Ja w ogóle sobie nie zdawałam sprawy, że aż tak się mierzy te dzieci. Na początku ciążę prowadziłam u lekarza, który robił tylko zwykłe usg, więc pomiary robiłam u innego lekarza i w szpitalu też za każdym razem ktoś inny mierzył. Po prostu ciągle coś było do dalszej obserwacji i każdy widział coś innego - łożysko nisko, wód płodowych dużo, brzuszek mały. Nie spałam, tylko czytałam w internecie, co to może oznaczać. W połowie ciąży zmieniałam lekarza i dopiero jak mierzyła ta sama osoba, na tym samym sprzęcie to miało to sens.
Właśnie jak sprawdziłam ostatnie usg to zauważyłam, że im starsza ciąża tym większa granica błędu. Trochę się obawiam, że przed porodem powiedzą, że bez problemu przejdzie, a później się okaże, że jest np. pół kilo większy.