Hej! Wybaczcie, ze się nie odzywałam ale sporo na głowie + zapalenie pęcherza mnie dobilo.
U ginekologa za bardzo nic się nie dowiedziałam, pani doktor nie dawala mi dojść do słowa, z łaską obejrzała moje dotychczasowe wyniki, nic konkretnego nie powiedziała, oprócz tego, że jej zdaniem mam hiperprolaktynemię i przy nie braniu norprolacu czy też dostinexu takie cykle będą występować i będę co jakiś czas miała wygląd policystycznych jajników, ale typowego PCOS nie mam. No ale jej zdaniem w gruncie rzeczy nie ma po co regulować cykli skoro się nie staramy one w niczym mi nie szkodzą, a ja na to, że mi to strasznie przeszkadza, bo mam silny PMS - to przepisała mi 3 opakowania duphastonu. No i podczas usg mówi "widzę pani jest kilka dni po skończonej miesiączce..." a ja na to "taaak, dzisiaj 29 dc!"
bo moje endometrium miało 6.5cm grubości. Także w sumie gdybym poszła do mojego lekarza na nfz raczej dowiedziałabym się więcej i skrupulatniej by spojrzał na wyniki, z tą jedną diagnozą się pomylił ale cóż.