reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Druga strona medalu - kontrowersje

reklama
Doskonale Cię rozumiem, do 31 roku życia na słowo dziecko przechodziły mnie ciarki. Zero instynktu, zero chęci odpowiedzialności, wygodne życie, wakacje we 2, częste wyjazdy gdzieś tam. Wszyscy mnie cisnęli, a im dalsza rodzina- tym więcej było pytań o dzieci, ślub i inne prywatne rzeczy. Jak mówiłam że takie życie nie jest dla mnie, to było oburzenie- no jak to- głównie ze strony mojej chrzestnej, która jest bezdzietna stara panna 😂 zawsze mowilam, że najpierw jej wesele a potem moje 😂
Fakt. Instynkt się załączyl, po prostu pewnego dnia zaskoczyło, poszlam do mojego faceta i powiedzialam, że chce. Ale nie u każdego musi tak być. Zdecydowanie polecam terapeutę, żebyś mogła przepracować to wszystko, bo stan psychiczny musi Ci pozwolić na wychowanie dziecka. Bardzo bardzo mocno przytulam i wierzę w to, że dasz radę ❤️❤️❤️
Dziękuję.
Jednak coraz bardziej dociera do mnie, że to nie przyjdzie. Będzie tylko obowiązkiem, który będę próbowała mozolnie wykonywać.
Ja się wolałam nie przyznawać, że to nie dla mnie, dla spokoju pozwalałam im myśleć, że nie mogę.
Tak jak teraz nie pozwalam sobie na narzekania i dzielenie się obawami z wieloma osobami.
Myślałam, że terapia coś da, ale niestety nic z tego, leki w ogóle się nie zmniejszyły.
A jeśli o stare panny chodzi to też mam taką i oczywiście ona wie lepiej i muszę się jarać każdym zakupem dziecięcym i w ogóle "poród to nic takiego przecież wszystkie kobiety ogarniają, bo to wszystko hormony załatwiają..."
 
Dziękuję.
Jednak coraz bardziej dociera do mnie, że to nie przyjdzie. Będzie tylko obowiązkiem, który będę próbowała mozolnie wykonywać.
Ja się wolałam nie przyznawać, że to nie dla mnie, dla spokoju pozwalałam im myśleć, że nie mogę.
Tak jak teraz nie pozwalam sobie na narzekania i dzielenie się obawami z wieloma osobami.
Myślałam, że terapia coś da, ale niestety nic z tego, leki w ogóle się nie zmniejszyły.
A jeśli o stare panny chodzi to też mam taką i oczywiście ona wie lepiej i muszę się jarać każdym zakupem dziecięcym i w ogóle "poród to nic takiego przecież wszystkie kobiety ogarniają, bo to wszystko hormony załatwiają..."
Mam to samo…..
 
@Alek1 To wielka manipulacja z tym, że "kobiety ogarniają a hormony załatwiają". Owszem, ciąża i rodzenie są naturalne, ale tzw. hormony to mogą również "załatwić" kobietę w drugą stronę - na przewrażliwieniu emocjonalnym (które niektórym wydaje się zabawne, gdy chodzi o wzruszenie nad skarpetkami dziecięcymi) a na depresji i wypaleniu kończąc. Mam nadzieję, że terapeuta Ci powiedział, że generalnie ciąża to słaby czas na porządną terapię i że powinniście się spotykać właśnie po to, żebys "przetrwała" i rozumowo ogarnęła, że niektóre lęki mają sens i pozwalają zapobiec nieszczęściu, ale niektóre są ciężarem i w to nieszczęście wpędzają.

Co do starych panien, rozumiem, że Was irytują (podobnie jak dobre rady innych osób). Dodatkowo myślicie sobie, że co one wiedzą o macierzyństwie. Ale tak jak one nie mają pojęcia, co Wy przeżywacie, tak Wy nie znacie ich bolączek... Niestety, ale ludzie generalnie nie radzą sobie z rozmowami na tzw. poważne tematy i okazywaniem sobie wsparcia. Jedni tęsknią za czymś, co być może okazałoby się ich utrapieniem. Inni boją się tego, co może okazać się motorem napędowym ich życia.
 
reklama
Do góry