hej,
mialam sie nie wtracac, bo za rzadko sie tu udzielam zeby wydawac swoje opinie, ale jestem na bierzaco na forum (ze wzg na
dlaczego- ktora nota bene polecam wrzucic do listy ignorowanych i nie bedzie juz draznila) i pozwole sobie wrzucic 3grosze
dziewczyny - uwazacie ze jestescie ze soba zzyte? laczy was nic "przyjazni", wpieracie sie, probujecie sobie pomoc a tak naprawde zadna z was nie stac na to zeby powiedziec dokladnie to co mysli. wiec z szacunku dla wszystkich sierpniowek napisze wam cos od serca - tak jakbym was znala kope lat i bylbyscie mi bliskie jak wlasna siostra lub najblizsza przyjaciolka- takim osobom mowi sie prawde bez wzgledu na to ze moze zabolec, ale czasami trzeba kims potrzasnac zeby przejrzal na oczy i wzial sie za siebie! takie glaskanie i mizianie jest nie wporzadku w szczegolnoci ze w gre wchodza emocje i stres ktory odbija sie na dziecku, o czym niby wiecie, ale nic sobie z tego nie robicie ..
quincy - od poczatku tego forum mialam dla ciebie ogromny szacunek, bo jestes przykladem mlodej dziewczyny ktora ma wiecej jaj niz nie jedna "dorosla" osoba i mimo wielu problemow osobistych, sercowych, spolecznych dzielnie dawalas sobie rade az... no wlasnie, az cos w tobie peklo i zaczelas panikowac. musisz sie ogarnac bo uwierz po porodzie swiat bedzie jeszcze bardziej niebezpieczny. to ze dziecko jest duze nie znaczy ze jest "donoszone" -donoszone bedzie jak sie urodzi! wtedy bedzie mu najlepiej, a to ze sie mowi ze jest bezpieczne po 37tc wynika z "bledu" lekarskiego/usg gdyz owulacja to nie termin poczatku ciazy, termin poczatku ciazy to implantacja, a kiedy do niej dokladnie doszlo nie wie nikt! dlatego sprobuj sie wyciszyc - poszukaj na youtubie serii cwiczen z jogi i zacznij sobie cwiczyc, moze to cie wyciszy troche. bolace skurcze - przeciez to normalne - bedzie ich coraz wiecej i coraz czesciej az do momentu az akcja porodowa sie zaczenie na powaznie! niestety ty to przechodzisz w bardziej brutalny sposob niz inne ciezarne, coz- taki twoj urok. dzis nam sie urodzilo pierwsze sierponiowkowe dziecie - 35t5d niby wszystko jest ok, ale i tak wyladowalo na troche w inkubatorze...czy ty tez tego chcesz? przeciez jesli twoja corka sie urodzi dzis czy jutro tez bedzie traktowana jako wczesniak...czy ty naprawde tego chcesz? i tak juz malo zostalo- wszystkie sie nieciepliwimy - ale ty naprawde przekraczasz granice racjonalnego leku, ktore powoduja ze twoja mala odczuwa twoj stres. boisz sie porodu? nie ty jedna - dasz sobie rade- tak jak sobie dalas z rozterkami sercowymi, egzaminami w szkole i stawilas czola wszystkim przeciwnosciom ktore sie wydarzyly przez ostatnie 9miesiecy - wiec porod bedzie tylko kropka nad i. nie daj sie zwariowac- zaufaj lekarzom - moge sie zalozyc ze jak zaczniesz rodzic sn jak cos sie zacznie dziac to nie zrobia sobie posiadowki przy kawce zeby decydowac co dalej! przeciez nie ty jedna masz waskie biodra (ps waskie biodra wcale nie oznaczaja waskiego kanalu rodnego, czasami duze/szerokie dziewczyny maja wieksze problemy z sn niz te waziutkie), nie nastawiaj sie wrogo do swojego lekarza bo inaczej twoj porod bedzie horrem! widocznie facet mial gorszy dzien, albo poprostu wie ze ciezarowki na koniec sa lekko upierdliwe (widze to po sobie) i traci juz koles cierpliwosc, mogl sie wyrazic delikatniej- ale coz- moze byl bardzo zmeczony - ale mial niestety racje- nie ty pierwsza i nie ostatnia i napewno jak zaczniesz sn i nie bedzie szlo to cie potna- tylko pytanie czy ty napewno wiesz czym jest cc i jak sie potem dochodzi do siebie? przemysl to co napisalam, i nie daj sie zlamac na koniec ciazy! musisz byc silna do konca i szukac pozytywow kazdego dnia, bo to juz koncowka! za chwile porod i dopiero wtedy zaczna sie schody i zagrozenia o ktorych teraz nawet nie masz zielonego pojecia!
taka j. teraz twoja kolej ;D
mam nadzieje ze atrykul od quincy troche cie uspokoil. jesli nie, to dla ciebie juz nie mam taryfy ulgowej
kawal baby po 30tce, jeden duzy syn juz odchowany, a ty tu takie sceny urzadzasz
po pierwsze paciorkowiec nie zabija (a bynajmniej nie tak latwo) nawet jak maly sie zarazi to mu podadza antybiotyk i bedzie po ptakach. ja sie zarazilam jak sie rodzilam, odchorowalam i tyle, jak zoltaczka- trzeba bylo przez to przejsc i nikt nie robil z tego wiekszego halo. a tu jak czytam co ty piszesz od 2dni to momentami mam wrazenie ze ty juz to swoje dzieciatko usmiercasz- wiesz ze w europie nie we wszystkich krajach ten wymaz jest obowiazkowy? ze kobiety dostaja ten antybiotyk profilaktycznie i nikt nie robi z tego tragedi jak sie dziecko zarazi - ot urok porodu. wiec ty tez przestan sie nakrecac, oszczedz meza, bo z tego co piszesz biedak ma juz sporo stresow na glowie, a teraz jeszcze straszysz ze wam dziecko paciorkowcem sie zaraziè jakby to sie rownalo uposledzeniu czy ciezkiej przewleklej chorobie! no przeciez on zawalu dostanie jeszcze przed twoim porodem. mowisz ze boisz sie ze sie zarazi przez wody plodowe...a masz je nieszczelne? bo paciorkowiec to nie duszek kacperek ktory moze przsiaknac przez blony plodowe, musi byc jakas nieszczelnosc zeby sie dostac do srodka. wiec ty tez jak quincy..zeeeen, wiadomo nieprzyjemna sytuacja, ale przynajniej wiadomo na czym stoisz ze jakis syfek sie przyplatal i trzeba miec go na uwadze, a nie odrazu wyobrazasz sobie najgorsze! twoj lekarz tez ma racje niestety- nie ty pierwsza i nie ostatnia i nawet idealna ciaza moze na koniec zakonczyc sie tragedia- na zamknietym polowa dziewczyn ma gbs dodatnie i nie ma jednej panikujacej jak ty! no i przede wszystkim pamietaj ze kazda minuta stresu to stres dla twojego dziecka, kazdy placz odbija sie na jego samopoczuciu- a twoj starszy synek, myslisz ze on nie czuje ze jestes z zlym humorze? niestety musisz sie zmobilizowac i poprostu zmusic do pozytywnego myslenia, bo nie dosc ze ty cierpisz to twoje dzieci i maz tez! paciorkowiec to nie wyrok, to tylko jedna z wielu zaraz ktore moga sie przypaletac ale nie jestesmy w buszu, jest na to lekarstwo wiec ogarnij sie i od jutra wez sie w grasc bo jeszcze 1.5miesiaca przed toba!
do reszty dziewczyn - jesli chcecie pomagac sobie w trudnych chwilach czasami trzeba powiedziec kilka mocniejszych slow, przeciez jak tak dalej pojdzie to quincy i taka j. zamatrwia sie na smierc. widzialam ze probowalyscie je pocieszac, ale jak widac z marnym skutkiem bo one dalej panikuja
czasami kubel zimnej wody i prawda w cztery oczy jest lepszy i cenniejsza niz slowa "niemartw sie bedzie dobrze"
mam nadzieje ze mimo wszystko nikogo nie urazilam, i na serio dziewczyny wezmijcie sie w garsc! dobrze wiem ze macie jaja tylko cos o nich ostatnio zapomnialyscie - a bycie mama niestety zobowiazuje do pokonywania wiekszych przeciwnosci losu z jeszcze wiekszym usmiechem na twarzy! wiec moze czas zaczac trenowac
ps zamiast golenia polecam krem veet, kosztuje troche wiecej niz polskie kremy, ale usuwa wszytsko idealnie (jest nawet taki pod prysznic z gabka specjalna sie usuwania)