No widzicie dziewczyny, ja uważam, że im bardziej chcesz, tym zwyczajnie trudniej znosisz upływ czasu, samo czekanie jest nieprzyjemnym, ciepłym oddechem na karku
.
Prawda jest taka, że jednym starającym się uprawiającym seks "na gwizdek" wyjdzie za pierwszym, drugim razem i w ogóle nie wiedzą co to "starania", a innym nie wychodzi, pomimo trafiania w punkt, tabelek, testów itd. i muszą na Bobo poczekać. Jedna strona drugiej nie zrozumie, dopóki nie doświadczy
. Ja jestem w gronie szczęśliwców, którzy doświadczyli obu opcji. Nad pierwszą córcią "pracowaliśmy" 7 miesięcy. Ja już z siebie wychodziłam i włosy z głowy rywałam. A dwie ostatnie ciąże (z synkiem i ta, którą ostatnio straciłam) wpadły mimochodem w 1cs! Gdyby nie moje doświadczenie z pierwszej ciąży, nie rozumiałabym po co w ogóle taki wątek jak ten na forum
. Chyba, że po to, żeby się II pochwalić.
@Maliina, głowa do góry. Faceci są z innej gliny. Serio, uwierz mi. Oni, w większości nie kumają o co chodzi z "robieniem dzieci". Spytaj go, to wyjdzie, że ma blade pojęcie o prokreacji w ogóle. O cyklu, jak dojrzewa jajeczko, kiedy opuszcza jajnik, kiedy może i w jakich okolicznościach dojść do zapłodnienia... Naprawdę ich wiedza, w ogóle wiedza na ten temat większości ludzi jest tyci tyci. On pewnie nie rozumie, że jak się nie pokochacie tuż przed owu, albo w owu, to dzidzi nie będzie i tyle. I że są to tylko około 3 dni realnie patrząc! Seks dla frajdy, super, ale nie w sytuacji, kiedy chcecie w miarę szybko spłodzić potomka. Pogadajcie o tym. Czy też zależy mu na czasie, czy faktycznie wolałby, żeby niechcący wpadło. Tylko powiedz mu, że to może potrwać nawet kilka lat. A do 2 lat lekką ręką.
My nastawiamy się teraz na tą drugą opcję, co mojego księcia małżonka bardzo cieszy (podobnie jak Twój nie lubi działać na hejnał), ciekawe jak długo pociągniemy w optymizmie (aktualnie 3cs).