reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Sierpniowe mamy 2020

Eh z tymi facetami [emoji57] mój się upadł żeby iść na Sylwka do szwagierki, ale ja jestem przeciwna raz, że młody chory a dwa to ja wiem jak to się skończy, że będę się modlić żeby jechać już do domu, a ten się będzie bawił w najlepsze jak złapie smaki... Na trzeźwo mówi, że po północy wracamy, ale ja swoje wiem[emoji2962]
U mnie to samo,wczoraj nas znajomy męża zaprosił na sylwka i nie mam totalnie ochoty tam iść. Ostatnio jak byliśmy u znajomych to ja od 2 godzin miałam błagalne spojrzenie żeby do domu jechac bo mnie tak wzdęcia męczyły że myślałam że brzuch mi rozerwie a ten siedzi i siedzi. I domowe obiecywanki że konkretnej godzinie wracamy wtedy tracą na ważności 🤣
 
reklama
A ja chodzę prywatnie,co prawda mój gin przyjmuje też na nfz w szpitalu ale opóźnienia tam sięgają godzin 😕 w tej przychodni co chodzę rzadko kiedy wchodzi się 5 min niż umowiona wizyta :)
 
Ja to wychodzę na strasznego gbura ale jak mi coś nie pasi, to wstaje, mówię że już jestem zmęczona, źle się czuje i jadę do domu, jak nie z mężem to sama, od kiedy mamy core to mężowi 2 razy nie trzeba powtarzać, i zwykle wracamy. Chociaż powiem Wam, że często chętnie bym jeszcze została, ale młoda już marudzi i koniec wizyty, trzeba jechać. Więc w sumie ona rządzi 😜
 
Oj tak dokładnie u nas jest ten sam problem [emoji23]
U mnie to samo,wczoraj nas znajomy męża zaprosił na sylwka i nie mam totalnie ochoty tam iść. Ostatnio jak byliśmy u znajomych to ja od 2 godzin miałam błagalne spojrzenie żeby do domu jechac bo mnie tak wzdęcia męczyły że myślałam że brzuch mi rozerwie a ten siedzi i siedzi. I domowe obiecywanki że konkretnej godzinie wracamy wtedy tracą na ważności [emoji1787]
 
reklama
Heh może u nas jak będzie 2 córka to też mąż zmięknie [emoji1][emoji106]
Ja to wychodzę na strasznego gbura ale jak mi coś nie pasi, to wstaje, mówię że już jestem zmęczona, źle się czuje i jadę do domu, jak nie z mężem to sama, od kiedy mamy core to mężowi 2 razy nie trzeba powtarzać, i zwykle wracamy. Chociaż powiem Wam, że często chętnie bym jeszcze została, ale młoda już marudzi i koniec wizyty, trzeba jechać. Więc w sumie ona rządzi [emoji12]
 
Do góry