M.Lena to dobrze Ci idzie z tym przyspieszaniem porodu
Basia jak mnie dorwał ten ból to ja nie byłam w stanie chodzić, jak mnie dorwało w sypialni to padłam na ziemię i zwijałam się po prostu, ból masakryczny i promieniujący na całą nogę aż była drętwa i w sumie brak kontroli nad nią. W ogóle to było okropne, po domu w najlepszych momentach chodziłam tak tiptopami i podpierałam się mebli i ściany a mój się nawet nie zapytał co mi jest a co dopiero mówić o pomocy.
W ogóle to nie wiem czy mi jeszcze choć troche zależy na tym, żeby był ze mną podczas porodu czy cc, przy synku to jeszcze mi jakoś pomagał, pomógł iść do toalety czy szklankę wody podał a teraz to szczerze myślę, że będzie to miał w d... tylko się rozsiądzie jak pan świata i ja tam będę się zwijać i w tych bólach sama sobie wszystko robić, po wczorajszym tak uważam. Przykro mi jest, nie spodziewałam się po nim, że dopadnie go aż taka znieczulica na tą ciążę.
Z tego też powodu nie wiem czy pojadę w niedzielę na to IP bo szczerze to po co mi ta informacja, dla mnie to mąż może sobie do tej roboty chodzić a ja mogę sobie sama być w tym szpitalu, jakbym miała mieć cc to tym bardziej jest mi niepotrzebny, fakt, że wtedy to dziecko chyba po prostu kładą w noworodkach i sobie samo leży biedne bo tak to dają je mężowi kiedy babkę szyją itd. i dziecko samo nie jest, ale tak dla mnie to on jest zbędny totalnie. Balast wręcz, tylko by mnie tak wpieniał, że ja tam się zwijam a on znudzony siedzi i zmierzły, że tak siedzi i ***** się dzieje i może jeszcze bym musiała słuchać narzekać, że ile to będzie jeszcze trwać itd. Po co mi to? Nie wiem co mu się stało ale zrobił się okropny!! Jak synek się rodził to mi pomagał, popłakał się z wrażenia, jakoś inaczej podchodził, teraz ma mnie totalnie gdzieś, nawet jak widzi, że mi coś jest nie pomoże mi ani nie zapyta się co się dzieje, nie interesuje go nic. Jestem załamana. Mam ochotę to wszystkim powiedzieć, zwłaszcza w jego rodzinie bo oni wszyscy mają go za ideała (choć pewnie mi nie uwierzą). Sorry, musiałam się wygadać. Nie wiem czy mam jechać czy nie, w sumie przez te bóle to bym wolała jechać i nawet już ściemniać nie muszę bo na serio się zastanawiam czy tam wszystko ok. ale nie wiem, zastanowię się jeszcze.