reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2018-2020! :)

Ile masz dzieci?

  • 0

    Głosów: 253 49,5%
  • 1

    Głosów: 158 30,9%
  • 2

    Głosów: 72 14,1%
  • 3

    Głosów: 20 3,9%
  • 3+

    Głosów: 8 1,6%

  • Wszystkich głosujących
    511
Hej kochane. Jutro mam mieć wykonany rezonans magnetyczny z kontrastem. Cholernie się boję, że być może jestem uczulona na któryś związek z kontrastu. Któraś z Was miała kiedykolwiek podawany kontrast dożylnie? Jak się po tym czułyście?
Moj mąż miał podany kotrast przed rezonansem i na calym ciele to wysylalo. Musiał mieć podane leki na pogotowiu. Okazało się, że miał uczulenie na jod. O ile dobrze pamiętam.
 
reklama
Moj mąż miał podany kotrast przed rezonansem i na calym ciele to wysylalo. Musiał mieć podane leki na pogotowiu. Okazało się, że miał uczulenie na jod. O ile dobrze pamiętam.
Wiecie co, póki co chyba sobie odpuszczę tą cała angiografię z rezonansem... Ta prolaktyna nie była jakoś strasznie podniesiona bo o 100 jednostek a inne kobiety mają o kilka tysięcy i dopiero coś zauważają, że jest nie tak. Leki biorę, endokrynolog mówi, że za 3 miesiące zobaczymy jak to będzie wyglądało. Cholernie się boję, bo nie dość, ze mam klaustrofobię to i tanatofobię więc od wczoraj non stop w stresie...
 
Hej! Witam się w 16dc, już bliżej niż dalej do terminu @. Choć wątpię by w tym cyklu coś się udało. Dzisiaj w nocy spać znowu nie mogłam, do lekarza nie poszłam, pójdę jutro. Muszę wziąć zwolnienie do końca miesiąca mimo, że dobrze się czuję. Kierownik stwierdził, że ja wymyśliłam sobie chorobę, pewnie żadnych leków nie biorę tylko świruję, bo koordynatorka go jeszcze podpuszcza bo ona każdą chorobę miała i zawsze się dobrze czuła. Jakby mi zależało, na przedłużeniu umowy to z największą gorączką bym przyszła do pracy. Narzeczonemu też odwali, szkoda mówić. Nie dość, że ciągle byliśmy jednymi z najlepszych i wydajnych pracowników to tak nas potraktował. Teraz nie wiem co mam mówić mojej lekarce, że czuję się dobrze ale muszę wziąć zwolnienie bo tak kazał mi kierownik... Co ona sobie o mnie pomyśli... Na drugie to też zależy mi na tym l4 bo chociaż jakieś tam wynagrodzenie za sierpień dostanę.

Moja droga, obecnie mamy rewelacyjną sytuację na rynku pracy. Więc na twoim miejscu nie dusiłabym się tam, tym bardziej że nie jest to twoja praca marzeń.
Moim zdaniem najlepszym jest jak partnerzy nie pracują w jeden firmie, każdy potrzebuje trochę swojej przestrzeni i nieco zróżnicowanego towarzystwa.

Druga sprawa. Staracie się już bardzo długo. Ja na twoim miejscu zrobiłabym przerwę - chociaż do ślubu, żeby psychika i emocje wróciły trochę do normy.
Zajęłabym się w tym czasie trochę sobą. Swoim rozwojem i karierą zawodową. Poszukałabym swojego miejsca na świecie.

Jak życie kręci się tylko i wyłącznie wokół starań od kilku lat, to można na głowę dostać.

Życzę Ci dużo siły kochana [emoji123][emoji123]
 
Moja droga, obecnie mamy rewelacyjną sytuację na rynku pracy. Więc na twoim miejscu nie dusiłabym się tam, tym bardziej że nie jest to twoja praca marzeń.
Moim zdaniem najlepszym jest jak partnerzy nie pracują w jeden firmie, każdy potrzebuje trochę swojej przestrzeni i nieco zróżnicowanego towarzystwa.

Druga sprawa. Staracie się już bardzo długo. Ja na twoim miejscu zrobiłabym przerwę - chociaż do ślubu, żeby psychika i emocje wróciły trochę do normy.
Zajęłabym się w tym czasie trochę sobą. Swoim rozwojem i karierą zawodową. Poszukałabym swojego miejsca na świecie.

Jak życie kręci się tylko i wyłącznie wokół starań od kilku lat, to można na głowę dostać.

Życzę Ci dużo siły kochana [emoji123][emoji123]
U nas akurat lepiej jak pracowaliśmy razem, wtedy czuliśmy się o wiele lepiej, ja bezpieczniej, narzeczony nie martwił się aż tak o mnie, a jest bardzo troskliwy. Niby razem ale osobno, każde w innym dziale, jedynie na przerwach razem. Każdy nam się dziwił, że my się nie kłócimy, że się dogadujemy, że nie jesteśmy zazdrośni. Strasznie nas to dobija, jak pracodawca właśnie myśli podobnie jak ty, łooo jak para to będą problemy a tu nie było żadnych. Kierownik po prostu szaleje i tyle, konflikt między kierownikiem a narzeczonym poszedł o co innego, próbowali narzeczonemu robić pranie mózgu a nawet doradzali by się ze mną rozstał, bo ja go też oszukuję z chorobą. Świry. Teraz przeniósł się do oddziału w którym wcześniej już pracował, kierownik całkiem inny ale dla mnie tam miejsca nie ma, bo tak nie potrzebują kobiet. Pójdę do pracy, będziemy się mijać i to mnie najbardziej frustruje. Wiem, że tak jest i już ale nie lubię iść z prądem, bo tak już jest ale też robić tak aby mi było dobrze. ;) W końcu żyje dla siebie i mojej przyszłej rodziny a nie dla wszystkich, którzy mówią jak ma być. Ze staraniami u nas luzik, nie mamy presji, co ma być to będzie. To, że się tutaj udzielam to nie znaczy, że ciągle o tym myślę, po prostu jak zrobię w domu wszystko to mi się nudzi. Co do rynku pracy, w naszym rejonie jest masakra, dlatego pracowaliśmy 40km od miejsca zamieszkania. Teraz sama nie mam zamiaru dojeżdżać gdzieś bo dobrze wiem jak to jest. 8 godzin pracy a 10 nie ma cię w domu, do tego połączenia czy to pociągów czy autobusów też są straszne. Póki co przesiedzę w domu, pozanoszę CV ale tutaj nie dostanę pracy na pewno. Wszędzie oczekują nie wiadomo jakich kryteriów na głupie sprzątanie a co dopiero na sprzedawce. Tam mi się fajnie pracowało, fajna ekipa tylko przełożeni do dupy. Zobaczymy jak się to potoczy, szukam cały czas, wysyłam CV ale póki co to na nic.
 
U nas akurat lepiej jak pracowaliśmy razem, wtedy czuliśmy się o wiele lepiej, ja bezpieczniej, narzeczony nie martwił się aż tak o mnie, a jest bardzo troskliwy. Niby razem ale osobno, każde w innym dziale, jedynie na przerwach razem. Każdy nam się dziwił, że my się nie kłócimy, że się dogadujemy, że nie jesteśmy zazdrośni. Strasznie nas to dobija, jak pracodawca właśnie myśli podobnie jak ty, łooo jak para to będą problemy a tu nie było żadnych. Kierownik po prostu szaleje i tyle, konflikt między kierownikiem a narzeczonym poszedł o co innego, próbowali narzeczonemu robić pranie mózgu a nawet doradzali by się ze mną rozstał, bo ja go też oszukuję z chorobą. Świry. Teraz przeniósł się do oddziału w którym wcześniej już pracował, kierownik całkiem inny ale dla mnie tam miejsca nie ma, bo tak nie potrzebują kobiet. Pójdę do pracy, będziemy się mijać i to mnie najbardziej frustruje. Wiem, że tak jest i już ale nie lubię iść z prądem, bo tak już jest ale też robić tak aby mi było dobrze. ;) W końcu żyje dla siebie i mojej przyszłej rodziny a nie dla wszystkich, którzy mówią jak ma być. Ze staraniami u nas luzik, nie mamy presji, co ma być to będzie. To, że się tutaj udzielam to nie znaczy, że ciągle o tym myślę, po prostu jak zrobię w domu wszystko to mi się nudzi. Co do rynku pracy, w naszym rejonie jest masakra, dlatego pracowaliśmy 40km od miejsca zamieszkania. Teraz sama nie mam zamiaru dojeżdżać gdzieś bo dobrze wiem jak to jest. 8 godzin pracy a 10 nie ma cię w domu, do tego połączenia czy to pociągów czy autobusów też są straszne. Póki co przesiedzę w domu, pozanoszę CV ale tutaj nie dostanę pracy na pewno. Wszędzie oczekują nie wiadomo jakich kryteriów na głupie sprzątanie a co dopiero na sprzedawce. Tam mi się fajnie pracowało, fajna ekipa tylko przełożeni do dupy. Zobaczymy jak się to potoczy, szukam cały czas, wysyłam CV ale póki co to na nic.
A gdzie pracujesz i w jakim województwie/mieście?

Ja jakoś nie zauważyłam dużego rynku pracy...
 
A gdzie pracujesz i w jakim województwie/mieście?

Ja jakoś nie zauważyłam dużego rynku pracy...
U nas też jest lipa z pracą tak jak napisałam, ja jestem z Malborka pomorskie, miasto głównie ma prace sezonowe bo turystyka, tak to ewentualnie sklepy. Pracowałam w Kwidzynie, tam to pracodawcy biją się o pracownika a nie pracownik o pracę, jest całkiem inaczej, ale sama nie dojadę, bo jest strasznie z dojazdami. Auto nam się zepsuło to narzeczony na 8 rano jechał już o 5 żeby zdążyć na autobusy, a wracał o 20...
 
Ja miałam rezonans z kontrastem. Oprócz tego że przespalam resztę dnia to wszystko było ok. Ale mój organizm ogólnie taki jest ze po lekach i tego typu chemii musi odespac.
 
Dziś mam 7dc miesiaczke zawsze miałam 5 dni w tym piątego dnia już tylko plamienie. A teraz szóstego dnia miałam plamienie nadal k dziś 7 dnia mam już takie rozwodnione jakby śluz z małą ilością krwi. Nie wiem o co chodzi. Myślicie, że to może być normalne przy pierwszym cyklu po poronieniu? Miałam już taka sytuację, ale nie pamiętam czy pierwszy cykl wtedy też tak wyglądał. I sorry za opis [emoji6]
 
reklama
Dziś mam 7dc miesiaczke zawsze miałam 5 dni w tym piątego dnia już tylko plamienie. A teraz szóstego dnia miałam plamienie nadal k dziś 7 dnia mam już takie rozwodnione jakby śluz z małą ilością krwi. Nie wiem o co chodzi. Myślicie, że to może być normalne przy pierwszym cyklu po poronieniu? Miałam już taka sytuację, ale nie pamiętam czy pierwszy cykl wtedy też tak wyglądał. I sorry za opis [emoji6]
Ja miałam zdecydowanie dłużej niż normalna miesiączkę tą pierwszą po poronieniu
 
Do góry