
Miałam kiedyś pinczera miniaturowego z chorobą sierocą, ciągle ssał Mój rękaw od piżamy i tak spałzawsze.- nie mogłam go od siebie odciągnąć.
kurde to mój kot też lubi gryźć mi stopy rano pod kołdrą xD
albo jak mam home office i leżę jeszcze rano z laptopem w łóżku to staje w korytarzu, tak żebym w sypialni widziała go pół i maiuczy, ze mam wstać. Patrzę na niego - ciisza. Patrzę w laptopa - ryk. A jak wstaję to ucieka bo chce się bawić 😂
 
Cudne te Wasze koty, ja jednak jestem zdecydowanie team psy. Dodatkowo mam na koty alergię. A żeby było śmieszniej moja teściowa ma ich aktualnie na stanie 11 😅
To tak jak mój mąż, on woli psa. Moja teściowa też ma wiele kotów i zwierząt. Na chwilę obecną około 8 , ale bywało i ponad 10, na każdy metr kwadratowy mieszkania przypada tam jakieś zwierzę, czasami nie ma gdzie usiąść, bo wszystkie miejsca są zajęte przez zwierzaki😃 aczkolwiek już dla mnie to przesada taka ilość zwierząt by mnie przytłaczała i bałabym się ,że nie będę w stanie tego ogarnąć😃
 
kurde to mój kot też lubi gryźć mi stopy rano pod kołdrą xD
albo jak mam home office i leżę jeszcze rano z laptopem w łóżku to staje w korytarzu, tak żebym w sypialni widziała go pół i maiuczy, ze mam wstać. Patrzę na niego - ciisza. Patrzę w laptopa - ryk. A jak wstaję to ucieka bo chce się bawić 😂
Mój jak chciał się bawić to latał jak opętany, odbijał się od ścian i miał takie szaleństwo w oczach jakieś🫣, a jak widział brak zainteresowania to tak głośno miałczał, że umarłego by obudził xd😄
 
ja niestety o tym czasem myślę na poważnie 🥺 jesli nam się nie uda to czy nasze małżeństwo przetrwa. Z jednej strony ta miłość przezwyciężyłaby wszystko a z drugiej.. czy pogodzilibyśmy się z tym. Nie chciałabym blokować męża i jeśli widziałbym w nim smutek z powodu braku potomstwa to zgodziłabym się na rozstanie..
Ja po latach nieudanych prób zasugerowałam mężowi żeby odszedł. Nawet stwierdziłam, że ułatwię mu i powiem, że zatailam przed ślubem kościelnym moje problemy z płodnością o których juz wiedziałam. Oboje wiedzieliśmy. Ale powiedziałam my że dzięki temu ma szansę na rozwód kościelny.
Oczywiście nie odszedł.
Kochana nie myśl o tym w ten sposób. Ja wierzę, że Wam się uda!
 
reklama
Do góry