reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Zmęczona macierzyństwem

Czasem wystarczy tylko coś opowiedzieć i posłuchać siebie. Chyba trudniej mi było zauważyć sytuację, ponieważ moje dwie najbliższe koleżanki mają mężów z pracą wyjazdową i one mi mówiły, że zazdroszczą męża na miejscu. Ale co z tego, że na miejscu, skoro dziećmi zająć się nie chciał, a tylko stawia mi wymagania co do wychowywania.
Ale dzisiaj już sukces. Jak tylko skończył pracę wyszłam na spacer. Sama. Mąż dał sobie radę, dzieci przeżyły.
no widzisz i o to chodzi. Muszą się siebie nauczyć. Niestety ty też musisz się nauczyć, że oni są ze sobą razem, bez ciebie. Korzystaj częściej 😊
 
reklama
Polecam także wysłać męża z dziećmi na spacer. A możesz nawet pomoc ogarniać, niech mu będzie łatwiej, a potem 2h leżysz i pachniesz! :)
Cudownie czytać, że próbujesz coś zmienić! Zobaczysz, to wyjdzie na dobre całej rodzinie!
Trzymam mocno kciuki!❤❤
 
Charakter wybuchowy ma?
Byle co a on juz lata, krzyczy itp. Wczoraj caly dzien nie widzial dziecka, przyszedl i maly zamarudzil (nie umie sie zajac sam sobą, potrzebuje zeby ktos chociaz usiadl z nim na podłodze) i juz mocno krzyczal, dziecko plakalo :( całą noc bujalam małego bo sie krecil. Dzis to nawet oczu otworzyc nie moglam, na maxa spuchnięta. Szkoda mi dziecka, dlatego wole nawet nie angaziwac jego ojca.
 
Ehh ja z moim nawet bym nie zostawila🙄 totalnie nie odpowiedzialny. W dodatku wybuchowy. L
Wy się razem decydowaliście na dziecko? Może partner jakiejś pomocy potrzebuje, chociaż melisy? Przecież nie można cały czas krzyczeć.
Nie masz minimum szacunku do siebie, swojego ciała, swojej ciężkiej pracy, nie szanujesz siebie fizycznie i psychicznie. Dlaczego oczekujesz od niego, że będzie Cię szanował i doceniał skoro sama tego nie robisz? Masz na chacie jaśnie pana, któremu usługujesz, rozumiesz jego potrzeby, a on ma Cię za nic.
Skoro tak mówisz.
Czasem kąpie dzieci? Pff, on te dzieci powinien kąpać każdego dnia, a Ty w tym czasie przekąska, fajne picie i nogi do góry.
A on kiedy? Nie przeginaj w żadną stronę.
On się nie wyspał, mimo że to Ty wstawałaś co chwilę? Zrobiłabym mu taki sajgon, że by się popłakał.
Przy dzieciach? Nieźle.
Wymagania stawia? Kolejny sajgon na chacie. Gnój taki, że dom by się trząsł.

Wyszłaś na spacer? Wow. A ile musiałaś nadrobić swojej roboty jak wróciłaś do więzienia i co on takiego robił z dziećmi? Nakarmił, wykąpał, bawił się aktywnie?
W godzinę nakarmił, wykąpał i zdążył się pobawić? Jak wróciłam, to przyszła do mnie koleżanka i się zasiedziała, dzieci poszły spać bez mycia.
 
Polecam także wysłać męża z dziećmi na spacer. A możesz nawet pomoc ogarniać, niech mu będzie łatwiej, a potem 2h leżysz i pachniesz! :)
Cudownie czytać, że próbujesz coś zmienić! Zobaczysz, to wyjdzie na dobre całej rodzinie!
Trzymam mocno kciuki!❤❤
Właśnie z tym spacerem to ostatnio słabo wychodzi, nawet mi się nie chce samej z dwójką iść. Bo mlodsze chce raczkować po ziemi, a pogoda już słaba do tego. A chore trochę, to jakaś sala zabaw odpada. Niby katar i kaszel, ale do innych dzieci nie zaprowadzę, żeby zarażało. A iść przed siebie z prawie trzylatkiem, żeby roczniak w wózku siedział, to też nie można za długo.
 
Byle co a on juz lata, krzyczy itp. Wczoraj caly dzien nie widzial dziecka, przyszedl i maly zamarudzil (nie umie sie zajac sam sobą, potrzebuje zeby ktos chociaz usiadl z nim na podłodze) i juz mocno krzyczal, dziecko plakalo :( całą noc bujalam małego bo sie krecil. Dzis to nawet oczu otworzyc nie moglam, na maxa spuchnięta. Szkoda mi dziecka, dlatego wole nawet nie angaziwac jego ojca.
Zawsze tak? Przecież krzyczenie na tak małe dziecko nic nie da. Ono nie rozumie jeszcze.
 
Byle co a on juz lata, krzyczy itp. Wczoraj caly dzien nie widzial dziecka, przyszedl i maly zamarudzil (nie umie sie zajac sam sobą, potrzebuje zeby ktos chociaz usiadl z nim na podłodze) i juz mocno krzyczal, dziecko plakalo :( całą noc bujalam małego bo sie krecil. Dzis to nawet oczu otworzyc nie moglam, na maxa spuchnięta. Szkoda mi dziecka, dlatego wole nawet nie angaziwac jego ojca.
Mam tylko pytanie, chcesz to odpowiedz nie to nie - dlaczego? Dlaczego się na to godzisz i serwujesz to swojemu dziecku?
 
reklama
Tylko póki co to ty masz problem z księciem panem i to ty jesteś wykończona macierzyństwem, nie ja.

Zresztą po odpowiedzi widzę, że to prowo. Zawsze jak jest prowo, to na zdroworozsądkowe odpowiedzi jest agresja. Powodzenia!
Ty mi piszesz, jaka jestem, czy mam szacunek do siebie, czy nie. Po jednym aspekcie życia opisanym tutaj. To nie jest zdroworozsądkowa odpowiedź. Takie uzyskałam od wszystkich tu piszących, poza Tobą. Jak nie umiesz pomóc, to się nie odzywaj. Twoja odpowiedź nic nie wnosi, nie zbliża mnie w żaden sposób do rozwiązania problemu. Nie potrzebuję Twojego oceniania mnie, mojego życia albo mojego męża, Zwłaszcza w tak obraźliwych słowach.
Mieszkamy w bloku emerytek, które się rozpływają nad moim mężem, bo prawie codziennie po południu wychodzimy gdzieś w 4. Widzą go, jak sam robi zakupy, jak po nas wychodzi, gdy wracam wieczorem z dziećmi. Widzą go, jak zaprowadza starszaka do przedszkola. Ciągle słyszę, że mam cudownego męża. Kocham go. Jedyne, czego nie robi, to nie zajmuje się dwójką dzieci na raz. To postaramy się zmienić, bo faktycznie coś w tym aspekcie poszło mocno nie tak.
 
Do góry