eee tam bez przesady tutaj nikt nie napisał, że ktoś siedzący w domu jest nierobem czy patologią, są różne sytuacje i jestem w stanie zrozumieć, że dziecko nie chciało się zaklimatyzowac w żłobku, a ciebie stać na to żeby siedzieć w domu, ja może jestem trochę za bardzo przewrażliwiona i wybiegam w przód myśląc a co będzie gdyby
i dlatego wolę tą niezależność, zresztą nie wiem czy czytałaś we wcześniejszych postach też napisałam, że ta moja niezależność nie jest tak do końca bo jak bym miała wynająć mieszkanie, wyżywić się, ubrać to bym była w czarnej dupie, ale swoją kasę mam
...
I tutaj też w dużej mierze zależy od podejścia męża bo niejednokrotnie słyszałam od moich koleżanek, że ich mężowi mówią a bo ty siedzisz w domu i nic nie robisz (pomijam jaki trud sprawia wychowanie dziecka)...