reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Sierpniowe mamy 2022🙂

Właśnie też się zastanawiałam ile nas tu razem było, chciało stawiać wspólne kroki a ilu dziewczyn już straciło dzieci?
Tragedia z tym co się dzieje. Ja rozumiem, że natura robi swoją robotę i pozbywa się wadliwych płodów (jak to strasznie brzmi) ale mam wrażenie, że zdarza się to coraz częściej. Czy nie uważacie, że to z nami coś jest nie tak? że to my dzieci Hiroszimy Czarnobylu, pampersów i całej tej chemii pakowanej w nas mamy problem a potem jeszcze większy problem będą miały nasze dzieci, którym się uda?
Kurcze kiedyś poronienia zdarzały się młodym kobietom naprawdę z przypadku, teraz ja mam wrażenie, że albo jest problem z zajściem, i wtedy też większy odsetek poronień (bo skądś problem zachodzenia wynika), albo właśnie poronienia o niewiadomej przyczynie. Lekarze 1 -2 poronienia traktują jako normę. Noś k... m...ć.
Co do zajścia, to rzeczywiście wygląda, jakby było coś na rzeczy (może m.in. większy stres ogółem? Wyzwania w pracy itp.) Ale co do strat nie zgodzę się. Poronienia były, tylko że kobiety starszego pokolenia rzadko o tym mówią. Ale jak podpytasz, to się dowiesz, że były.
Częściej też występowały niestety martwe urodzenia lub wcześniaki, których nie mieli jak odratować.
Teraz pytałam mamy np. czy za jej czasów były prenatalne - mówiła że były, ale robili to tylko przy komplikacjach, które "wykryli" wcześniej (lata 80-początek 90). A teraz prawie każda z nas robi Pappa; a dla pewności Nifty czy Sanco.
Sama moja mama straciła brata, a teściowa też miała jednego wcześniaka, ale nie dopytywałam dokładnie.
Niestety, to przykre, ale takie rzeczy się zdarzały. 😢
 
reklama
Co do zajścia, to rzeczywiście wygląda, jakby było coś na rzeczy (może m.in. większy stres ogółem? Wyzwania w pracy itp.) Ale co do strat nie zgodzę się. Poronienia były, tylko że kobiety starszego pokolenia rzadko o tym mówią. Ale jak podpytasz, to się dowiesz, że były.
Częściej też występowały niestety martwe urodzenia lub wcześniaki, których nie mieli jak odratować.
Teraz pytałam mamy np. czy za jej czasów były prenatalne - mówiła że były, ale robili to tylko przy komplikacjach, które "wykryli" wcześniej (lata 80-początek 90). A teraz prawie każda z nas robi Pappa; a dla pewności Nifty czy Sanco.
Sama moja mama straciła brata, a teściowa też miała jednego wcześniaka, ale nie dopytywałam dokładnie.
Niestety, to przykre, ale takie rzeczy się zdarzały. 😢

Zgadzam się. Moja mama poroniła pod koniec lat 80, wypłynęło kiedyś w jakiejś tam dyskusji. I przy okazji tej dyskusji dowiedziałam się, że np. moja babcia od strony mamy miała bardzo dużo rodzeństwa, tak dużo że ona nie wie ile ich ostatecznie było bo większość nie przeżyła. I dodam, że moja babcia nie mówiła tego jakoś ze łzami w oczach czy coś tylko na zasadzie: takie czasy były. Przerażające z perspektywy czasów, w których żyję ja
 
Zgadzam się. Moja mama poroniła pod koniec lat 80, wypłynęło kiedyś w jakiejś tam dyskusji. I przy okazji tej dyskusji dowiedziałam się, że np. moja babcia od strony mamy miała bardzo dużo rodzeństwa, tak dużo że ona nie wie ile ich ostatecznie było bo większość nie przeżyła. I dodam, że moja babcia nie mówiła tego jakoś ze łzami w oczach czy coś tylko na zasadzie: takie czasy były. Przerażające z perspektywy czasów, w których żyję ja
Gdy poroniłam to mama mi tez zaczęła opowiadać historie kto kiedyś poronil i byłam w szoku, bo nigdy o tym wcześniej nie słyszałam. O tym się po prostu nie mówiło.
 
Dziewczyny,ja właśnie wyszłam od lekarza i to co przeżyłam ,było coś niesamowitego! Takie maleństwo!
Lekarz włączyła mi na sekundę serduszko.
Cały czas płakałam ze szczęścia 🙈

Maluszek trzyma się super. Lekarka mówiła,ze był podkulony,ze z pomiarów wynika na 9t2d,ale nie zmieniła mi terminu porodu,ponieważ był podkulony.
Zobaczymy jego rozmiar jeszcze na prenatalnych 25.01.
Wtedy tez pobierze mi krew na nifty.Bo na to badanie się zdecydowałam.
Ona powiedziała,ze usg powinno się tez zrobić.
Wiec robimy to i to.

Dostałam tez zwolnienie z pracy.
Jak powiedziałam,ze pracuje w klinice ,nawet nie pytała o nic więcej.
Powiedziała,ze nie mogę tam pracować w ciąży.
Wiec jutro czeka mnie rozmowa w pracy… 🙈

Gratulacje! Super, że się Ci układa!
I piątka 👋 no też mam 25.01. prenatalne. ;)
 
Boshe dziewczyny ja oszaleje do następnego usg. Zastanawiam się czy jutro nie ogarnąć jakiegoś lekarza który mi tylko potwierdzi, że moja ciąża nadal żyje. Dzisiaj pierwszy dzień czuje się całkiem normalnie. Jak gdyby nigdy nic. Każdy objaw zniknął.
dla spokoju lepiej pójść sprawdzic, mi dzisiaj nagle przeszły wszystkie objawy które miałam i tak delikatne, najbardziej bolały mnie piersi, a obudziłam się na brzuchu i nie czułam dosłownie nic. Wizytę mam jutro ale bym nie wytrzymała o dzisiaj na szybko szukałam lekarza żeby tylko potwierdzić ze na tą chwile jest wszystko Ok. Po wizycie o wiele lżej na sercu
 
dla spokoju lepiej pójść sprawdzic, mi dzisiaj nagle przeszły wszystkie objawy które miałam i tak delikatne, najbardziej bolały mnie piersi, a obudziłam się na brzuchu i nie czułam dosłownie nic. Wizytę mam jutro ale bym nie wytrzymała o dzisiaj na szybko szukałam lekarza żeby tylko potwierdzić ze na tą chwile jest wszystko Ok. Po wizycie o wiele lżej na sercu
Nie wiem czy jutro ot tak znajdę gina do zrobienia usg. Poza tym co to zmieni. Jak ma się nie udać to się nie uda.
 
reklama
Do góry