Ja to tego nie mogę, bo to właśnie z całego otoczenia idzie takie coś w kierunku mamy i to mega niesprawiedliwe. U mnie zresztą to samo.. "aaa to może pomidora nie, a to może mleka nie, aaa to może to te Twoje serki homogenizowane" i faktycznie dałam się im, bo żre tylko bułki z indykiem gotowanym i odrobiną masła jak se czasem chce "oszukać", i same pieczone albo gotowane mięso i to bez przesady z przyprawami i buraki do porzygu.
Mi z kolei położna mówiła, że trzeba wszystko jeść i mówi, że jakby się krosteczki na buzi zlewały w plamy to wtedy podejrzenie jest alergii, a w innym wypadku żeby sobie niepotrzebnie nie robić jakichś wyrzutów, bo u dziecka tak na dobrą sprawę to nigdy nie wiadomo, czy dieta czy proszek do prania, nadmiar bodźców, skoki rozwojowe etc. I że generalnie alergeny owszem mogą przeniknąć do mleka, ale bardzo mało i że w sumie te wszystkie gazy i kolki to się biorą nie z naszej diety bo nie karmimy dzieci przecież treścią naszego żołądka tylko pokarm jest produkowany z tego co krąży we krwi.
Trzeba se wyluzować chyba
tak se gadam a potem jem tego indyka
A propos piersi, ja to chyba nie miałam jakiegoś konkretnego nawału i mam piersi w zasadzie cały czas luźne. Może i dobrze bo wygodnie i nie boli. Młoda jest pączuszkiem, wskaźniki efektywności karmienia są spełnione więc odpuszczam sobie mierzenie ile tam mam mleka i jaka konsystencja cycucha