Poziomk@
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 9 Sierpień 2013
- Postów
- 168
moim szefem jest mój mąż. Mam cichą nadzieję, że problemów nie będzie mi robił
a tak na poważnie, jak byłam jeszcze w ciąży z Julką to myśleliśmy o własnym interesie, firma, w której mąż pracował, upadła, został na lodzie. U mnie też było krucho, pracowałam w przedszkolu, ale na zastępstwo. Trochę zaczęło być niepewnie, a dziecko w drodze... Padło na komis/sklep dziecięcy. Mąż założył firmę, wystartował. To był jakby prezent dla mnie, bo zawsze chciałam czymś takim się zajmować. No i mąż praktycznie widnieje tylko na dokumentach, a ja wszystkim się zajmuję, z drobną pomocą mojej siostry. Jak Julka się urodziła, to siostra siedziała w komisie sama przez trzy miesiące, później brałam małą ze sobą. Była najpierw w leżaczku, potem w kojcu, a teraz biega. Choć teraz, to dużo moi rodzice i teściowie się zajmują, bo mała nie sprawia żadnych problemów, nie trzeba jej nosić, itd. Wcześniej chciałam mieć maleństwo przy sobie, a teraz już spokojnie oddaje ją w czyjeś ręce ;-) Mąż znalazł inną pracę, która spełnia jego oczekiwania. No i oboje jesteśmy spełnieni zawodowo ;-)
a tak na poważnie, jak byłam jeszcze w ciąży z Julką to myśleliśmy o własnym interesie, firma, w której mąż pracował, upadła, został na lodzie. U mnie też było krucho, pracowałam w przedszkolu, ale na zastępstwo. Trochę zaczęło być niepewnie, a dziecko w drodze... Padło na komis/sklep dziecięcy. Mąż założył firmę, wystartował. To był jakby prezent dla mnie, bo zawsze chciałam czymś takim się zajmować. No i mąż praktycznie widnieje tylko na dokumentach, a ja wszystkim się zajmuję, z drobną pomocą mojej siostry. Jak Julka się urodziła, to siostra siedziała w komisie sama przez trzy miesiące, później brałam małą ze sobą. Była najpierw w leżaczku, potem w kojcu, a teraz biega. Choć teraz, to dużo moi rodzice i teściowie się zajmują, bo mała nie sprawia żadnych problemów, nie trzeba jej nosić, itd. Wcześniej chciałam mieć maleństwo przy sobie, a teraz już spokojnie oddaje ją w czyjeś ręce ;-) Mąż znalazł inną pracę, która spełnia jego oczekiwania. No i oboje jesteśmy spełnieni zawodowo ;-)
Ostatnia edycja: