U nas miedzy najmłodszymi 13 miesięcy różnicy, miedzy starszakami( obecnie 9.5 i prawie 8l) jest 17 miesięcy różnicy. I powiem, że pierwszy miesiąc był zawsze bardzo ciężki, noworodek wymaga prawie ciągłej uwagi ze względu choćby na ciągłe karmienia. Generalnie 13 miesięczniak po naszym powrocie ze szpitala był bardzo obrażony na mnie, nie chciał nawet do mnie się przytulić, dziwnie przyglądał się kiedy "mała lalka" płakała, bywał zazdrosny tak że aż bił. Bardzo dużo tłumaczeń i miłości było potrzebne aby mu przeszło. Po miesiącu jak już troszkę poznaliśmy najmłodszą córkę i zaklimatyzowała się ona było co dzień to lepiej. Wiadomo, że oczy trzeba mieć dokoła głowy przy tak małych dzieciach i nie ma czasu na swoje potrzeby z początku ale to czas przejściowy. Po miesiącu już miałam tak dzień poukładany, że wszystko stało się lżejsze. W czasie gdy najmłodsza spała ja poświęcałam czas na zabawy ze starszym Maluszkiem. Większość czasu spędzałam z nimi sama bo mąż rano starsze dzieci prowadzał do szkoły po czym szedł do pracy. Przez pierwszy miesiąc również odbierał starszaki ze szkoły a potem ja z maluchami już po nich chodziłam. Obecnie najmłodsze nasze dzieci mają 5.5 mca i 19 mcy i starszy maluch od paru miesięcy bardzo mi pomaga, przynosi pieluchy, podaje chusteczki, wyrzuca pieluszki itp. Jest niesamowicie pomocny, i bardzo opiekuńczy co do młodszej siostry :-) . Córka jest już nieźle gaworząca, więc zaczyna do niej gadać po swojemu, często ja głaszcze, chętnie przytula, daje jej zabawki grzechotki do rączki, chce się z nią bawić-no tyle że ich zabawa polega na wspólnym leżeniu zazwyczaj i przekręcaniu się z brzucha na plecy i spowrotem
uważam, że co dzień jest coraz lepiej.
Generalnie początki zawsze są trudne, to jak wygląda to dalej czesto zależy od samych dzieci, od ich sposobu bycia, od ich energiczności itp. Starszemu dziecku trzeba wiele tłumaczyć, okazywać wiele miłości i zrozumienia też dla jego zazdrości między innymi, dla jego zwracania uwagi na siebie co czasem może mieć znamiona buntu nawet. Ale to wszystko jest do zrobienia, potrzeba dużo cierpliwości i spokoju. Ja nie narzekam na tak małą różnicę wieku nawet kiedy bywa ciężko, bo mimo to dzieci są najwiekszym naszym szczęściem.
Nie pominę tu naszych starszaków, którzy są na prawdę pomocni i opiekuńczy co do obojga maluszków, przejawiają taką troskliwość i miłość do nich, że serce rośnie.
Sumując bywa ciężko z dwójką malutkich dzieci, ale wszystko jest też kwestią organizacji, trzeba sobie dać czas na poznanie nowego dziecka, i na klimatyzację starszego dziecka w nowej sytuacji. Mama co tu dużo gadać na początku jest mega zmęczona, ale z czasem tak wszystko się organizuje aby mieć i dla siebie chwilę czasu, potrzeba cierpliwości i spokojnej głowy.
Jeszcze dodam, że z perspektywy czasu po starszych dzieciach widzę że mała różnica wieku jest dobra, bo od 3-4 rż mają wspólne zainteresowania, wspólne zabawy, wspierają się bardzo i mają ze sobą świetny kontakt.