reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2018-2020! :)

Ile masz dzieci?

  • 0

    Głosów: 253 49,5%
  • 1

    Głosów: 158 30,9%
  • 2

    Głosów: 72 14,1%
  • 3

    Głosów: 20 3,9%
  • 3+

    Głosów: 8 1,6%

  • Wszystkich głosujących
    511
Coś w tym jest aczkolwiek każdy żyje swoim życiem ;) u męża w rodzinie też jest taka jedna kobieta trzecie dziecko w drodze, nigdy nie pracowała i pracować nie zamierza bo niby po co ? 3 razy 500+ do tego kosiniakowe 1000 zł przez rok i ona ma tyle samo co Ja więc po co jej pracować ? :/

Ja to z kolei widzę ile mi mniej zostaje w kieszeni zeby sfinansować te wszystkie datki właśnie. Człowiek musi się za przeproszeniem nazapieprzać żeby coś mieć i żyć na w miare rozsądnym poziomie. Ja np. mam jeszcze 19 dni urlopu za poprzedni rok do wykorzystania.
 
reklama
Też jestem podobnego zdania jeśli chodzi o pracę. Pracuję na cały etat od 2 roku studiów, wcześniej pracowałam dorywczo i w wakacje za granicą. Także od 20 roku życia jestem całkowicie niezależna finansowo. Oczywiście nie musiałam, bo rodzice nawet byli przeciwni mojej pracy. Ja od zawsze miałam jakąś taką niezależność w sobie i nie wyobrażam sobie pytać się kogoś czy mogę sobie coś kupić itp. Oczywiście z mężem uzgadniamy większe wydatki;) Myślę że mój mąż lubi tą moją niezależność, chociaż wiem, że nie miałby nic przeciwko, gdyby musiał mnie utrzymywać;) ale mi się to w głowie nie mieści i juz;) i nie chce nikogo tu urazić, ale JA nigdy nie zdecydowałabym się na dziecko nie mając stabilnej sytuacji pracowo- finansowej. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że decyduje się na dziecko i miałabym liczyć na jakieś 500+ czy kośniakowe...
A co do urlopu mój rekord to 38 dni zaległego urlopu;) ale teraz w mojej firmie strasznie pilnują żeby wybierać cały urlop i żeby nic nie przechodziło na rok następny. Zresztą i ja wrzuciłam już na luz i lubię się pourlopować;) po 30 człowiek jakiś leniwszy się trochę robi;):p
 
@ForgetMeeNot no to faktycznie nieźle, że już macie wózek ;) ale jak była okazja to żal nie skorzystac;) ja już też widziałam pare wózków, które mi się podobają, ale na zasadzie tego, co widziałam u rodziny, bo sama to jeszcze nic nie przeglądałam, bo i po co;)
 
Ja mam inne zdanie na temat mam pracujących, nie pracujących, 500+ itp. Przed urodzeniem dzieci pracowałam zawodowo.
Mam 3 dzieci. Do pracy na cały etat poszłam kiedy najstarsze dziecko miało skończone 3 lata, młodsze 2. Po 3 latach urodziłam trzecie dziecko i wróciłam do pracy kiedy skończył rok. Dziś tego żałuję. Drugi raz bym nie poszła tak szybko. Straciłam to czego już nigdy jako MAMA nie odzyskam. Tych chwil nikt mi nie odda, ani premia w pracy, ani dobra wypłata, ani żadna niezależność. Nie chodzi o to, że żlobek, przedszkole to zło, że dziecku robi się krzywdę... Chodzi o bycie z dzieckiem, towarzyszenie mu w codziennosci. Mama, która pracuje nie jest w stanie tego uczynić, mama wiecej niż jednego dziecka tym bardziej. Mam męża, który pomaga mi w domu i przy dzieciach. Obciąża mnie na ile może. Mimo to, on jest tatą a ja mamą. Tata mamy nie zastąpi. Wychodziłam z domu o 6 rano, wracałam po 16. Zwykły etat+ prace w domu, szkoła i zajęcia dzieci, zebrania, lekarze i inne te sprawy Nie ma szans być z kazdym z dzieci tyle ile by chciało każde z nich, ja z nimi czy w końcu wspólnie rodzinnie. Doba ma tylko 24 h, samo się nie ugotuje, nie zrobi, nie poprasuje. Trzeba usiąść i z kazdym dzieckiem porozmawiać, przytulic, omówić to co przeżyło. Czasem do pózna siedzieć przy zadaniach. Zadne pieniądze nie przeliczane są na rodzinę i czas z nimi. Praca w domu, to też praca i to ciezsza niż zawodowa. Tak mi smutno, żal że to kobiety jej nie doceniają i to kobiety właśnie są przykre dla mam pracujacych w domu . Wychowujących dzieci jak mogą najlepiej. Lenie, nieroby, zacane kury domowe bez ambicji i do tego jeszcze żerujace na 500+...i baa na mężu. Jeszcze zachodzą w ciążę, istne dziecioroby, patologia... !!!! (pamiętajcie, na jakim wątku piszecie). Kiedy weszła ustawa już dawno pracowałam ale niezmiernie kibicowałam tej ustawie i cieszyłam się, że rodzice, mamy bedą spokojnie wychowywać swoje dzieci.Czytając Was dziękuję Bogu, że nie muszę rozmyślać czy mąż mnie zostawi za lat 10 czy 25, nawet przez myśl mi to nigdy nie przechodzi, czy mogę sobie pozwolić na to czy tamto czy on może. Nasze wypłaty są wspólne i wspólnie nimi rozporządzamy omawiajać ważniejsze wydatki a małe i codzienne pomyślany na bieżąco. Wszystko jest nasze. 300+, 500+ to jedne z tych inicjatyw państwa, które doceniam i wspieram dlatego, że mamy mogą być w domu że swoimi dziećmi. A to naprawdę jest wspaniała przygoda ale i praca.
Teraz po operacji jestem na l4 trzeci miesiąc Jestem z moimi dziećmi i widzę ich rano, widzę po południu, wieczorem. Widzę jak mnie chcą i pytają ile jeszcze w domu z nimi będę. Teraz są wakacje więc jest inaczej. Komfort wybierania dzieci do szkoły i przedszkola kiedy jest się w domu. Bezcenne. Odbierania małego z przedszkola bez patrzenia na zegarek i stresu czy dzieciaki starsze nic w domu nie wyrobił. Gotowanie obiadów nie o 4 rano albo o 24 w nocy...
Osobiście już wiemy, że decydujac się na czwarte dziecko, zdecydowanie zostanę w domu. Dla siebie i dziecka, dzieci, rodziny. Dla siebie.

Ps. A tak na marginesie. Kto ma dzieciaki żłobkowe i przedszkolne to pewno wie jak jest... Dzieci chorują, czasem mają przeogromne lęki separacyjne nawet w najlepszych placówkach i co wtedy? Praca pracą, niezależnosc niezależnoscia ale co z dzieckiem? a co pracodawca pomyśli o bizneswoman wiecznie na opiece? Niestety tak bywa,że życie brutalnie weryfikuje plany...oczywiście, nie życzę żadnej z Was...
 
Ostatnia edycja:
Ja mam inne zdanie na temat mam pracujących, nie pracujących, 500+ itp. Przed urodzeniem dzieci pracowałam zawodowo.
Mam 3 dzieci. Do pracy na cały etat poszłam kiedy najstarsze dziecko miało skończone 3 lata, młodsze 2. Po 3 latach urodziłam trzecie dziecko i wróciłam do pracy kiedy skończył rok. Dziś tego żałuję. Drugi raz bym nie poszła tak szybko. Straciłam to czego już nigdy jako MAMA nie odzyskam. Tych chwil nikt mi nie odda, ani premia w pracy, ani dobra wypłata, ani żadna niezależność. Nie chodzi o to, że żlobek, przedszkole to zło, że dziecku robi się krzywdę... Chodzi o bycie z dzieckiem, towarzyszenie mu w codziennosci. Mama, która pracuje nie jest w stanie tego uczynić, mama wiecej niż jednego dziecka tym bardziej. Mam męża, który pomaga mi w domu i przy dzieciach. Obciąża mnie na ile może. Mimo to, on jest tatą a ja mamą. Tata mamy nie zastąpi. Wychodziłam z domu o 6 rano, wracałam po 16. Zwykły etat+ prace w domu, szkoła i zajęcia dzieci, zebrania, lekarze i inne te sprawy Nie ma szans być z kazdym z dzieci tyle ile by chciało każde z nich, ja z nimi czy w końcu wspólnie rodzinnie. Doba ma tylko 24 h, samo się nie ugotuje, nie zrobi, nie poprasuje. Trzeba usiąść i z kazdym dzieckiem porozmawiać, przytulic, omówić to co przeżyło. Czasem do pózna siedzieć przy zadaniach. Zadne pieniądze nie przeliczane są na rodzinę i czas z nimi. Praca w domu, to też praca i to ciezsza niż zawodowa. Tak mi smutno, żal że to kobiety jej nie doceniają i to kobiety właśnie są przykre dla mam pracujacych w domu . Wychowujących dzieci jak mogą najlepiej. Lenie, nieroby, zacane kury domowe bez ambicji i do tego jeszcze żerujace na 500+...i baa na mężu. Jeszcze zachodzą w ciążę, istne dziecioroby, patologia... !!!! (pamiętajcie, na jakim wątku piszecie). Kiedy weszła ustawa już dawno pracowałam ale niezmiernie kibicowałam tej ustawie i cieszyłam się, że rodzice, mamy bedą spokojnie wychowywać swoje dzieci.Czytając Was dziękuję Bogu, że nie muszę rozmyślać czy mąż mnie zostawi za lat 10 czy 25, nawet przez myśl mi to nigdy nie przechodzi, czy mogę sobie pozwolić na to czy tamto czy on może. Nasze wypłaty są wspólne i wspólnie nimi rozporządzamy omawiajać ważniejsze wydatki a małe i codzienne pomyślany na bieżąco. Wszystko jest nasze. 300+, 500+ to jedne z tych inicjatyw państwa, które doceniam i wspieram dlatego, że mamy mogą być w domu że swoimi dziećmi. A to naprawdę jest wspaniała przygoda ale i praca.
Teraz po operacji jestem na l4 trzeci miesiąc Jestem z moimi dziećmi i widzę ich rano, widzę po południu, wieczorem. Widzę jak mnie chcą i pytają ile jeszcze w domu z nimi będę. Teraz są wakacje więc jest inaczej. Komfort wybierania dzieci do szkoły i przedszkola kiedy jest się w domu. Bezcenne. Odbierania małego z przedszkola bez patrzenia na zegarek i stresu czy dzieciaki starsze nic w domu nie wyrobił. Gotowanie obiadów nie o 4 rano albo o 24 w nocy...
Osobiście już wiemy, że decydujac się na czwarte dziecko, zdecydowanie zostanę w domu. Dla siebie i dziecka, dzieci, rodziny. Dla siebie.

Ps. A tak na marginesie. Kto ma dzieciaki żłobkowe i przedszkolne to pewno wie jak jest... Dzieci chorują, czasem mają przeogromne lęki separacyjne nawet w najlepszych placówkach i co wtedy? Praca pracą, niezależnosc niezależnoscia ale co z dzieckiem? a co pracodawca pomyśli o bizneswoman wiecznie na opiece? Niestety tak bywa,że życie brutalnie weryfikuje plany...oczywiście, nie życzę żadnej z Was...

Jesteś bardzo mądrą kobietą [emoji123]
 
@mamunia86 mnie też drażni takie gadanie. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia...
Kiedyś było fajnie,tak jak powinno być.Kobiety były z dziećmi w domu,wychowywały je,zajmowały się domem a mężczyzna dbał o to by w miarę godnie żyć..najważniejsze było wyżywienie a nie samochody, telefony itp..Dzieciaki miały na co dzień rodzica w domu a teraz jak jest? Pogoń za pieniądzem,dzieci w żłobkach,przedszkolach albo w domu pod opieką niańki..Niech każdy żyje jak chce.Każdy sam za siebie i swoje dziecko decyduje.Jednak ja jestem ogromnie wdzięczna moim rodzicom że właśnie oni mną się zajmowali a nie niańki,ciotki czy kto tam jeszcze..Owszem do przedszkola chodziłam ale bardziej z tego względu żeby pobawić się z dziećmi niż z tego,że rodziców nie było w domu bo gonili za kasą..Nie chodziłam do przedszkola każdego dnia, tylko wtedy kiedy ja sama tego chciałam..
W tej chwili jestem w 4 ciąży.Chcianej i planowanej..pewnie niektóre z Was mnie jeszcze pamiętają z tego forum.Mój mąż pracuje,podatki też płaci. Wcześniej dawaliśmy radę bez 500 plus choć też nie pracowałam.Teraz jest 500 plus ale my ich nie wydajemy.Odkładamy je dzieciom. Tyle w temacie...To ja- ta matka-(patologiczna) prawie już 4 dzieci. Pozdrawiam
 
Tak czułam że ten temat wywoła burzę ;)
Mi na pewno nie chodziło o to, że matki zostając w domu to patologia... Ba! co więcej jeżeli już kiedyś będzie mi dane mieć dzieci to nie zamierzam wrócić na etat do korpo. Będę pracować zawodowo, ale już u siebie i na swoich zasadach. Na szczęście mam taką alternatywę. A pisząc, że nie zdecydowałabym się na dziecko licząc tylko na kośniakowe i 500+ chodziło mi o to, że JA nie wytrzymałabym tego psychicznie polegając w życiu tylko na pomocy od państwa. Chyba nie u miałabym się cieszyć tym macierzyństwem żyjąc od 1 do 1. I zdaje sobie sprawę, że praca w domu to też praca, ale to też powinno mieć swoje granice. Bo o ile siedzenie z dziećmi do czasu kiedy tego potrzebują jest ok, to o tyle nie rozumiem siedzenia w domu nawet jak dzieci są nastoletnie itp. Każdy żyje po swojemu i ja każdego decyzję szanuję i nie oceniam. JA nie u miałabym całkowicie zrezygnować z pracy. Nawet mając dzieci chciałabym mieć jakies swoje życie i swoje zajęcia. Wydaje mi się, że nie można popadać w paranoję. Bo ani poświęcanie się pracy i zaniedbanie dzieci nie jest dobre, ani całkowite oddanie się dzieciom i zatracenie siebie też nie jest dobre. Znam i takie i takie przypadki. I wiem, że dzieci zapracowanych matek są czasami pokrzywdzone, ale też wiem, że często matki, które dłuuuugo nie pracują zatracają poczucie własnej wartości i przestają doceniać chwile spędzanie z dziećmi, a szczęśliwa matka to szczęśliwe dzieci:) Także dziewczyny szanujmy swoje zdania, każdy może mieć inne. A tu jesteśmy po to, żeby się wspierać, a nie oceniać ;):) PEACE✌️✌️✌️
 
@MatkaPolka85 pewnie, że Cię pamiętam. Zazdraszczałam i zazdraszczam dużej rodziny, bo mi też taka się marzy:) wydaje mi się, że żadnej z dziewczyn nawet piszących negatywnie o 500+ nie chodziło o to żeby kogoś urazić. To pewnie bardziej chodziło o skrajne przypadki, kiedy w rodzinie nikt nie pracuje, a dzieci rodzą się tylko po to żeby przynosić zysk, bo i niestety takie przypadki są. Myślę, że dobrze wykorzystane 500+ zgodnie z przeznaczeniem, czyli na wychowanie dzieci nikogo nie powinno złościć ;) a co do wychowania kiedyś. Ja byłam meeeega chorowitym dzieckiem, moja mama zrezygnowała z pracy przeze mnie, ale pracowała w domu i pamiętam, że mimo, że była cały czas w domu to nie siedziała ze mną non stop i nie pomagała mi w lekcjach i we wszystkim i jakoś nie czuję się jakaś zaniedbana i pokrzywdzona. Ja właśnie czasami teraz mam wrażenie, że rodzice za bardzo skaczą nad swoimi dziećmi organizując im czas i zabawę do tego stopnia, że dzieci w ogóle nie są samodzielne i nie potrafią same się bawić i wiecznie wiszą na rodzicach i wiecznie się nudzą mając dosłownie wszystko. U mnie rodzice mieli swoje zajęcia i obowiązki a ja swoje. Wiedziałam, że mogę liczyć na ich pomoc, ale czas wolałam spędzać z rówieśnikami. Pamiętam, że mając 4 lata poznałam swoją przyjaciółkę bawiąc się na ulicy przed domem. A teraz 4 latki często ledwo z pieluch wychodzą, a gdzie tu mowa o zabawie poza czujnym okiem rodziców. To takie moje odczucia co do dzisiejszego wychowania. Mogę się mylić ;) choć mam wrażenie, że przynajmniej ziarnko prawdy w tym jest;)
 
Też jestem podobnego zdania jeśli chodzi o pracę. Pracuję na cały etat od 2 roku studiów, wcześniej pracowałam dorywczo i w wakacje za granicą. Także od 20 roku życia jestem całkowicie niezależna finansowo. Oczywiście nie musiałam, bo rodzice nawet byli przeciwni mojej pracy. Ja od zawsze miałam jakąś taką niezależność w sobie i nie wyobrażam sobie pytać się kogoś czy mogę sobie coś kupić itp. Oczywiście z mężem uzgadniamy większe wydatki;) Myślę że mój mąż lubi tą moją niezależność, chociaż wiem, że nie miałby nic przeciwko, gdyby musiał mnie utrzymywać;) ale mi się to w głowie nie mieści i juz;) i nie chce nikogo tu urazić, ale JA nigdy nie zdecydowałabym się na dziecko nie mając stabilnej sytuacji pracowo- finansowej. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że decyduje się na dziecko i miałabym liczyć na jakieś 500+ czy kośniakowe...
A co do urlopu mój rekord to 38 dni zaległego urlopu;) ale teraz w mojej firmie strasznie pilnują żeby wybierać cały urlop i żeby nic nie przechodziło na rok następny. Zresztą i ja wrzuciłam już na luz i lubię się pourlopować;) po 30 człowiek jakiś leniwszy się trochę robi;):p
:) fajnie jest mieć swoje pieniążki, być niezależna;) ja tez nie wyobrażam sobie starać się o dziecko bez stabilnej sytuacji finansowej. To był mój priorytet przy staraniu o bobo. Mieć dach nad głowa i prace.
Ale kazdy ma swoje podejście do życia - nie potępiam tego, choć czasami jak słyszę ze kobieta, np. nie pracowała nigdy w życiu (a jest zdrowa, w miarę młoda, ma starsze dzieci) , to nie mogę sobie tego wyobrazić...
A na emeryturę jednak trzeba trochę popracować :)
 
reklama
Ja mam inne zdanie na temat mam pracujących, nie pracujących, 500+ itp. Przed urodzeniem dzieci pracowałam zawodowo.
Mam 3 dzieci. Do pracy na cały etat poszłam kiedy najstarsze dziecko miało skończone 3 lata, młodsze 2. Po 3 latach urodziłam trzecie dziecko i wróciłam do pracy kiedy skończył rok. Dziś tego żałuję. Drugi raz bym nie poszła tak szybko. Straciłam to czego już nigdy jako MAMA nie odzyskam. Tych chwil nikt mi nie odda, ani premia w pracy, ani dobra wypłata, ani żadna niezależność. Nie chodzi o to, że żlobek, przedszkole to zło, że dziecku robi się krzywdę... Chodzi o bycie z dzieckiem, towarzyszenie mu w codziennosci. Mama, która pracuje nie jest w stanie tego uczynić, mama wiecej niż jednego dziecka tym bardziej. Mam męża, który pomaga mi w domu i przy dzieciach. Obciąża mnie na ile może. Mimo to, on jest tatą a ja mamą. Tata mamy nie zastąpi. Wychodziłam z domu o 6 rano, wracałam po 16. Zwykły etat+ prace w domu, szkoła i zajęcia dzieci, zebrania, lekarze i inne te sprawy Nie ma szans być z kazdym z dzieci tyle ile by chciało każde z nich, ja z nimi czy w końcu wspólnie rodzinnie. Doba ma tylko 24 h, samo się nie ugotuje, nie zrobi, nie poprasuje. Trzeba usiąść i z kazdym dzieckiem porozmawiać, przytulic, omówić to co przeżyło. Czasem do pózna siedzieć przy zadaniach. Zadne pieniądze nie przeliczane są na rodzinę i czas z nimi. Praca w domu, to też praca i to ciezsza niż zawodowa. Tak mi smutno, żal że to kobiety jej nie doceniają i to kobiety właśnie są przykre dla mam pracujacych w domu . Wychowujących dzieci jak mogą najlepiej. Lenie, nieroby, zacane kury domowe bez ambicji i do tego jeszcze żerujace na 500+...i baa na mężu. Jeszcze zachodzą w ciążę, istne dziecioroby, patologia... !!!! (pamiętajcie, na jakim wątku piszecie). Kiedy weszła ustawa już dawno pracowałam ale niezmiernie kibicowałam tej ustawie i cieszyłam się, że rodzice, mamy bedą spokojnie wychowywać swoje dzieci.Czytając Was dziękuję Bogu, że nie muszę rozmyślać czy mąż mnie zostawi za lat 10 czy 25, nawet przez myśl mi to nigdy nie przechodzi, czy mogę sobie pozwolić na to czy tamto czy on może. Nasze wypłaty są wspólne i wspólnie nimi rozporządzamy omawiajać ważniejsze wydatki a małe i codzienne pomyślany na bieżąco. Wszystko jest nasze. 300+, 500+ to jedne z tych inicjatyw państwa, które doceniam i wspieram dlatego, że mamy mogą być w domu że swoimi dziećmi. A to naprawdę jest wspaniała przygoda ale i praca.
Teraz po operacji jestem na l4 trzeci miesiąc Jestem z moimi dziećmi i widzę ich rano, widzę po południu, wieczorem. Widzę jak mnie chcą i pytają ile jeszcze w domu z nimi będę. Teraz są wakacje więc jest inaczej. Komfort wybierania dzieci do szkoły i przedszkola kiedy jest się w domu. Bezcenne. Odbierania małego z przedszkola bez patrzenia na zegarek i stresu czy dzieciaki starsze nic w domu nie wyrobił. Gotowanie obiadów nie o 4 rano albo o 24 w nocy...
Osobiście już wiemy, że decydujac się na czwarte dziecko, zdecydowanie zostanę w domu. Dla siebie i dziecka, dzieci, rodziny. Dla siebie.

Ps. A tak na marginesie. Kto ma dzieciaki żłobkowe i przedszkolne to pewno wie jak jest... Dzieci chorują, czasem mają przeogromne lęki separacyjne nawet w najlepszych placówkach i co wtedy? Praca pracą, niezależnosc niezależnoscia ale co z dzieckiem? a co pracodawca pomyśli o bizneswoman wiecznie na opiece? Niestety tak bywa,że życie brutalnie weryfikuje plany...oczywiście, nie życzę żadnej z Was...
W samo sedno! Ja teraz dzięki 500+ i kosiniakowemu więc że nie muszę już wracać do pracy, tylko mogę ten rok poświęcić dzieciakom.
 
Do góry