Cookie_
Moderator
- Dołączył(a)
- 29 Listopad 2019
- Postów
- 3 069
Czytam o tych "przebojach" z przedszkolem w związku z zachowaniem dzieci i opowiem Wam jak u nas to wyglądało. Mały 3 lata od zawsze w przedszkolu był kręcony, wiecznie nauczycielki narzekały, że się wierci, a to kogoś uderzy itd. Codziennie szłam z duszą na ramieniu co tam się "odwali". Sygnalizował paniom, że dziecko może się nudzi (znał już litery, liczyl i z czasem dodawał/ odejmował) W międzyczasie sama postanowiłam sprawdzić czy nie mamy problemu z ADHD czy innymi zaburzeniami. Panie wydały opinie do poradni pedagogicznej, dwa niezależne ośrodki PPP i miejscowy prowadzący terapię dla dzieci z zaburzeniami po przeprowadzeniu diagnozy obaliły by dziecku coś dolegało. Potwierdziło się, że z moim synem wszystko jest ok. Nie znaleziono żadnych zaburzeń a wręcz w drugą stronę wskazano że dziecko jest nadwyrost inteligentne i potrzeba z nim pracować również indywidualnie. Panie dostały wytyczne do codziennej pracy, z czego nie były zachwycone. Uważały że moje dziecko nie respektuje zasad,(bo wyrywa się do odpowiedzi i zawstydza inne dzieci nie wykazujące chęci wypowiedzi) a ja wymyślam jakieś dodatkowe zajęcia z nim, gdzie w domu i poza nim jakoś problemu z nim nie było. Snuły wizje jak to w szkole z nim nie wytrzymają, będę latała na dywanik do dyrektora bo będzie wdawał się w bójki. A te dewagacje obić mogę o kant tyłka. Owszem wiercil się nie raz w ławce (A kto z nas siedział w niej na baczność), nie bił, nie pyskował itd Jest laureatem konkursów krajowych i super radzi sobie w szkole. Czy to z nauką czy rówieśnikami. Nikt nie jest idealny, warto sprawdzić czy to nie kwestia zaburzeń, ale też zaufać samemu sobie. Wy znacie wasze dzieci najlepiej, nauczyciel widzi kilka godz. Warto współpracować, ale stawać też w obronie dziecka bo nauczyciel też nie zawsze musi mieć rację. Mój młody później jechał na opinii tego "niegrzecznego" Źle bylo jak poprawiał nauczycielkę w przedszkolu, bo nieprawidlowo coś dzieciom tłumaczyła (Nie pamiętam już o co szło, ale analizowałam wtedy to faktycznie wtedy banialuki wykładała) czy jak się bronił przed dzieckiem które go uderzało i oddał. Kiedyś sama widziałam jak kolega go zaczepiał aż w końcu uderzył a jak mój oddał nauczycielka na kare już tylko mojego wziela. Poprosiłam ja rozmowę, Opisałam co ja widziałam i dodałam że skoro nie widziała wszystkiego to rozmawia się z dwojgiem dzieci i wyjaśnia sprawę a nie karze jedno z nich. Jaki to daje przekaz drugiemu, a no taki że można lać jak Pani nie widzi. Porozmawiała z chłopakami i okazało się, że potwierdzono moją wersję.
Trzymam kciuki na znalezienie rozwiązania i za wasze dzieciaki.
Trzymam kciuki na znalezienie rozwiązania i za wasze dzieciaki.