No właśnie o taką " roślinkę" mi chodzi. Nie o autyzm.
Generalnie bardzo schizuję w tej ciąży. Nie wiem dlaczego, czy to dlatego, że czuję się już nienajmlodsza
a może to efekt tego stresu z poprzedniej ciąży i wady syna. A może tego, że ten covid się przyplątał zaraz na począku ciąży, plus czytane te historie na grupie o poronieniach. Myślę, że chyba wszystko po trochu wywołuje we mnie taki efekt, że mam same czarne myśli
i choć staram się o tym nie myśleć, to one wracają. Mąż też mówi, żebym odpuściła, bo staję się nie do zniesienia. Przed ciążą gdy planowaliśmy, to nie miałam takich myśli, a jak już zaszłam, to mam wrazenie, że wisi nade mną taka chmura strachu i jestem strasznie przewrażliwiona